Kupił auto "na zapas". Dziś jest warte fortunę!

Volkswagen Garbus wciąż plasuje się w ścisłej czołówce najliczniej produkowanych aut na świecie. Sprzedaż na poziomie przeszło 22 mln egzemplarzy zapewniła mu poczesne miejsce na kartach motoryzacyjnej historii.

Wielkość produkcji sugeruje, że ceny garbusów na rynku wtórnym nie będą przyprawiać o ból głowy. Nic bardziej myślnego...

Egzemplarze wymagające kompletnego remontu wyceniane są dziś na 5-10 tys. zł. Za samochód w świetnej kondycji technicznej zapłacić trzeba nawet 10 razy tyle.

To jednak nic, w stosunku do kwoty, na jaką wyceniono egzemplarz, który szuka właśnie nowego właściciela w Stanach Zjednoczonych. Pod młotek trafi wkrótce garbus z 1964 roku, którego cena wywoławcza to - uwaga - milion dolarów!

Absurdalna kwota to pochodna stanu i historii prezentowanego pojazdu. Liczący sobie 54-lata samochód pokonał w tym czasie niespełna 23 mile, czyli około 37 km. Auto tylko dwukrotnie "wyprowadzane" było na przejażdżkę. Pierwsza miała miejsce zaraz po zakupie, gdy właściciel odstawił je do garażu znajomego. Kolejny raz garbus wyjechał na drogę dopiero w 1966. "Przebazowano" go wówczas kilka kilometrów dalej, gdy właściciel dorobił się własnego domu z wielkim garażem.

Reklama

Ciekawa jest również historia dotycząca samego zakupu. Pierwszy właściciel - Rudy Zvarich z Portland w USA - od 1957 roku użytkował identycznego Garbusa. Z samochodu zadowolony był do tego stopnia, że w 1964 roku "na zapas" kupił sobie drugi - prezentowany - egzemplarz. Decyzję o zakupie pomogły podjąć wprowadzane przez producenta zmiany. Zvarich chciał, by jego kolejny samochód wciąż miał np. płaską przednią szybę (w połowie lat sześćdziesiątych wprowadzono panoramiczną). Udało mu się znaleźć jeden z ostatnich przedliftowych egzemplarzy w salonie w Vancouver. Po auto pojechał z własnym akumulatorem (by nie zużywać fabrycznego!) i - bez ubezpieczenia, w nocy - odstawił je go garażu znajomego... Samochód nigdy nie miał np. zamontowanych piór wycieraczek czy kołpaków. Oryginalne trafiły do bagażnika jeszcze u dealera, gdzie w spokoju leżą sobie do dzisiaj!

Rudy Zvarich, jako domorosły mechanik (zarabiał na życie naprawami sprzętu elektronicznego), fascynował się motoryzacją. Przez lata jego kolekcja pojazdów urosła do kilkunastu sztuk. Zvarich zmarł w 2014 roku w wieku 87 lat. Spadkobiercą kolekcji został jego bratanek.

Aktualnie samochód wystawiono w popularnym wśród kolekcjonerów serwisie "Hemmings" za cenę wywoławczą 1 mln dolarów. To - najprawdopodobniej - najlepiej zachowany egzemplarz garbusa tej serii na świecie.

PR

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy