Polski kierowca

Jak wymienić żarówkę w aucie? W niektórych trzeba zdemontować pół przodu

Jeszcze nikt nie wynalazł żarówki, która byłaby wieczna i nigdy nie uległa przepaleniu. Dotyczy to również żarówek w samochodowych reflektorach. Kiedyś wszystko było proste i łatwe – wystarczyło wozić ze sobą zapasowe żarówki, aby w razie potrzeby wymienić tę przypaloną na nową. Czynność była stosunkowo prosta i nawet kierowca niemający zmysłu technicznego był sobie w stanie z tym poradzić. Wszystko skończyło się w chwili, kiedy motoryzację opanowała źle pojęta nowoczesność.

Jazda z przepaloną żarówką może być bardzo niebezpieczna

Przepalenie żarówki w jednym z reflektorów oznacza, że światła pojazdu są niesprawne. Jeżeli rzecz dzieje się w ciągu dnia to jeszcze pół biedy. Gorzej, gdy usterka wystąpi w porze nocnej i w dodatku przepali się żarówka w lewym reflektorze. Światła samochodu są tak zbudowane, że w przypadku przepalenia się żarówki świateł mijania w reflektorze powinna świecić się jeszcze żarówka świateł pozycyjnych. W praktyce jednak jazda samochodem z czynnym tylko jednym reflektorem nie jest bezpieczna.

Nie tylko mamy znacznie zmniejszoną widoczność drogi, ale znacznie gorzej jesteśmy na tej drodze widziani przez innych uczestników ruchu. Taki samochód z oddali wygląda jak motocykl - trudno nam określić jego szerokość a to może stworzyć niebezpieczeństwo podczas wymijania.

Reklama

Co powinien uczynić kierowca w przypadku przepalenia się żarówki? Oczywiście najlepiej byłoby zjechać na najbliższy parking, np. przy stacji benzynowej i tam bezpiecznie wymienić żarówkę. No i tu właśnie zaczyna się problem. W niektórych współczesnych samochodach wymiana tejże żarówki wiąże się z koniecznością rozebrania w pewnym zakresie samochodu.

Jak wymienić żarówkę w aucie? To bywa bardzo skomplikowane

Najmniej komplikacji mają ci posiadacze auta, którzy muszą "tylko" wymontować akumulator. Są jednak takie auta, w których konieczne staje się zdjęcie zderzaka, a czasem także kół i nadkoli. Popatrzcie zresztą na te filmiki:

W końcowej części filmu widać, jak ten pan poharatał sobie ręce podczas wymiany żarówki w reflektorze.

A tu z kolei nagrywający musiał zdemontować cały zderzak. Czy kierowca ma wykonywać takie czynności na drodze? Przecież to jest chore!

Producenci niektórych samochodów zupełnie nie liczą się z realiami, a może umyślnie tak konstruują auta, by nawet drobna usterka wymagała wizyty w serwisie. Ja rozumiem, że dawno minęły już czasy, kiedy to posiadacze samochodów sami naprawiali je na podwórku, a do wszelkich czynności wystarczyły trzy klucze, śrubokręt i młotek. Obecnie silniki i podzespoły w samochodach są o wiele bardzie skomplikowane i nafaszerowane elektroniką. Mimo to projektanci powinni tak konstruować samochody, aby dostęp do żarówek wszystkich świateł nie przedstawiał żadnych trudności.

Unia Europejska wydaje różne mądre dyrektywy, promuje elektromobilność, wprowadza systemy e-Call, więc może zechciałaby się zająć i tą kwestią czyli dostępem do żarówek reflektorów? Sprzedaż samochodów, w których wymiana żarówki w reflektorze wymaga demontażu akumulatora, kół, zderzaka itp. powinna być po prostu zakazana. To są kpiny z klienta.

Wyobraźcie sobie, że kupuję żyrandol do pokoju, przepala się w tym żyrandolu żarówka i wtedy okazuje się, że muszę wezwać serwis do jej wymiany, bo potrzebne są specjalne klucze i narzędzia. Czy chcielibyście kupić taką lampę?

Jaki jest mandat za przepaloną żarówkę?

Co ma uczynić kierowca, jeśli podczas jazdy na autostradzie przepali mu się żarówka? Formalnie rzecz biorąc, nie wolno mu kontynuować jazdy z niesprawnym oświetleniem. A zatem powinien zjechać na pobocze, włączyć światła awaryjne, ustawić ostrzegawczy trójkąt odblaskowy w odległości 100 m za pojazdem i wezwać pomoc drogową. Koszt przewiezienia auta na lawecie do najbliższego serwisu to 1000 zł, albo i więcej. Wymiana żarówki 100-200 zł w zależności od skomplikowania tego procesu.

Jeśli zaryzykujemy dalszą jazdę, możemy zwrócić na siebie uwagę policji. Wyrozumiały policjant nie ukarze nas mandatem za brak wymaganego oświetlenia (100-200 zł zależnie od pory dnia), ale nakaże wymienić żarówkę. Jeśli tego nie zrobimy, może nam zabrać dowód rejestracyjny, ponieważ nasz pojazd nie będzie spełniał wymogów dopuszczenia do ruchu.

Apeluje zatem do wszystkich policjantów, aby wykazywali zrozumienie i tolerancję dla kierowców, którym pechowo przytrafiło się przypalenie żarówki. Co innego, jeśli widać, że samochód jest zaniedbany, a kierowca nie wykazuje żadnej troski o stan oświetlenia. Ale w sytuacji, gdy całe oświetlenie jest sprawne, a tylko jedna żarówka w reflektorze nie świeci, karanie za to kierowcy jest działaniem bez sensownym i odnoszącym skutek odwrotny od zamierzonego. Ukarany kierowca będzie żywił w sobie poczucie niesprawiedliwości, jaka go spotkała i zresztą zupełnie słusznie.

Ja radzę wam w sytuacji awaryjnej, kiedy przepali się żarówka w jednym z reflektorów włączyć przednie światła przeciwmgłowe.

Formalnie może to być uznane za wykroczenie, ale te światła poprawią znacznie widoczność twojego auta na drodze. Będzie wiadomo, że to nie motocykl, a samochód. Oczywiście w takiej sytuacji trzeba jak najszybciej dojechać do jakiegoś serwisu i wymienić żarówkę.

Tym razem apeluję również do urzędników Unii Europejskiej, którzy jakoś tego problemu nie dostrzegają. Może niedługo napełnienie zbiornika spryskiwaczy też będzie można wykonać tylko w serwisie? Urzędnicy bardzo dbają o ekologię, o bezpieczeństwo, więc może zadbają także o kierowcę? Dostęp do żarówek w samochodzie to również kwestia bezpieczeństwa.

Polski kierowca

***

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy