Koniec najdłuższego urlopu w Formule 1!

Niedzielny wyścig o Grand Prix Europy zakończy najdłuższe w historii Formuły 1 wakacje, trwające cztery tygodnie. Po raz drugi z rzędu impreza ta będzie gościć na ulicznym torze w Walencji, gdzie Robert Kubica z teamu BMW-Sauber był poprzednio trzeci.

"W ubiegłym sezonie miałem dwa doskonałe starty w wyścigach, w których mój bolid nie spisywał się zbyt dobrze: w Japonii, gdzie byłem drugi, no i właśnie w Walencji. Dobrze wspominam to miejsce, ale z niedzielnym wyścigiem nie wiąże zbyt wielkich nadziei" - powiedział Kubica, który w dotychczasowych startach zgromadził tylko dwa punkty.

"Nasze tegoroczne bolidy nie są zbyt udane, a szybsze od nas jest choćby Force India, więc raczej trudno się spodziewać dobrego wyniku w GP Europy. Na ten start nasi technicy przygotowali nowy pakiet aerodynamiczny, a zespół liczy, że pozwoli to nam nadrobić dwie dziesiąte sekundy na okrążeniu. To trochę mało, bo inne zespoły na pewno także wprowadziły poprawki" - dodał Polak, czwarty w ubiegłorocznych MŚ.

Reklama

Kierowca BMW-Sauber lubi uliczne tory, a szczególnie GP Monaco i GP Kanady, w której odniósł przed rokiem pierwsze - i jedyne jak dotychczas - zwycięstwo w Formule 1, w dodatku rok po groźnym wypadku w Montrealu.

"Ściganie się w Walencji sprawia mi dużą frajdę, bo to typowy tor +stop and go+. Ma długie proste, a za nimi ciasne zakręty i znowu długie proste, a to oznacza częste hamowanie i nagłe przyspieszanie. Ponieważ jeździmy między betonowymi ścianami, jest tutaj bardzo gorąco, a to trudny test dla systemu chłodzenia" - powiedział Kubica, który obecnie rozgląda się za nowym pracodawcą.

Koncern BMW na początku sierpnia ogłosił, że z końcem roku wycofa się z Formuły 1, a tym samym przyszłość Polaka i Niemca Nicka Heidfelda stanęła pod znakiem zapytania. Obaj będą więc zmotywowani do osiągnięcia jak najlepszych wyników w ostatnich siedmiu startach, by przekonać do siebie szefów czołowych zespołów w stawce i znaleźć u nich zatrudnienie.

Grand Prix Europy z założenia miała być rozgrywana na różnych obiektach, ale w ostatnich dwóch dekadach na stałe zagościła na niemieckim torze Nuerburgring, który powstał w 1920 roku w regionie Adenau w Nadrenii.

Bardzo odpowiadał on urodzonemu w pobliskim Kerpen Niemcowi Michaelowi Schumacherowi, który odniósł na nim sześć zwycięstw (1994-95, 2000-01, 2004 i 2006). W ubiegłym sezonie Międzynarodowa Federacja Samochodowa (FIA) przeniosła wyścig do Walencji, a najlepszy był tam Brazylijczyk Felipe Massa, którego tym razem zabraknie w bolidzie Ferrari.

Massa przechodzi rehabilitację po wypadku jakiego doznał podczas kwalifikacji do GP Węgier i operacji głowy wymuszonej przez wieloodłamowe pęknięcie czaszki. Początkowo miał go zastąpić Schumacher, ale uniemożliwiły mu to uciążliwe skutki upadku na motocyklu, dlatego włoski zespół wystawił ostatecznie Włocha Lucę Badoera.

Badoer ma za sobą występy w Formule 1, ale jest posiadaczem niechlubnego rekordu, bowiem w 49 startach nie zdobył ani jednego punktu. Natomiast debiut w tej prestiżowej rywalizacji odnotuje w Walencji 23-letni Francuz Romain Grosjean, który zastąpi w ekipie Renault zwolnionego w tym miesiącu Brazylijczyka Nelsona Piqueta juniora.

W niedzielę kierowcy będą mieli do pokonania dystans 306,448 km, czyli 56 okrążeń po 5473 m.

CZYTAJ TAKŻE:

Poznaj wszystkich triumfatorów GP Europy od 1983 roku

Sauber chce ratować team F1

INTERIA.PL/PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama