Pociąg zmiótł z torów ciężarówkę. Kierowca cudem przeżył

​W Czechach ruszył proces polskiego kierowcy, który doprowadził do zderzenia ciężarówki z pociągiem. Do katastrofy doszło ponad pół roku temu w miejscowości Studenka. Zginęły 3 osoby, a 17 zostało rannych.

Sprawę prowadzi sąd w Nowym Jiczynie. W czasie pierwszego posiedzenia Polak zeznał, że wjechał na skrzyżowanie, ponieważ zapory były podniesione, a on nie widział czerwonych świateł ostrzegawczych.

Prokuratura zarzuca kierowcy doprowadzenie do katastrofy lądowej w wyniku niedbałości. Jej zdaniem jest niemożliwe, by kierowca nie zauważył migających świateł. Jednocześnie prokuratura zwróciła uwagę, że oskarżony przed wypadkiem miał już na koncie kilkanaście wykroczeń drogowych.

Na razie Polak, który przebywa w areszcie, został ukarany grzywną w wysokości piętnastu tysięcy złotych i czasowym zakazem wykonywania zawodu kierowcy na terenie Czech. Za spowodowanie katastrofy lądowej grozi mu do 10 lat więzienia.

Reklama

Wypadek został zarejestrowany przez kamery monitoringu. Na zapisie wideo widać, że rzeczywiście ciężarówka wjeżdża na przejazd przy podniesionych zaporach, trudno ocenić natomiast czy były włączone czerwone światła. Pewne natomiast jest, że od opuszczenia zapór do uderzenia pociągu w  samochód upłynęło zaledwie 20 sekund. Tak krótki czas właściwie nie dał kierowcy dużej ciężarówki szans na reakcję, typu staranowanie zapory i ucieczkę z torów.

W wypadku zginęły 3 osoby jadące pociągiem, 17 zostało rannych. Tak wyglądało Pendolino zniszczone w wyniku zderzenia:

IAR/INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: wypadek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy