Jazda (bez)alkoholowa

​Policja: funkcjonariusz nie jest pijany. Strażacy: otóż jest pijany

Fajnie jest mieć kumpli, na których można liczyć w każdej sytuacji. Ważne jednak, aby krąg lojalnych kolegów był możliwie jak najszerszy i nie ograniczał się do naszego najbliższego otoczenia. Boleśnie przekonał się o tym pewien policjant z województwa kujawsko-pomorskiego.

W sobotnie popołudnie 20 lutego na drodze w miejscowości Kończyce w powiecie świeckim dachował samochód. Cóż, bywa... W zdarzeniu nikt nie ucierpiał, ale na miejsce przyjechała jednostka ochotniczej straży pożarnej i patrol policji z komisariatu w pobliskim miasteczku o nazwie Nowe. Okazało się, że za kierownicą leżącego teraz do góry kołami prywatnego Opla Insigni na angielskich numerach rejestracyjnych siedział funkcjonariusz z tego samego posterunku, st. asp. Marcin O. Został przebadany urządzeniem iBlow, używanym zazwyczaj do testów przesiewowych, na przykład podczas sławetnych akcji "Trzeźwość".

Reklama

Pomiar nie wykazał niczego niepokojącego, więc policjanci, jak stwierdził prokurator rejonowy ze Świecia, cytowany przez lokalny serwis internetowy, "przeszli do wykonywania innych czynności". Ponieważ jednak strażacy wyraźnie wyczuwali wokół kierowcy Opla charakterystyczną, dobrze im znaną woń, nalegali na powtórzenie badania. Wynik był identyczny jak poprzednio, czyli zerowy. Na tym sprawa mogłaby się właściwie zakończyć, czyli rozpłynąć po kościach, ale uparci druhowie z OSP nie dawali za wygraną. Policjanci chcąc nie chcąc sięgnęli wreszcie po tzw. alkomat dowodowy, czyli wiarygodny dla sądów. Ten wykazał obecność w organizmie starszego aspiranta prawie 1,5 prom. alkoholu. Marcin O. na początek stracił prawo jazdy, a ostatnio, jak poinformował czasswiecia.pl, został dyscyplinarnie zwolniony ze służby. Stanowisko stracił też jego szef, komendant komisariatu w Nowem.

Incydent w Kończycach nie był bynajmniej zdarzeniem wyjątkowym. W październiku ubiegłego roku oficer dyżurny komendy w Zawierciu otrzymał zgłoszenie o samochodzie, którego kierowca, jakby to powiedzieć, korzystał z całej szerokości drogi. Wysłany patrol namierzył i zatrzymał podejrzany pojazd. Za jego kierownicą siedział 40-letni funkcjonariusz wydziału kryminalnego komendy w Zawierciu. Alkomat wykrył u niego 1,5 promila w wydychanym powietrzu. Mężczyzna służył w policji od 12 lat. I na tym jego kariera raczej się skończyła...

Prawie trzy promile alkoholu w organizmie miał prowadzący samochód policjant z Rybnika, zatrzymany na jednej z ulic w Jastrzębiu-Zdroju. Jechał pod prąd, ujęli go inni kierowcy.

Na drodze krajowej nr 28 w Gorzeniu Dolnym doszło do zderzenia z udziałem Audi, Fiata i Volkswagena. Jednym z uczestników kolizji, jak poinformowano, był "funkcjonariusz, który pełni funkcję kierowniczą w komendzie powiatowej w Suchej Beskidzkiej". Miał 0,8 promila alkoholu w wydychanym powietrzu.

W Sitańcu po zderzeniu z ciężarówką zginął kierujący Suzuki nietrzeźwy 48-letni policjant zamojskiej drogówki. Był sprawcą i ofiarą wypadku...

To tylko kilka zdarzeń z ostatnich miesięcy. Wielokrotnie pisaliśmy, że policjanci, jako stróże prawa i porządku, powinni być niczym żona Cezara. Tylko co zrobić, jeżeli ta żona lubi się napić, a potem usiąść za kierownicą?

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy