Już wkrótce cofanie liczników... znów będzie legalne?!

Opublikowany kilka dni temu film braci Sekielskich "Tylko nie mów nikomu" wywołał panikę w Sejmie. W obliczu nadchodzących wyborów rząd tak ochoczo ruszył do walki o prawa dzieci, że rykoszetem oberwało się kierowcom. Ale spokojnie - tylko tym uczciwym!

16 maja posłowie przegłosowali nowelizację Kodeksu Karnego o przeciwdziałaniu pedofilii. W teorii nie powinno to mieć żadnego wpływu na zmotoryzowanych. Nie można jednak zapominać, że polski Sejm to jednak "stan umysłu". W czym problem?

Zacznijmy od początku. 15 marca 2019 Sejm uchwalił ustawę o zmianie ustawy - Prawo o ruchu drogowym oraz ustawy - Kodeks karny, penalizując przestępstwo "kręcenia licznika" w samochodzie. Wprowadzono też liczne czynności administracyjne oraz kontrolne, mające ograniczyć do minimum tę patologię. Do Kodeksu Karnego wprowadzono wówczas art. 306a.

Reklama

Czytamy w nim:

§1. Kto zmienia wskazanie drogomierza pojazdu mechanicznego lub ingeruje w prawidłowość jego pomiaru, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5.

§2. Tej samej karze podlega, kto zleca innej osobie wykonanie czynu, o którym mowa w ust. l.

§3. W wypadku mniejszej wagi, sprawca czynu kreślonego w §1 lub §2, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.

Wspomniana nowelizacja, dotycząca penalizacji cofania liczników, zacznie obowiązywać 25 maja. Brzmi dobrze, prawda?

Problem w tym, że 14 maja w Sejmie pojawił się kolejny projekt nowelizacji Kodeksu Karnego, mający być odpowiedzią rządu na film braci Sekielskich ukazujący problem pedofilii w Kościele. Pod projektem podpisał się sam premier - Mateusz Morawiecki - informując przy tym, że do "reprezentowania stanowiska Rządu w tej sprawie w toku prac parlamentarnych został upoważniony Minister Sprawiedliwości".

Posłowie PiS - w ekspresowym tempie - przegłosowali ustawę 16 maja i przekazali do Senatu, który ma się nią zająć w piątek.

Niestety, przy okazji kolejnej nowelizacji z Kodeksu Karnego zniknęły wprowadzone w marcu zapisy dotyczące penalizacji cofania liczników. Cała sprawa zakrawa na kpinę i kompletną kompromitację Ministerstwa Sprawiedliwości. Wszystko wskazuje bowiem na to, że posłom - bezrefleksyjnie - przedłożono projekt, który od miesięcy leżał w ministerialnym biurku.

Okazją do jego wyciągnięcia była afera pedofilska w Kościele, nagłośniona przez film braci Sekielskich. Minister Ziobro wykorzystał to jako pretekst, dopisał do projektu "na szybko" kilka paragrafów dotyczących pedofili i przedstawił w Sejmie projekt, który nowelizował bardzo wiele różnych przepisów, również niezwiązanych z pedofilią.

To jednak tylko jeden problem. Drugi jest taki, że projekt spędził w szufladzie tak wiele czasu, że zanim trafił do Sejmu znowelizowano obowiązujący Kodeks Karny (pod kątem cofania liczników - przyp. red.), o czym autor projektu najwyraźniej ZAPOMNIAŁ! Wspomniany wcześniej art. 306a ma w nim zupełnie inne brzmienie - nie występują w nim zapisy mówiące o odpowiedzialności karnej za zmianę wskazań drogomierzy!

Brakuje w nim również całkowicie odniesień do obowiązującego od 25 maja, a dodanego trzy miesiące temu, art. 306a. Tak, jakby autor projektu opierał się na przepisach, w których ten numer w ogóle nie występował. I tak właśnie zapewne było.

Eksperci wskazują również, że nowy projekt pełen jest błędów i dziwnych zapisów. M.in. zniesiono kary za niektóre czyny pedofilskie, a zaostrzono przepisy dotyczące dziennikarzy.

Jeśli projekt "przejdzie" bez poprawek przez Senat i zostanie podpisany przez Andrzeja Dudę, to hucznie ogłaszany przepis o karaniu za cofanie liczników będzie obowiązywał tylko kilka miesięcy!

O komentarz zwróciliśmy się do rzecznika prasowego Ministerstwa Sprawiedliwości. Oto odpowiedź, jaką otrzymaliśmy:

"Nieprawdą jest, iż nowelizacja znosi karalność przestępstwa "przekręcania" liczników samochodowych. Jest to omyłka pisarska polegająca na nadaniu w nowelizacji nowym typom przestępstw gospodarczych takiego samego oznaczenia, jak przepisy wcześniej uchwalone i wymaga drobnej korekty.

Nowelizacja nie dokonała zastąpienia poprzedniej treści przepisów przepisami nowymi - taki skutek wystąpiłby wyłącznie w przypadku, gdyby w ustawie nowelizującej znajdował się zapis o nadaniu art. 306b k.k. "nowego brzmienia", co w projekcie nowelizacji nie miało miejsca.

Po wejściu w życie nowelizacji znajdowałyby się więc w kodeksie dwa artykuły, obejmujące różną treść, oznaczone jako art. 306b, i oba te artykuły miałyby moc obowiązującą. Oczywiście należy dokonać zmiany oznaczenia jednego z artykułów, co jest zmianą o charakterze wyłącznie technicznym."

PR


INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy