Testujemy używane: Ford mondeo
Podczas trwających jeszcze w Paryżu targów samochodowych Mondial de L'Automobile Ford oficjalnie zaprezentował prototyp kolejnej generacji mondeo.
Samochód ma występować w dwóch wersjach nadwoziowych (kombi i sedan), które już niebawem trafią do produkcji seryjnej. Zupełnie nowe auto będzie można kupić prawdopodobnie w pierwszym kwartale przyszłego roku. Zapowiedź wprowadzenia na rynek kolejnej generacji poskutkuje zapewne zmianą dotychczasowej polityki cenowej forda, więc w niedługim czasie można się spodziewać sporych upustów na wciąż popularne mondeo serii trzeciej. Jak nietrudno się domyśleć, odbije się to także na cenach samochodów używanych... Postanowiliśmy więc wziąć pod lupę trzecią generację modelu.
O mondeo mk3 pisaliśmy już nieraz. Samochód, z niewielkimi zmianami, oferowany jest na rynku od 1999 roku, więc do jego sylwetki zdążyliśmy się przyzwyczaić. Pozbawione stylistycznych eksperymentów, wpisane w obrys klasycznej limuzyny, nadwozie skutecznie stawiło czoła działaniu czasu. Karoseria, mimo że nie pierwszej świeżości, wciąż nie sprawia wrażenia przeterminowanej i nic nie wskazuje na to, by miało to nastąpić w najbliższym czasie. Stonowane linie to przepustka do długowieczności, chociaż stylistyczna mieszanka passata i focusa poprzednich generacji nie każdemu przypadnie do gustu. Na pochwalę zasługuje natomiast bardzo pojemny i ustawny bagażnik.
Wnętrza bogatszych wersji (jak np. prezentowanej - platinium) wyposażone są rozsądnie. Do dyspozycji mamy m.in. automatyczną klimatyzację, komputer pokładowy (jego obsługa przyciskiem umieszczonym na końcu dźwigienki kierunkowskazów to pomyłka...), elektrycznie regulowane fotele (często także klimatyzowane), radio CD, elektrykę szyb i lusterek czy skórzaną kierownicę.
O bezpieczeństwo dba natomiast sześć lub osiem airbagów, systemy ABS i ESP (plus za możliwość wyłączenia tego ostatniego), wydajne reflektory (w nowszych wersjach ksenonowe), czujniki świateł i deszczu czy chociażby podgrzewana przednia szyba. Niestety, nie wszystkie egzemplarze prezentują taki poziom. Na rynku nie brak samochodów w co najmniej dziwnych wersjach wyposażeniowych - łatwo spotkać pojazdy wyposażone chociażby w automatyczną klimatyzację, a pozbawione tak oczywistych rzeczy jak np. regulacja natężenia podświetlenia zegarów. Uroda czarnej deski rozdzielczej to dyskusyjna sprawa. Kokpit nie grzeszy wdziękiem, jest za to całkiem funkcjonalny. Jakość plastików może jednak budzić pewne wątpliwości. Na pochwałę zasługują natomiast przemyślane i pojemne schowki oraz takie detale jak np. uchwyt na napoje.
Większość poszukujących mondeo skłania się w stronę jednostek wysokoprężnych. Naszym zdaniem na szczególną uwagę zasługują dwie: 130 konny 2,0 TDCi oraz jego większy 2,2 litrowy brat dysponujący mocą 155 KM. Obie wersje charakteryzują się podobnym (stosunkowo dużym) apetytem na paliwo - średnio ok. 7-8l. /100 km i dobrymi osiągami w sprincie. Nawet słabsza wersja rozpędza auto do "setki" w czasie poniżej 10 sekund. Wspólną cechą silników jest również stosunkowo głośna praca "na zimno", po zastartowaniu nie sposób przeoczyć, że mamy do czynienia z dieslem.
Nam bardziej przypadła do gustu większa jednostka. Moc 155 KM uzyskiwana przy 3500 obr/min i moment obrotowy 350Nm (a w szczególnych przypadkach nawet 400Nm, dzięki możliwości chwilowego przeciążenia silnika tzw. overboost) dostępny od 1800 obr/min sprawiają, że dorosłe i wyważone mondeo potrafi błyskawicznie zmienić się w niespokojnego urwisa... 8,9 s. do 100 km/h i prędkość maksymalna 220 km/h to dane, które właścicieli klasycznych "rechotów" z lat dziewięćdziesiątych przyprawić mogą o zawał.
Za silnikiem o pojemności 2,2 l. przemawia też inna sprawa. Dwulitrówkę cechuje bowiem wyraźna (i trudna do przełamania) niechęć do poruszenia auta. Sprawny start spod świateł wymaga nadludzkiego wręcz wyczucia, a nieustanne "żabki" i gaśnięcie silnika sprawiają, że na twarzach kierowców stojących obok często goszczą drwiące uśmieszki.
Już po kilku kilometrach łatwo zauważyć, że auto nie należy do przesadnie komfortowych, ale prowadzi się pewnie i pozwala na wiele, zwłaszcza na krętych, wąskich drogach. Pokonując partie trudnych zakrętów można odnieść wrażenie, że poruszamy się małym i zwinnym focusem, a nie dużym i ciężkim rodzinnym sedanem. Oczywiście należy pamiętać, że przedni napęd (zwłaszcza w połączeniu z mocnymi silnikami) niesie za sobą pewne ograniczenia, i prędzej czy później da o sobie znać nieodzowna towarzyszka tego typu konstrukcji - podsterowność. Na szczęście, w mondeo jej oznaki pojawiają się niezbyt często i są łatwe do opanowania. Przy dynamicznych manewrach na niższych biegach radzilibyśmy jednak mocno trzymać kierownicę - stado 155KM ma raczej narowisty charakter i zwłaszcza na koleinach może starać się narzucić niedoświadczonemu "woźnicy" własną koncepcję trasy...
Mondeo nie przysporzył nam zbyt wielu powodów do narzekań, co oczywiście nie oznacza, że nie było się do czego przyczepić. Przy parkowaniu przeszkadzać będą szerokie tylne słupki i małe lusterka, nie wszystkim przypadnie też do gustu działanie hamulca, który ma stosunkowo długi skok i jest nadspodziewanie miękki. Melomani dźwięku narzekać też będą na marną jakość nagłośnienia, mimo że system audio montowany w bogatszych wersjach teoretycznie nie należy do najgorszych. Wskazówkowy zegarek, mimo że formą przypomina te montowane niegdyś w rolls royce'ach, w codziennym użytkowaniu sprawdza się raczej kiepsko. Śmiemy twierdzić, że bardziej czytelne są nawet notatki studentów medycyny...
Mamy też radę dla osób marzących o aucie ze skórzaną tapicerką. Ekologiczna skóra w miejscach styku z plastikowymi elementami foteli potrafi wydawać donośne i oryginalne dźwięki, więc wydawanie kilku tys. zł. ekstra na tę wątpliwą przyjemność wydaje się nam ekonomicznie nieuzasadnione.
Na temat awaryjności fordów krążą sprzeczne opinie. Rzecz ma się podobnie w przypadku tego samochodu. Prawdą jest, że mondea mk3 z początków produkcji miewają romanse z tlenkiem żelaza. Ogniska korozji pojawiają się u dołu drzwi (zwłaszcza tylnych) najczęściej po ich wewnętrznej stronie oraz na błotnikach. Prócz tego trudno mówić o typowych niedomaganiach. Oszczędzanie na jakości paliwa szybko może się odbić na trwałości jednostki napędowej. Współpracy potrafią odmówić wtryskiwacze, a w skrajnych przypadkach nawet pompa paliwa. Mondeo przytrafiają się też drobne, lecz irytujące usterki (jak np. niesprawne spryskiwacze), ale faktem jest, że właściciele pechowych egzemplarzy korzystają z usług komunikacji miejskiej częściej niż James Bond ze swojego Waltera.
Czy warto kupić mondeo mk3? Za autem przemawiają: obszerne nadwozie, dobre właściwości jezdne oraz żwawe jednostki serii Duratorq TDCi. Większość samochodów nie przysparza właścicielom zbyt wielu kłopotów, jednak decydując się na pojazd z przebiegiem rzędu 200 tys. km dobrze jest mieć żyłkę pokerzysty...
Przekonanym radzilibyśmy jednak odrobinę poczekać - do wejścia na rynek nowego modelu coraz bliżej, więc oferta cenowa z każdym dniem powinna więc prezentować się ciekawiej...
Paweł Rygas