Polskie drogi

Skandal na drodze S8. Zawiedli kierowcy zawodowi!

Wg ostrożnych szacunków w kraju brakuje obecnie około 100 tys. zawodowych kierowców. W efekcie, za kierownicę potężnych ciężarówek siadają dziś osoby, które nie grzeszą wiedzą, doświadczeniem, a często również, zdrowym rozsądkiem...

Kilka miesięcy temu pisaliśmy o kuriozalnym wypadku, do którego doszło na autostradzie A4 w pobliżu Bolesławca. Spieszący z pomocą strażacy, ostatnie 400 metrów dzielące ich od miejsca zdarzenia, pokonać musieli... biegnąc. Stojące gęsto w korku ciężarówki uniemożliwiły przejazd wozom strażackim. Nie byłoby w tym może nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że pas awaryjny i zjeżdżające na trawę "osobówki" stwarzały możliwość utworzenia tzw. "korytarza życia".

Niestety, do podobnych sytuacji dochodzi w Polsce niemal codziennie. Poniżej publikujemy filmik nagrany przez załogę karetki, która śpieszyła do wypadku, jaki wydarzył się w nocy z 16 na 17 stycznia na drodze ekspresowej S8 w okolicach węzła Oleśnica-Wschód (dolnośląskie). Volkswagen Golf zderzył się tam z samochodem ciężarowym.

Reklama

Również w tym przypadku w utworzeniu "korytarza życia" przeszkodzili kierowcy ciężarówek. Część z nich, znudzona wyczekiwaniem w szoferkach, zamknęła kabiny i poszła oglądać miejsce wypadku. Inni, korzystając z nieplanowanej przerwy w podróży, postanowili uciąć sobie drzemkę.

W efekcie ratownicy medyczni, zamiast sprawnie przejechać środkiem drogi musieli korzystać z pasa awaryjnego, a nawet objeżdżać drogowy zator przez pobliski MOP (miejsce obsługi podróżnych). Efekt? Dojazd na miejsce zdarzenia zajął im aż 20 minut!

Na całe szczęście tym razem obyło się bez ofiar śmiertelnych. Nie ulega wątpliwości, że gdyby pasażerowie osobówki odnieśli poważniejsze obrażenia, głupota "gapiów" kosztowałaby ich życie!

Zaznaczamy, że nie chodzi nam o żadną stygmatyzację kierowców samochodów ciężarowych. W naszym serwisie wielokrotnie sprzeciwialiśmy się krzywdzącemu stereotypowi "tirowcy-mordercy", przypominając, że w przeliczeniu na liczbę poruszających się po naszych drogach pojazdów, to zdecydowanie "najbezpieczniejsza" grupa wśród zmotoryzowanych. Tego typu lekkomyślnych zachowań spodziewalibyśmy się jednak po niedoświadczonych kierowcach z aut osobowych, a nie zawodowcach, którzy każdego dnia spędzają za kółkiem długie godziny. Pamiętajmy też, że w zasadzie każda ciężarówka wyposażona jest w radio CB, więc kierowcy doskonale wiedzieli, że na miejscu nie ma jeszcze służb ratunkowych.

Dlatego powtórzmy na koniec zasadę tworzenia korytarza ratunkowego - samochody na lewym pasie zjeżdżają do lewej krawędzi jezdni lub nawet na trawę, a te z pasa prawego na pas awaryjny. Dzięki temu na środku jezdni powstaje wolny tor jazdy, zwany właśnie "korytarzem awaryjnym" lub korytarzem życia. Stojąc w korku, nie warto również dojeżdżać blisko samochodu poprzedzającego.

PR

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama