Cztery dni spóźnienia i z konta zniknie 3600 zł. Nowe kary dla kierowców

1 lipca przyniósł nie tylko wprowadzenie zakazu wyprzedzania się ciężarówek na autostradach i drogach ekspresowych. Z początkiem miesiąca wzrosły też kary za brak ciągłości obowiązkowego ubezpieczenia OC. O połowę skrócił się też czas, w jakim zmotoryzowani - bez narażania się na dodatkowe koszty - muszą "przerejestrować" pojazd po zakupie.

Początek lipca przyniósł ważne zmiany dla kierowców i nie chodzi wcale o wprowadzenie zakazu wyprzedzania się pojazdów ciężarowych na drogach szybkiego ruchu. Odwołanie - z dniem 1 lipca - stanu epidemii wprowadzonego w związku z SARS-coV-2 skutkuje m.in. skróceniem - o połowę - okresu w jakim zmotoryzowani muszą poinformować starostę o kupnie lub sprzedaży samochodu. W życie wszedł też nowy "cennik" tzw. opłat za brak obowiązkowego ubezpieczenia OC dla posiadaczy pojazdów mechanicznych.

30 dni na "przerejestrowanie" auta. Później kara od 250 zł do 1000 zł

Koniec okresu obowiązywania stanu zagrożenia epidemiologicznego w Polsce oznacza powrót do normalności dla wielu instytucji życia publicznego. Dotyczy to również wydziałów komunikacji. Przywrócenie standardowego trybu postępowania oznacza np. koniec obowiązywania wydłużonych terminów, w jakich zmotoryzowani zobligowani są poinformować starostę o kupnie lub sprzedaży pojazdu.

Reklama

Przez ostatnie trzy lata - od 20 marca 2020 roku, gdy w Polsce wprowadzono stan epidemii - kierowcy, bez żadnych konsekwencji, mogli przerejestrować lub zgłosić nabycie/zbycie pojazdu w terminie 60 dni od daty dokonania transakcji. Od 1 lipca powróciliśmy do standardowego trybu, w ramach którego na wizytę w wydziale komunikacji - lub poinformowanie o nabyciu/zbyciu pojazdu elektronicznie - mamy maksymalnie 30 dni.

Warto o tym pamiętać, bo za niewywiązanie się z takiego obowiązku - co wynika z art. 140 mb Prawa o ruchu drogowym - grozi nam kara w wysokości od 200 do 1000 zł. Przypominamy, że zgodnie z obowiązującymi przepisami kara naliczana jest obligatoryjnie, chociaż jej wymiar zależy od indywidualnej decyzji urzędnika. Nie ma jednak prawnej możliwości uniknięcia jej nałożenia. Trzeba też wiedzieć, że kara nie jest uiszczana w momencie rejestracji, lecz decyzja o jej nałożeniu trafia do właściciela pojazdu listownie. 

Już 7200 zł kary za brak OC. Tak drogo jeszcze nie było

Pierwszy raz w historii mamy do czynienia ze wzrostem kar za brak obowiązkowego ubezpieczenia OC od pojazdów mechanicznych w połowie roku kalendarzowego. Wynika to z faktu, że z dniem 1 lipca - do kwoty 3600 brutto - wzrosło w Polsce minimalne wynagrodzenie za pracę. Opłaty naliczane za brak OC - co wynika z Ustawy o ubezpieczeniach obowiązkowych - stanowią krotność pensji minimalnej, więc zmiana w tym zakresie oznacza też automatyczny wzrost kar dla niezdyscyplinowanych kierujących.

Przerwa w ciągłości polisy OC w przypadku samochodu osobowego skutkuje aktualnie naliczeniem przez Ubezpieczeniowy Fundusz Gwarancyjny opłaty dodatkowej w wysokości:

  • od 1 do 3 dni przerwy - 1440 zł (zamiast dotychczasowej 1400 zł),
  • od 4 do 14 dni przerwy - 3600 zł (zamiast dotychczasowej 3490 zł),
  • powyżej 14 dni - 7 200 zł (zamiast dotychczasowej 6980 zł).

Przypominamy, że polisa OC nie odnawia się automatycznie w trzech przypadkach:

  • polisy krótkoterminowej (tzw. komisowej) zawartej na okres krótszy niż rok (najczęściej na 30 dni w momencie kupna pojazdu np. w komisie),
  • gdy nie została zawarta przez aktualnego właściciela pojazdu (jazda na ubezpieczeniu poprzedniego właściciela),
  • jakiejkolwiek zaległości wobec zakładu ubezpieczeniowego (nieopłacenie raty, pomyłka w kwocie przelewu).

Cztery dni spóźnienia i z konta znika 3600 zł. Nowe kary dla kierowców

Znacznie poważniejszym ryzykiem od konieczności zapłacenia opłaty za brak ważnego OC na rzecz UFG komunikacyjnego jest tzw. regres.

Obecnie długi kierowców wobec UFG przekraczają już 340 milionów złotych. Na - stale wydłużającej się - liście dłużników znajduje się obecnie około 30 tysięcy zmotoryzowanych. Na OC nie warto oszczędzać, zwłaszcza że - jeśli przyjrzeć się rynkowym trendom z ostatnich 2-3 lat - ceny polis utrzymują się na podobnym poziomie (z tendencją spadkową), za to skokowo rosną koszty leczenia poszkodowanych w wypadkach i napraw powypadkowych pojazdów. Dla sprawcy może to zatem oznaczać bardzo poważne kłopoty finansowe. Średnia wartość takiej szkody, w której sprawca musi wyłożyć pieniądze z własnej kieszeni to ok. 20 000 zł.

***

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy