Polskie drogi

Dzieci jeżdżą autobusami w fatalnym stanie

W dalszym ciągu autobusy szkolne i gimbusy są w złym stanie technicznym; najczęściej wykrywanymi usterkami podczas kontroli pojazdów są m.in. niesprawne układy hamulcowe, oświetlenie i zużyte bieżniki opon - poinformował Główny Inspektorat Transportu Drogowego.

Inspekcja przedstawiła w piątek raport z kontroli szkolnych gimbusów, prowadzonych od początku roku szkolnego. Jak poinformowano, inspektorzy skontrolowali w tym okresie 1503 pojazdy i nałożyli 111 mandatów - głównie za brak odpowiedniej dokumentacji lub zły stan techniczny pojazdów.

Inspektorzy zatrzymali 182 dowody rejestracyjne, z czego w 62 przypadkach wydali zakaz dalszej jazdy. To oznacza, że średnio podczas co ósmej kontroli zatrzymywano dowód rejestracyjny niesprawnego autobusu szkolnego. Dla porównania, w analogicznym okresie w 2016 roku zatrzymano 273 dowody rejestracyjne (średnio podczas co szóstej kontroli), zakaz jazdy wydano w 121 przypadkach.

Reklama

Najwięcej zatrzymywanych dowodów rejestracyjnych zanotowano w województwach: świętokrzyskim (26 proc.), kujawsko-pomorskim (24 proc.) oraz dolnośląskim (20 proc.); najmniej w województwach: lubuskim (2 proc.), łódzkim (6 proc.) i podkarpackim (6 proc.).

Dodatkowo, w tym roku zatrzymano dwie osoby kierujące pojazdem pod wpływem alkoholu.

Główny inspektor transportu drogowego Alvin Gajadhur podkreślał na konferencji, że w dalszym, ciągu autobusy szkolne i gimbusy są w dużo gorszym stanie technicznym, niż autobusy wycieczkowe. Jak wskazał, w okresie wakacyjnym inspektorzy zatrzymywali dowody rejestracyjne takich pojazdów średnio podczas co 15 kontroli.

Spośród najczęściej występujących usterek pojazdów szkolnych wykrywanych w trakcie kontroli Gajadhur wymienił niesprawne układy hamulcowe, wydechowe i kierownicze, wycieki płynów eksploatacyjnych, zużyte bieżniki opon, niesprawne oświetlenie oraz brak badań technicznych.

"Te kontrole będziemy w dalszym ciągu prowadzili na prośbę rodziców, dyrektorów szkół. Każdy może nas poprosić o przeprowadzenie takiej kontroli. Warto do nas dzwonić, jeżeli są podejrzenia" - mówił Gajadhur.

Zaapelował do władz samorządowych, aby przy organizowaniu przetargów na szkolnych przewoźników nie kierowali się kryterium najniższej ceny.

"Najniższa cena nie świadczy o wysokiej jakości, wręcz przeciwnie - przewoźnik stara się na czymś zaoszczędzić. Niestety, niejednokrotnie przewoźnik oszczędza na bezpieczeństwie przewożonych dzieci" - powiedział.

PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy