Honda e znika z rynku. Wszystko przez problemy, na jakie dawno zwróciłem uwagę

Taki los Hondy e był do przewidzenia, ale i tak wycofanie ze sprzedaży japońskiego elektryka to smutna wiadomość. Przejdzie on do historii jako jedno z najciekawszych i najbardziej niezwykłych aut miejskich.

Zakończenie produkcji Hondy e potwierdzone

Na temat rychłego końca Hondy e mówiło się już od pewnego czasu, a teraz potwierdził to sam producent. Najmniejszy w gamie elektryk przestanie być produkowany w styczniu 2024 roku.

Chętni na zakup ostatnich egzemplarzy już teraz mają problem, ponieważ na polskiej strony Hondy samochód już nie figuruje, podobnie jak na niemieckiej. Model e można teoretycznie znaleźć jeszcze na przykład we Francji oraz w Wielkiej Brytanii.

Honda e to auto wyjątkowe pod wieloma względami

Decyzja japońskiego producenta o wycofaniu z oferty modelu e to smutna wiadomość, ale była ona do przewidzenia. Wprowadzony na rynek w 2019 roku elektryk Hondy wzbudził duże zainteresowanie, swoim wyglądem w stylu retro-futuryzmu. Z jednej strony auto nawiązywało do pierwszej generacji Civica, ale z drugiej jego niezwykle gładka i czysta forma (niemal zupełny brak przetłoczeń, ukryte klamki i kamery zamiast lusterek), robiły wyjątkowe wrażenie.

Reklama

Podobnie jak deska rozdzielcza złożona aż z pięciu ekranów - wirtualnych wskaźników, centralnego, ekranu przed pasażerem oraz dwóch wyświetlających obraz z kamer zastępujących lusterka. Nawet lusterko wsteczne jest w Hondzie e cyfrowe. Z drugiej jednak strony, tapicerka siedzeń i drewniane wstawki, ponownie nawiązywały do samochodów sprzed pół wieku.

Dlaczego Honda e nie odniosła sukcesu?

Co więc poszło nie tak? Poza kwestiami praktycznymi, takimi jak malutki bagażnik o pojemności 171 l (poziom Fiata Cinquecento), problemy były dwa. Po pierwsze zasięg, który wg WLTP wynosił 220 km, co realnie dawało bardzo skromne wartości. Podczas testu Hondy e w warunkach zimowych, auto przy pełnej baterii pokazywało mi 150 km zasięgu, natomiast po włączeniu ogrzewania zobaczyłem zaledwie 103 km. To wartości pozwalające jeździć niemal wyłącznie po mieście i to od ładowarki do ładowarki.

Tymczasem, jak zwróciłem uwagę w swoim teście 3 lata temu, konkurencja oferowała auta nieco większe i bardziej przestronne, a do tego mające zasięgi na poziomie 360 km. Nawet duże zimowe spadki nie są w nich więc tak dotkliwe. Co więcej, ceny Hondy e zaczynały się od 156 tys. zł, podczas gdy dłuższego o 15 cm Peugeota e-208 czy Opla Corsę-e można było mieć od 125 tys. zł. Nawet przy uwzględnieniu różnic w wyposażeniu, więksi i mający lepszy zasięg konkurenci, byli tańsi.

Podczas pierwszego testu Hondy e trudno mi było snuć czarne wizje na temat przyszłości modelu, ale już wtedy wiele wskazywało na to, że będzie on uznany za auto naprawdę wyjątkowe, ale nazbyt niszowe i niepraktyczne. I tak też niestety się stało.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Honda | samochody elektryczne
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy