Podsumowanie sezonu 2009 w Formule 1

To był dziwny sezon w Formule 1. Mistrzem został kierowca, na którego nikt nie stawiał, prowadząc bolid debiutującego w stawce teamu. Faworyci zgodnie zawodzili, a rewolucyjne zmiany okazały się "picem na wodę". Na dodatek bardzo słabo spisywał się Robert Kubica, który nie mógł liczyć na bezawaryjną pracę swojego BMW.

Przed sezonem zanosiło się na wyjątkowe emocje, bo planowane zmiany były znaczące. Przede wszystkim bolidy zostały skonstruowane według nowych zasad, zadebiutować miał rewolucyjny system odzyskiwania energii - KERS, a nad wszystkim miał czuwać skorygowany regulamin. Zakładał on m.in. ujednolicenie zasad aerodynamiki pojazdów, wprowadzenie gładkich opon tzw. "slicków", a także możliwość dotankowywania bolidów w trakcie obecności na torze "samochodu bezpieczeństwa". Zakazano za to testów w trakcie sezonu, co poważnie pokrzyżowało szyki zespołom, które musiały korzystać z kierowców rezerwowych, mniej obeznanych z bolidem.

Reklama

Intruz zaatakował budżety

Już przed startem sezonu do świata Formuły 1 wkradł się jednak wszędobylski i nie oszczędzający nikogo kryzys finansowy. Co prawda z występów zrezygnował tylko jeden team - japońska Honda, ale jak pokazała historia, był to niezmiernie istotny moment dla wydarzeń sezonu 2009.

Miejsce motoryzacyjnego potentata przejął za symbolicznego funta duet byłych pracowników Hondy - Ross BrawnNick Fry. Honda zmieniła nazwę na Brawn GP, a za sterami bolidów BGP001 napędzanych jednostkami Mercedesa zasiedli doświadczony i solidny Rubens Barrichello oraz niespełniony talent - Jenson Button. Okazało się to strzałem w "dziesiątkę".

Talent Buttona eksplodował z niespodziewaną siłą. Brytyjczyk w całym sezonie nie miał sobie równych. Wygrał 6 z 17 wyścigów , a w sumie gromadził na swoim koncie 95 punktów. Dodajmy, że w sezonie 2008 Button zdołał uciułać zaledwie 3 punkty, co dało mu odległe, 18. miejsce w stawce kierowców F1, a jego najlepszym wyczynem w karierze było uplasowanie się na 3 miejscu klasyfikacji generalnej w sezonie 2004 w barwach British American Racing.

Transfer dobry dla Niemca

Tuż za Buttonem uplasował się (również dość niespodziewanie) Sebastian Vettel. Niemiec, któremu na dobre wyszedł transfer z Toro Rosso do Red Bull Racing. Były kierowca testowy BMW-Sauber objawił swój olbrzymi talent i pokazał całemu światu, że przyszłość Formuły 1 może należeć do takich jak on (Bernie Ecclestone wytypował go nawet na faworyta do tytułu mistrza F1!). Niemiec zgromadził 84 punkty - zaledwie 11 mniej niż Button, a triumfował aż w czterech wyścigach GP.

Trzecie miejsce w klasyfikacji generalnej zajął kolega Jensona Buttona z Brawn GP - Rubens Barrichello. Brazylijczyk, który swego czasu bliski był już zakończenia kariery sportowej być może po raz ostatni walczył w ścisłej czołówce stawki F1. 77 punktów dało mu 3 miejsce na liście najlepszych kierowców świata roku 2009.

Zdetronizowany mistrz z łatką kłamczucha

Tak samo jak pierwsza "trójka" kierowców 2009 to same niespodzianki, tak trzej najlepsi zawodnicy z poprzedniego sezonu zawiedli na całej linii. Broniący tytułu mistrzowskiego, Lewis Hamilton zdobył tylko 49 punktów, co dało mu dopiero piąte miejsce. Na dodatek cieniem na reputacji Brytyjczyka położyła się afera z GP Australii, gdy w trakcie pobytu na torze samochodu bezpieczeństwa, kierowca McLarena specjalnie zahamował tak, aby jadący za nim Jarno Trulli musiał go wyprzedzić. Za ten niedozwolony manewr Włoch został zdyskwalifikowany, a Hamilton uzyskał trzecie miejsce. Później wypierał się, że do hamowania nakłaniał go przez radio dyrektor teamu Dave Ryan, lecz gdy prawda wyszła na jaw posypywał głowę popiołem i przepraszał swoich kibiców. Ostatecznie Trulliemu zostało przywrócone trzecie miejsce, a Hamiltonowi przypięta łatka kłamczucha.

Wicemistrz z 2008 r., Felipe Massa sezon może uznać za jeszcze mniej udany. Dla niego sezon zakończył się już po 9 z 17 wyścigów. Wtedy, bowiem podczas kwalifikacji do wyścigu na węgierskim torze Hungaroring Brazylijczyka w głowę trafiła ważąca prawie kilogram sprężyna, która oderwała się od bolidu Rubensa Barrichello. Pędzący niczym pocisk kawał żelastwa niemal roztrzaskał kask Massy, powodując pęknięcie kości czaszki. Konieczna była operacja głowy i wprowadzenie w stan śpiączki farmakologicznej. Dla wicemistrza świata sezon zakończył się 25 lipca z dorobkiem 22 punktów w 9 wyścigach, co dało mu 11 lokatę w klasyfikacji generalnej kierowców.

Trzeci kierowca 2008 roku, Kimi Raikkonen też zawiódł, lecz osunął się "tylko" o trzy lokaty. W 2009 roku uzbierał 48 punktów, dających mu szóste miejsce. Fin triumfował tylko raz, a trzykrotnie zajmował drugie miejsce podium. Po niezbyt udanym sezonie Ferrari rozwiązało z nim kontrakt na rok przed jego planowanym wygaśnięciem. Kimi nie zdecydował się podpisać umowy z żadną z ekip Formuły 1 i postanowił zrobić sobie roczną przerwę od startów. W tym czasie jeździć będzie w rajdach samochodowych za kierownicą Citroena.

Dla Roberta dobra tylko Brazylia

Teraz słów kilka o występach polskiej nadziei Formuły 1 - Roberta Kubicy. Polak po rewelacyjnym sezonie 2008, gdy uplasował się na czwartym miejscu klasyfikacji kierowców przeżył pasmo klęsk i rozczarowań. Właściwie powody do zadowolenia mógł mieć jedynie po GP Brazylii, kiedy po świetnym wyścigu zajął drugie miejsce (za Markiem Webberem, przed Lewisem Hamiltonem). Poza tym punktowane miejsca zajmował tylko czterokrotnie (najwyższe, 4 miejsce zajął na GP Belgii), co jest wyraźnym krokiem wstecz w porównaniu z poprzednim rokiem (wtedy sześciokrotnie stawał na podium, a punktował aż w 14 wyścigach!). Ogólnie sezon 2009 Kubica zakończył na 14. miejscu zdobywszy 17 punktów. Wychodzi średnio 1 punkt na wyścig GP, ale doprawdy nie ma się z czego cieszyć. Tym bardziej, że sezon "okrasił" najgorszym występem w karierze. Było to 26 kwietnia podczas wyścigu o GP Bahrajnu. Krakowianin zajął dopiero 18. miejsce, a wyprzedził tylko Nicka HeidfeldaKazukiego Nakajimę. Co ciekawe, był to pierwszy wyścig Kubicy, w którym używał ponoć nowatorskiego systemu KERS.

Jeszcze w trakcie sezonu okazało się, że BMW - podobnie jak Honda - postanowiło radykalnie ciąć koszty i ogłosiło wycofanie się z Formuły 1. Kubica długo nie był jednak bezrobotny. W październiku francuski team Renault ogłosił, że Polak będzie nowym kierowcą teamu, w którym zajmie miejsce Fernando Alonso wytransferowanego do Ferrari.

Wyrzucili go, bo był słaby

Trzeba też nadmienić, że nie wszyscy kierowcy dotrwali do końca sezonu. Oprócz wspomnianego już poważnie kontuzjowanego Felipe Massy (jego miejsce zajął najpierw Luca Badoer, a potem Giancarlo Fisichella z Force India, którego z kolei zastąpił Vitantonio Liuzzi) pozbyto się przeraźliwie słabego Sebastiena Bourdaisa, a w ekipie Toyoty miejsce kontuzjowanego Timo Glocka (wypadek podczas kwalifikacji do GP Japonii) zajął młody Kamui Kobayashi. Do tego z Renault, w związku z aferą "crashgate", odszedł Nelson Piquet jr., a za niego "wskoczył" dotychczasowy tester francuskiego teamu, Romain Grosjean.

Jaki będzie sezon 2010? Oby z nowymi teamami i kolejnymi "rewolucyjnymi" zmianami okazał się jeszcze ciekawszy niż miniony. Być może ożywienie wniosą debiutujące ekipy takie jak: Lotus F1 Racing, Campos Meta 1, Virgin Racing, czy US F1 Team. Zamierzamy bacznie śledzić wyczyny powracającego na tor Michaela Schumachera. Liczymy też, że Robert Kubica za kierownicą Renault pokaże wreszcie pełnię swoich niemałych przecież umiejętności.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy