Prawdziwy dramat. Tak źle nie było od 14 lat!

Tak źle w Europie nie było od dawna. W pierwszych trzech miesiącach tego roku dealerzy sprzedali niespełna 1,5 mln nowych pojazdów.

To najgorszy wynik od czternastu lat! Z raportu opracowanego przez Stowarzyszenie Producentów Przemysłu Motoryzacyjnego ACEA wynika, że europejski rynek skurczył się właśnie do poziomu z 1998 roku.

W najgorszej sytuacji są importerzy nowych aut w Portugalii, gdzie można już mówić o prawdziwym krachu. Od stycznia do końca marca bieżącego roku sprzedano tam zaledwie 23 511 nowych samochodów, co - w stosunku do analogicznego okresu ubiegłego roku - oznacza spadek o rekordowe 48,4 proc!

Równie tragiczna sytuacja panuje w Grecji. W pierwszych trzech miesiącach tego roku sprzedano tam zaledwie 17 179 nowych aut, czyli o 32 proc. mniej niż w ubiegłym roku.

Reklama

W sytuacji nie do pozazdroszczenia są też dealerzy na trzecim, co do wielkości europejskim rynku, we Francji. W pierwszych trzech miesiącach tego roku sprzedano nad Sekwaną jedynie 507 830 pojazdów, co oznacza spadek sprzedaży o ponad 1/5 (-21,6 proc.)

Słabe wyniki odnotowali również sprzedawcy w Holandii, gdzie sprzedaż spadła o 7,5 proc. (do poziomu 166 871 sztuk) i Belgii. W tym ostatnim kraju importerzy wprowadzili na rynek 148 368 nowych pojazdów, co oznacza spadek sprzedaży o 12,5 proc.

Patrząc przez różowe okulary, można mówić o stagnacji w przypadku piątego co do wielkości europejskiego rynku - Hiszpanii. Przez pierwsze trzy miesiące tego roku w ojczyźnie Seata sprzedano 204 119 nowych pojazdów, co oznacza spadek o 1,9 proc.

Polska zieloną wyspą

Co pocieszające, na tle innych europejskich krajów, Polska - przynajmniej w kwestii sprzedaży samochodów - faktycznie zdaje się być zieloną wyspą. W pierwszych trzech miesiącach tego roku zarejestrowano u nas 77 865 nowych samochodów, aż o 12,7 proc. więcej niż w ubiegłym roku.

Całkiem nieźle radzą też sobie Czesi. U naszych sąsiadów nabywców znalazło 43 529 nowych pojazdów, czyli o 3,6 proc. więcej niż w analogicznym okresie ubiegłego roku. Z optymizmem w przyszłość spoglądać mogą również dealerzy na Słowacji. Wynik sprzedaży - 16 598 egzemplarzy - oznacza wzrost w stosunku do ubiegłego roku o 5,7 proc.

Coraz lepiej wygląda też sytuacja na dotkniętych kryzysem Węgrzech. W pierwszych trzech miesiącach tego roku z salonów wyjechało tam 13 946 samochodów, czyli o 22,1 proc. więcej niż w analogicznym okresie ubiegłego roku.

Jeszcze większy wzrost - aż o 44,3 proc! - zanotowano w Rumunii. Lokalni importerzy nie mają jednak zbyt wielkich powodów do radości, od stycznia sprzedano na tamtejszym rynku dokładnie 13 963 nowe samochody.

Dobrą - przynajmniej na pierwszy rzut oka - statystyką mogą się również pochwalić Estonia i Finlandia, w których sprzedaż wzrosła odpowiednio o 23,9 proc i 34 porc. Mimo tego, Estończycy nie pałają jednak wielką miłością do nowych samochodów - od stycznia do maja sprzedano ich tam zaledwie 4 026. Wyraźnie lepiej jest za to w Finlandii. Tam nabywców znalazło już 47 818 pojazdów.

Na niewielkim plusie są też dwa największe europejskie rynki. Sprzedaż w Niemczech wzrosła o 1,3 proc (do poziomu 773 636 pojazdów), w Wielkiej Brytanii sprzedano 563 556 nowych aut, co oznacza wzrost o 0,9 proc.

Sumarycznie na rynkach krajów Unii Europejskiej oraz Europejskiego Stowarzyszenia Wolnego Handlu (EFTA) sprzedano w pierwszych trzech miesiącach tego roku 3 472 919 nowych aut, co oznacza, że zainteresowanie klientów nowymi samochodami spadło o 7,3 proc.

Garstka szczęśliwców

Jak w tych trudnych czasach radzą sobie poszczególni producenci?

Niewielkim plusem może pochwalić się niekwestionowany król europejskiego rynku - koncern Volkswagen - który sprzedał 813 552 pojazdów, czyli o 0,5 proc. więcej niż w analogicznym okresie ubiegłego roku. Dobre wyniki niemieckiego giganta psuje Seat - zainteresowanie pojazdami hiszpańskiego producenta spadło o 13,7 proc. (69 880 sprzedanych aut). Pozostałe marki niemieckiego koncernu zanotowały wzrost zainteresowania - sprzedaż volkswagenów wzrosła o 1 proc. (do poziomu 431 901 aut), audi o 4,2 proc. (179 629 sztuk), o 3 proc. Skody (131 422 sprzedane samochody).

O 5,1 proc. poprawiły się też wyniki koncernu Daimler. Dealerom Mercedesa i Smarta, od stycznia do marca, udało się sprzedać 168 003 samochody. O 0,8 porc. wzrosła też sprzedaż Nissana. Japońska firma sprzedała w Europie 130 907 pojazdów, czyli o 987 aut więcej, niż w analogicznym okresie ubiegłego roku.

Mimo kryzysu, prawdziwy boom przeżywają producenci z Korei. Dzięki przemyślanej polityce modelowej i bardzo atrakcyjnym warunkom gwarancji, dealerzy Kii i Hyundaia nie mogą narzekać na brak klientów. Od stycznia do marca, z salonów Hyundaia wyjechało już 114 571 nowych aut, czyli o 12,5 proc. więcej niż przed rokiem.

Jeszcze lepszymi wynikami może się pochwalić należąca do Hyundaia Kia. Sprzedaż na poziomie 79 974 samochodów oznacza wzrost aż o 24,6 proc.

Okres prosperity zanotowali również dealerzy Land Rovera i Jaguara. Dzięki wprowadzeniu do oferty nowego range rovera evoque sprzedaż wzrosła aż o 42,8 proc! W pierwszych trzech miesiącach roku nabywców znalazły 31 384 samochody sygnowane znaczkami Range Rovera i Land Rovera. O 8 porc. - do 6 901 pojazdów - wzrosła też sprzedaż Jaguara.

Główni aktorzy dramatu

Niestety pozostali producenci nie mogą z optymizmem patrzeć w przyszłość. W pierwszej piątce największych graczy na europejskim rynku - poza Volkswagenem - wszystkie firmy zanotowały drastyczny spadek sprzedaży.

Drugi pod względem sprzedaży nowych pojazdów w Europie koncern PSA, w porównaniu do pierwszych trzech miesięcy ubiegłego roku, stracił aż 17 proc. klientów. O 18,3 proc. spadła sprzedaż Peugeota (do 217 461 pojazdów), nabywców znalazło też o 15,5 proc. mniej citroenów (190 331 samochodów). Francuzi nie ukrywają, że liczą na poprawę statystyk, gdy pełną parą ruszy sprzedaż nowego, kluczowego dla koncernu peugeota 208.

Na tle innych czołowych wytwórców, stosunkowo niewielką stratę zanotował - trzeci na europejskim rynku - Ford. Od stycznia do marca dealerzy tej marki sprzedali 282 933 samochody, czyli o 6,3 proc. mniej niż w zeszłym roku. Biorąc jednak pod uwagę fakt, że w ofercie focusa pojawił się właśnie nowy, ekonomiczny silnik 1,0 l, a w salonach zadebiutuje wkrótce miejski minivan B-max, dealerzy Forda mogą spoglądać w przyszłość z umiarkowanym optymizmem.

Nie do pozazdroszczenia jest za to sytuacja - czwartego na europejskim rynku - Renault. Sprzedaż pojazdów francuskiej marki spadła aż o 24,8 proc. (do poziomu 225 271 samochodów), co stawia producenta w bardzo trudnej sytuacji. Niewykluczone, że - na wzór marek koreańskich - by przyciągnąć klientów do salonów, już w przyszłym roku Renault uruchomi nowy program gwarancyjny. Wiele wskazuje na to, że samochody z rombem na masce już wkrótce mogą zostać objęte pięcioletnią gwarancją.

O 13.1 proc. - do poziomu 56 698 aut - spadła też sprzedaż rumuńskiej Dacii. W tym przypadku można jednak zakładać, że jest to jedynie chwilowa tendencja. Na europejskim rynku rusza właśnie sprzedaż nowej dacii lodgy, która - biorąc pod uwagę bezkonkurencyjną cenę - ma wszelkie predyspozycje ku temu, by stać się rynkowym hitem.

Niewiele powodów do radości mają też importerzy Opla. Zainteresowanie produktami niemieckiej firmy spadło o 15,8 proc, dealerzy sprzedali tylko 227 590 pojazdów (w zeszłym roku przeszło 270 tysięcy). Gorzki wynik Opla osładza nieco Chevrolet. Od stycznia do marca dealerzy tej marki sprzedali przeszło 50 tys. pojazdów, czyli o 11,3 proc. więcej niż w analogicznym okresie ubiegłego roku.

Poważny problem mają dealerzy marek wchodzących w skład koncernu Fiat. Włosi, którzy skupili się na inwestycjach za Oceanem, coraz słabiej radzą sobie na Starym Kontynencie. Dealerzy Fiata sprzedali w pierwszych trzech miesiącach tego roku 154 071 samochodów, czyli o 21,8 proc. mniej niż w analogicznym okresie minionego roku.

Włosi wiążą wprawdzie duże nadzieje z zupełnie nową pandą, która oferowana jest już na większości rynków. Trudno jednak przypuszczać, by nowy "mały fiat" powtórzył ogromny sukces poprzednika. Samochód czeka bowiem zaciekły bój o klientów z nowymi miejskimi autami koncernu z Wolfsburga: volkswagenem up!, skodą citogo i seatem mii. Oprócz Volkswagena, atak na segment A planuje też Opel, którego inżynierowie pracują już nad autem o roboczej nazwie junior. Włosi nie mogą też ignorować takich konkurencji z Korei - w segmencie miejskich samochodów, coraz lepiej radzą sobie hyundai i10 i nowa kia picanto.

Koncern Fiat musi się też zmagać z krachem na rodzimym, włoskim rynku. Sprzedaż pojazdów wszystkich marek w pierwszych trzech miesiącach tego roku zamknęła się w Italii liczbą 406 907 sztuk, co oznacza, że Włosi kupili aż o 1/5 mniej nowych pojazdów, niż w analogicznym okresie minionego roku (- 21 proc.)

Tylko odrobinę słabiej niż przed rokiem radzą sobie dealerzy Lancii, którzy do końca marca 27 216 samochodów (spadek o 1,3 proc). Trudne chwile przeżywają za to importerzy Alfy Romeo. W pierwszych trzech miesiącach klientów znalazły jedynie 27 194 pojazdy tej marki, co oznacza spadek sprzedaży aż o 32 proc!

Wśród marek należących do włoskiego potentata wzrost sprzedaży zanotował jedynie... amerykański Jeep. Z salonów marki wyjechało do końca marca 7 469 aut, czyli aż o 58,4 proc. więcej, niż w analogicznym okresie ubiegłego roku.

Wyraźne spadki zanotowali też producenci z Kraju Kwitnącej Wiśni. Grupa Toyoty (Toyota i Lexus) sprzedała o 6,7 proc. mniej pojazdów niż przed rokiem (156 616 sztuk), o 17 proc. spadła sprzedaż Suzuki (43 557 samochodów), o 13,5 proc. zmniejszyło się zainteresowanie klientów Mazdą (38 847 sprzedanych aut). W jeszcze gorszej sytuacji są dealerzy Hondy, która straciła aż 26,4 proc. klientów (34 847 sprzedanych egzemplarzy). O 28,4 proc. - do poziomu 21 856 samochodów - spadła też sprzedaż Mitsubishi. PR

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: dealerzy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy