Skandal. Połowa odblasków nie świeci, jak powinna!

90 proc. skontrolowanych przez Inspekcję Handlową akcesoriów odblaskowych nie spełnia wymogów formalnych i technicznych; nie mają certyfikatów, nie dołączana jest do nich intrukcja obsługi, a co gorsze prawie 50 proc. z nich nie zapewnia pieszemu wystarczającej widoczności na drodze - alarmują eksperci.

Inspekcja Handlowa przeprowadzała badania, pod nadzorem prezesa Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Sprawdzane były różnego rodzaju akcesoria odblaskowe dostępne w marketach sportowych, supermarketach. Chodziło o produkty, które można przypiąć np. do kurtek, plecaków, toreb.

W sumie inspektorzy IH skontrolowali 113 przedsiębiorców - producentów, importerów, sklepy wielkopowierzchniowe i zakwestionowali blisko 90 proc. spośród 226 partii produktów.

Z kolei eksperci z Instytutu Transportu Samochodowego wykonali 80 badań konkretnych elementów odblaskowych. "Prawie 50 proc. z badanych odblasków, nie spełniało wymagań minimalnych jakie stawia polska norma, na tego typu urządzenia. Głównie badaliśmy współczynnik odblasku, taki podstawowy parametr, który umożliwia dobrą widoczność, takiego elementu na drodze, zwłaszcza poza obszarem zabudowanym. Im wyższy ten parametr, tym wcześniej kierowca może dostrzec pieszego" - powiedział dziennikarzom Piotr Kaźmierczak z Instytutu Transportu Samochodowego. 

Reklama

Co to oznacza w praktyce? Jak zaznaczył Kaźmierczak, wiele z tych przedmiotów, sprzedawanych jako odblaski, jest tylko gadżetami, które w żaden w sposób nie chronią pieszego. "Osoba, która go nosi jest przekonana, że jest widoczna na drodze, a w rzeczywistości tak nie jest. Część z tych akcesoriów nie spełnia norm, ale jest widoczna, tyle, że w niewystarczającym stopniu" - dodał.

Według eksperta dobry odblask powinien być widoczny z odległości kilkudziesięciu metrów. "To jest odległość dosyć duża i pozwalająca kierowcy na wykonanie manewru ominięcie czy zahamowania. Już jeden odblask może spowodować poprawę widoczności, ważne jest jednak też to, by nosić go w odpowiednim miejscu, po stronie ruchu pojazdów, czyli na prawej ręce lub na nodze (według ekspertów im niżej odblask jest umieszczony, tym szybciej i lepiej pada na niego światło samochodowych reflektorów - PAP)" - dodał.

Z kolei wiceprezes UOKiK Dorota Karczewska zwrócił uwagę na fakt, że nie tylko konsumenci nie mają świadomości, iż wiele odblasków nie spełnia norm, ale też producenci nie wiedzą, że powinni kontrolować tego typu akcesoria, przed wprowadzeniem na rynek. Kontrola pokazał m.in., że przedsiębiorcy nie mieli podstawowej wiedzy na temat wymagań jakie powinny spełniać odblaski - przykładowo, że powinny mieć minimum 15 cm2 powierzchni i być odpowiednio oznaczone.

"Często są imprezy, podczas których przykładowo dzieci dostają akcesoria odblaskowe. Rozdają je organy samorządu terytorialnego, szkoły. Rodzice, dzieci myślą, że takie przedmioty zapewniają im dostateczną ochronę, a tymczasem okazuje się, że tak nie jest" - dodała.

Jak zaznaczyła, kupując tego typu elementy powinno się sprawdzić czy mają one certyfikaty, powinna też być do nich dołączona instrukcja w języku polskim. Podobnie, jak dodała, powinno być w przypadku odblasków umieszczonych na ubraniach np.: kurtkach, spodniach. "Taka odzież też powinna mieć informacje, że odblask spełnia normy" - dodała.

Karczyński zaznaczył, że elementy odblaskowe można sprawdzić w domu, w nocy, oświetlając je z pewnej odległości, latarką lub światłami mijania. "Ale to jest taka złudna ocena, bo nie sprawdzamy ich w warunkach dynamicznego ruchu drogowego. Producent powinien wykonać badania, powinien uzyskać certyfikat potwierdzający spełnienie parametrów polskiej normy" - dodał.

W sierpniu 2014 roku weszła w życie nowelizacja Prawa o ruchu drogowym. Do tej pory obowiązek noszenia odblasków miały jedynie dzieci do 15. roku życia. Został on rozszerzony na wszystkich pieszych, którzy poruszają się po zmierzchu poza obszarem zabudowanym. Pieszy może się poruszać bez elementów odblaskowych po zmierzchu jedynie po drodze przeznaczonej wyłącznie dla niego lub po chodniku bądź w strefie zamieszkania, gdzie pieszy ma pierwszeństwo przed pojazdem.

Przez pierwsze miesiące od wprowadzenia nowych przepisów policjanci stosowali głównie pouczenia. Od początku tego roku wystawiają za to wykroczenie mandaty - od 20 nawet do 500 zł.

Ze statystyk Komendy Głównej Policji wynika, że w 2014 r., w wypadkach z udziałem pieszych zginęło 1116 osób, a blisko 8,4 tys. zostało rannych.(

PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy