Robert Kubica: Tylko zwycięstwa

Robert Kubica, polski kierowca Lotus - Renault, wkrótce rozpocznie szósty sezon w Formule 1. Polak przez pięć sezonów przeszedł drogę od debiutanta do kandydata na mistrza świata. W nadchodzącym sezonie Robert nie ukrywa, że chce zwyciężać.

Robert Kubica od pięciu sezonów ściga się z najlepszymi kierowcami świata, którzy są skupieni wokół Formuły 1. Polak debiutował w roku 2006 na torze Hungaroring w barwach teamu BMW Sauber, zastępując Jacquesa Villeneuve, etatowego kierowcę stajni BMW. Wówczas Robert był kierowca testowym niemieckiego teamu. Polak w debiucie zajął 7 miejsce, ale ostatecznie został zdyskwalifikowany, bowiem waga jego bolidu po zakończeniu wyścigu była niższa od wymaganego minimum regulaminowego. Od tego momentu Robert ściga się z najlepszymi, przed Polakiem szósty sezon.

Reklama

"Każdy z pięciu sezonów bardzo różnił się od pozostałych. Mieliśmy wiele zmian w kategoriach specyfikacji auta, przepisów, opon, ambicji oraz wyników. W pierwszym sezonie byłem kierowcą testowym, następnie piątkowym, a w końcu startowałem w wyścigach. Cieszyło mnie to, ponieważ zdobyłem wiele doświadczenia, a na Monzy stanąłem na podium, co pozostanie jednym z najlepszych momentów. Sezon 2007 nie był zbyt satysfakcjonujący. Nękały mnie problemy techniczne, a w Montrealu zaliczyłem poważny wypadek" - wspomina krakowski kierowca.

"Sezon 2008 rozpoczął się bardzo dobrze. Najważniejszym punktem mistrzostw był wyścig w Kanadzie. Wygrałem go i objąłem wówczas prowadzenie w tabeli. Niestety zespół nie podzielał moich celów na tamten sezon. Zdecydowali zatrzymać rozwój samochodu i skoncentrować się na kolejnym roku. Szkoda, bo uważam, że zespół stracił wyjątkową okazję. Jestem pewien, że nie tylko ja żałuję tej decyzji. 2009 rok był natomiast koszmarem. Auto zbudowane wokół KERS nie działało właściwie. Kiedy pozbyliśmy się KERS zostałem z dużymi problemami dotyczącymi rozmieszczenia obciążenia. W połowie sezonu BMW podjęło decyzję o wycofaniu się z F1, ale druga część mistrzostw była dobra, czego kulminacją było podium w Brazylii" - zaznacza Robert.

" W 2010 roku pojawiłem się w Renault i znalazłem tam nowe środowisko, którego zaczynałem potrzebować. To był dobry sezon "ratunkowy". Zespół podążał za moimi sugestiami i wskazówkami. Podobały mi się właściwości jezdne tamtego auta. Trzy wizyty na podium i kilka dobrych wyścigów sprawiły, że sezon 2010 jest godny zapamiętania" - opowiada Kubica .

Robert przez wielu fachowców postrzegany jest, jako murowany kandydat do tytułu mistrza świata. Polak nigdy nie ukrywał, że interesuje go gra o najwyższą stawkę, chociaż bardzo często tonuje zapędy. Krakowianin wie, jakie reguły panują w rywalizacji o tytuł najlepszego kierowcy tej serii wyścigowej. Przechodząc do Renault zimą roku 2009, kibice w Polsce już widzieli rodaka w koronie. Robert podchodzi to takich przymiarek bardzo ostrożnie.

"W pierwszym sezonie wiele się uczysz, ale głównie, dlatego, że prawie wszystko jest nowe. Następnie stajesz się coraz lepszy nie tylko w zakresie doboru ustawień auta, ale także strategii na wyścig oraz całe mistrzostwa. Tak jak w 2008 roku, kiedy przez większą część sezonu walczyłem o tytuł. Tak, czy inaczej nauka ciągle trwa. Szczególnie, kiedy zmieniają się przepisy. Nie jestem rozczarowany tym, ze jeszcze nie zdobyłem tytułu mistrza świata jak sugerują niektóre tytuły. Wiem, że aby zdobyć tytuł potrzebujesz wielu korzystnych okoliczności. To trochę jak ze skrzynią biegów. Jeśli jedno z przełożeń nie działa jak trzeba, wówczas zawodzi cały mechanizm, a przynajmniej konkurencyjność. Renault ? No cóż, nie jeździłem dla Renault w 2009 roku i wszystkie zmiany zaszły zimą, jeszcze zanim zacząłem pracować z zespołem. Doszło do istotnych zmian właścicielskich, ale kręgosłup zespołu pozostał taki sam. Powiedziano mi, że podobnie jest i teraz" - tłumaczy Robert.

Należy też pamiętać, że F1 ostatnimi czasy rządzi się własnymi prawami, jeżeli chodzi o kompletownie składu kierowców, układy sponsorskie, czy interesy zespołów. Tajemnica poliszynela, jest fakt, iż wielu kierowców kupuje sobie miejsce w kokpicie bolidów F1. Robert nie chce specjalnie zajmować stanowiska w tej sprawie.

"Nie mnie oceniać decyzję zespołów, które szukają kompromisów w obsadzie kokpitów. To nic nowego w historii Formuły 1. Uważam, że obecny poziom kierowców jest bardzo wysoki, a spektakl nie cierpi na takich rozwiązaniach. Gdybym znalazł się w takiej sytuacji chyba wybrałbym inne kierunki, ale nie obwiniam tych, którzy walczą o fotel lub próbują się w nim utrzymać wszelkimi sposobami".- mówi Polak.

Przed kibicami kolejny sezon śledzenia dokonań Roberta na torach formuły 1. Kolejny raz rzesze fanów F1 i nie tylko będą mocno ściskać kciuki za naszego jedynaka. Według zapowiedzi szefa stajni Lotus - Renault Erica Boullier'a, nowy bolid R31 stwarza realną szanse do tego, aby wygrywać wyścigi. Tak samo czuje Robert, chociaż z charakterystycznym dla siebie dystansem tonuje zbyt wygórowane oczekiwania.

"Nie zapeszajmy! Jestem przekonany, że sezon 2011 będzie dobry, ponieważ w porównaniu z poprzednim rokiem przez zimę zespół mógł pracować w stabilniejszej sytuacji finansowej oraz przy stabilniejszym zarządzaniu. Eric Boullier powiedział, że chce, aby nasze auto wygrywało w tym roku wyścigi. Wyraził dokładnie to, co czuję!" - kończy Robert Kubica.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy