Polskie drogi

Słowacja. Mamy film z brawurowego pościgu za polskim kierowcą

Wczoraj informowaliśmy o brawurowym pościgu słowackiej policji za polskim kierowcą. Dzisiaj otrzymaliśmy film z tego zdarzenia.

Przypomnijmy, że 20-letni  kierowca z Polski zbiegł z miejsca wypadku, do którego doszło na Orawie. Słowacką policję zaalarmowali świadkowie. Funkcjonariusze ruszyli w pościg za mazdą, w który zaangażowano wszystkie dostępne patrole.

Mazda została zauważona między Dolnym Kubinem a Rużomberokiem.  Kierowca nie reagował na sygnały zalecające zjazd na pobocze. Jechał bardzo agresywnie, a swoją szaleńczą jazdą zagrażał innym użytkownikom drogi.

Zatrzymał się dopiero po tym, jak słowaccy policjanci oddali strzały ostrzegawcze.

Reklama

20-letniego kierowcę przebadano alkomatem - był trzeźwy. Został zatrzymany do czasu wyjaśnienia okoliczności całego zajścia. 

Słowacy twierdzą, że mają ogromne problemy z polskimi kierowcami. Niedawno policjanci naszych południowych sąsiadów zatrzymali i ukarali mandatami kierowców trzech samochodów marki Audi, którzy poruszali się ze zdjętymi tablicami rejestracyjnymi.

Policjanci otrzymali informację od przypadkowego świadka, który minął trzy samochody poruszające się bez tablic. Na miejsce wysłano radiowozy, które zatrzymały do kontroli trzy samochody marki Audi bez tablic rejestracyjnych.

Okazało się, że ich kierowcami są Polacy, a tablice zostały zdjęte, by nie narażać się na mandaty z fotoradarów. Nie udało im się natomiast uniknąć mandatów za jazdę bez tablic.

Przypomnijmy, że we wrześniu ubiegłego roku na Słowacji doszło do tragicznego wypadku. Trzy zarejestrowane w Polsce samochody (porsche cayenne, ferrari 458 italia i mercedes-AMG C 43 coupe), jadąc kolumną, wyprzedzały ciąg samochodów. Podczas tego manewru doszło do zderzenia - kierowca ferrari gwałtownie zahamował przed nadjeżdżającą z przeciwka skodą, kierowca porsche nie zdążył zahamować i uderzył najpierw w ferrari, a następnie - czołowo w skodę, zabijając kierowcę tego samochodu.

Początkowo sprawa została potraktowana jak zwykły wypadek. Policja kierowców przesłuchała i zwolniła. Gdy jednak wypadek - za sprawą nagrania z kamery - stał się głośny, prokuratura złożyła wniosek o areszt wszystkich trzech kierowców, chociaż jeden w ogóle nie uczestniczył w wypadku.

Sąd przychylił się do wniosku. Dopiero 25 marca z aresztu wyszedł kierowca mercedesa (za kaucją), a 3 kwietnia - kierowca ferrari. W areszcie pozostaje sprawca wypadku, czyli kierowca porsche.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy