19-latka zginęła, obserwując nielegalne wyścigi

Większość klubów zrzeszających miłośników pojazdów konkretnej marki, co najmniej raz w roku, organizuje różnego rodzaju zawody sprawnościowe.

Większość klubów zrzeszających miłośników pojazdów konkretnej marki, co najmniej raz w roku, organizuje różnego rodzaju zawody sprawnościowe.

Scenariusz takich imprez jest, z grubsza, taki sam - dzieląc się kosztami klubowicze wynajmują tor lub duży plac, gdzie w kontrolowanych, bezpiecznych warunkach mogą sprawdzić możliwości swoje i swoich pojazdów.

Niestety, tego typu motoryzacyjne imprezy nie cieszą się dużym powodzeniem wśród młodocianych kierowców. Ci, którym zamiast podnoszenia własnych umiejętności, zależy jedynie na tanim efekciarstwie preferują inny rodzaj współzawodnictwa - nielegalne wyścigi uliczne. Ich popularności nie ma się co dziwić, by wygrać i podbudować własne ego nie trzeba przecież umieć jeździć - wystarczy mieć szybki samochód i - przynajmniej z grubsza - opanować sztukę zmiany biegów.

Reklama

Problem w tym, że brak umiejętności w połączeniu z zastrzykiem adrenaliny i chęcią zaimponowania innym, równie bezmyślnym uczestnikom, często zbiera śmiertelne żniwo. Ulice to nie zamknięty tor - gdy na drodze pędzącego na złamanie karku nastoletniego wariata stanie rowerzysta, pieszy lub inny - bogu ducha winny kierowca - policyjna statystyka ofiar śmiertelnych powiększa się o kolejną cyfrę.

Niestety, tak też stało się wczoraj wieczorem w Jaworznie. 19-letnia dziewczyna zginęła, a dwie inne osoby trafiły do szpitala po zderzeniu jaguara i bmw. Wszystko wskazuje na to, że dziewczyna została potrącona, gdy obserwowała nielegalne wyścigi samochodów.

Do wypadku doszło w czwartek późnym wieczorem w dzielnicy Jeleń, z dala od centrum i zabudowań.

"Wszystko wskazuje na to, że miały tam miejsce nielegalne wyścigi. Było kilkanaście samochodów i grupa obserwatorów. Już w ubiegłym roku mieliśmy sygnały, że młodzi ludzie ścigają się samochodami w tej części miasta" - powiedział podinspektor Wojciech Głowacz z policji w Jaworznie.

Policjanci przyjechali na miejsce po kilku telefonach od świadków tragedii. W pobliżu skrzyżowania stały dwa rozbite auta. "Te samochody, które się zderzyły, nie brały udziału w wyścigu" - zaznaczył Głowacz. Jak wyjaśnił - według dotychczasowych ustaleń - do tragedii doszło, gdy kierujący jaguarem, wyjeżdżając z podporządkowanej ulicy, wymusił pierwszeństwo na bmw. Po zderzeniu auta wypadły z drogi i uderzyły w dwie młode osoby stojące na pobliskim skwerze.

19-letniej dziewczyny, pomimo reanimacji przeprowadzonej przez załogę karetki pogotowia, nie udało się uratować, towarzyszący jej 23-latek z poważnymi obrażeniami trafił do szpitala. Do szpitala trafił też kierowca bmw. Pobrano mu krew do badań na obecność alkoholu i narkotyków. Do wyjaśnienia w policyjnym areszcie zatrzymany został 27-letni kierowca jaguara. Badanie trzeźwości nie wykazało, aby był on pijany.

Ofiara wypadku nie znalazła się w tym rejonie przypadkowo. Policja ustaliła, że dziewczyna przyjechała na miejsce ze znajomymi, ich samochód zaparkowany był na trawniku, nieopodal miejsca tragedii.

Jak po południu podała policja, mężczyzna stanie przed prokuratorem w sobotę i być może tego dnia usłyszy zarzut dotyczący spowodowania wypadku. Do czasu przesłuchania będzie przebywał w policyjnej izbie zatrzymań.

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: zginął | nielegalni | nielegalne wyścigi
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy