Słaba płeć?
Mogłoby się wydawać, że w tak wyniszczającym rajdzie jakim jest Dakar startują tylko mężczyźni, a tymczasem na trasę z Barcelony do Dakaru wyruszyło aż 27 przedstawicielek płci określanej przymiotnikiem "piękna".
Pięć z nich wybrało motocykl, dwadzieścia zasiadło w samochodzie, a dwie w ciężarówkach.
Najbardziej znane i doświadczone wśród pań to naturalnie reprezentantki fabrycznego teamu Volkswagena - Jutta Kleinschmidt i Fabrizia Pons. Pierwsza z nich jest jedyną jak dotychczas kobietą, która triumfowała w Dakarze (2001). Jej pilotem był wtedy Andreas Schulz. Niemka i Włoszka jadą znakomicie również w tym roku i po etapie do Bamako są na trzecim miejscu w łącznej klasyfikacji.
Po raz trzeci w Dakarze startuje Syndiely Wade, córka prezydenta Senegalu. Na półmetku rajdu zasiadająca za kierownicą panna Wade, prawnik z wykształcenia, plasowała się na 62 miejscu wśród samochodów.
Pętla w okolicach Ataru okazała się pechowa dla Andrei Mayer, innej dobrze znanej w światku rajdów terenowych zawodniczki. Awaria samochodu pozbawiła ją szans na walkę o dobre miejsce. Andrea podobnie jak Jutta zaczynała swoją karierę na motocyklu. Prywatnie jest narzeczoną Stephane Peterhansela, lidera i ubiegłorocznego zwycięzcy Dakaru.
Jeszcze wyżej była Antonia de Roissard z Belgii pilotująca Stephane Henrarda. Jeszcze w niedzielę ich Buggy zajmowało 12 miejsce, ale dzień później odmówiło posłuszeństwa już po kilku kilometrach próby sportowej. Urodziwa Antonia debiutuje w tym roku w Dakarze. Wcześniej wystartowała zaledwie w kilku rajdach, pilotując między innymi swojego ojca. Cennych wskazówek dotyczących fachu pilota dostarcza jej narzeczony, którym jest Jean-Marie Lurquin, pilot Giniela de Villiers, zwycięzcy etapu z metą w stolicy Mali.
(AB)