Kontrowersyjne pomysły dotyczące przeglądów rejestracyjnych

Z problemem "uszczelnienia" systemu obowiązkowych kontroli technicznych pojazdów nie radzą sobie kolejne ekipy rządzące. Sprawą diagnostów zajął się właśnie Związek Powiatów Polskich (ZPP).

Jak informuje "Rzeczpospolita" przedstawiciele ZPP chcą, by diagności nie byli zatrudniani przez właścicieli stacji kontroli pojazdów lecz przez powiaty lub Transportowy Dozór Techniczny.

Obecna sytuacja, gdy poszczególne stacje kontroli muszą walczyć o klientów na zasadzie wolnorynkowej konkurencji, rodzi patologiczne zachowania. Diagności często przymykają oko na niektóre usterki, by nie odsyłać kierowców z kwitkiem i nie narażać właściciela stacji na straty. Właściciel auta, które nie przeszło badania technicznego na daną stację wraca przecież niechętnie... 

Reklama

Kierowców przyciąga się również "promocjami". Ponieważ cena za przegląd jest ustalona odgórnie, stacje oferują gratisowe gadżety motoryzacyjne lub bony na kilka litrów paliwa.

ZPP zwraca też uwagę na inne korupcjogenne zjawisko - wielu diagnostów, po godzinach, dorabia w roli mechaników samochodowych. Jest więc oczywiste, że naprawiane przez nich pojazdy nie mają większych problemów z zaliczeniem obowiązkowego przeglądu.

Przedstawiciele ZPP swoje uwagi przesłali już do Ministerstwa Infrastruktury, gdzie toczą się właśnie prace nad założeniami w prawie o ruchu drogowym obejmującymi nowe zasady obowiązkowych badań technicznych.

Przypomnijmy, że wstępne założenia dotyczące nowych przepisów zwiastują prawdziwą rewolucję. Jeśli wejdą w życie - diagnosta będzie miał obowiązek sfotografować badany pojazd, co ma stanowić dowód, że dane auto faktycznie odwiedziło stację kontroli. Gdy badanie zakończy się wynikiem pozytywnym kierowca otrzyma specjalną nalepkę, którą będzie musiał umieścić na przedniej szybie pojazdu. 

To z kolei pomóc ma policji w wyłapywaniu z potoku ruchu pojazdów bez aktualnych badań technicznych. Do zestawu dokumentów, jakie musimy mieć w aucie na wypadek kontroli drogowej, dojdzie też obowiązkowe zaświadczenie o pozytywnym wyniku przeglądu! Kierowca będzie też musiał zapłacić za badanie techniczne, niezależnie od jego wyniku.

Najwięcej kontrowersji budzą zapisy mówiące o karach finansowych dla tych właścicieli aut, którzy spóźnią się z obowiązkowym badaniem technicznym. W takich przypadkach od kierowcy pobrana zostanie dodatkowa opłata w wysokości 100 proc. ceny przeglądu.

Zgodnie z unijnymi rozporządzeniami ostateczny kształt nowych przepisów na być gotowy do 17 maja 2016 roku. Nowe prawo obowiązywać zacznie najpóźniej 20 maja 2018 roku.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: badanie techniczne
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy