Button liczy na znaczną podwyżkę

Brytyjski kierowca Jenson Button postawił pod ścianą szefów swojego teamu Brawn GP-Mercedes. Aktualny lider mistrzostw świata Formuły 1 chce ponad pięć milionów euro podwyżki, a jeśli jej nie dostanie grozi zmianą zespołu.

Brytyjski kierowca Jenson Button postawił pod ścianą szefów swojego teamu Brawn GP-Mercedes. Aktualny lider mistrzostw świata Formuły 1 chce ponad pięć milionów euro podwyżki, a jeśli jej nie dostanie grozi zmianą zespołu.

Z nieoficjalnych informacji, jakie dotarły do dziennikarzy po zakończeniu Grand Prix Japonii, wynika, że szef ekipy Ross Brawn zaproponował swojemu kierowcy nieznaczny wzrost apanaży. Jednak Button w odpowiedzi wymienił kwotę pięciu milionów euro, jaka mogłaby go nakłonić do pozostania w zespole, który powstał w miejsce teamu Honda, po tym jak w listopadzie ubiegłego roku japoński koncern wycofał się z Formuły 1.

Jeśli wynegocjuje te warunki, to jego zarobki wrócą do poziomu z czasów, gdy startował w barwach Hondy. Przed obecnym sezonem, po przejęciu tego teamu przez Brawna, zgodził się na ich obniżenie do sumy trzech milionów funtów.

Reklama

Menedżer brytyjskiego kierowcy podkreśla, że tegoroczny kontrakt jego podopiecznego z Brawn GP-Mercedes był swoistym kompromisem. Jego zdaniem zgoda na obniżenie wynagrodzenia była czasowa, ze względu na trudną sytuację finansową nowych właścicieli, ale logicznym następstwem dobrych wyników jest chęć uzyskania większych zarobków.

Na dwa wyścigi przed końcem sezonu Button prowadzi w klasyfikacji MŚ z dorobkiem 85 punktów. Wyprzedza kolegę z zespołu Brazylijczyka Rubensa Barrichello - 71 pkt oraz Niemca Sebastiana Vettela - 69 pkt i tylko ta trójka liczy się jeszcze w walce o tytuł.

Bardziej klarowna jest sytuacja w rywalizacji konstruktorów, bowiem Brawn GP-Mercedes zgromadził już 156 punktów, a drugi w stawce Red Bull-Renault - 120,5. Oznacza to, że kierowcy pierwszego teamu nie mogliby już zdobyć ani jednego punktu, a ich rywale Vettel i Australijczyk Mark Webber musieliby w GP Brazylii i GP Abu Zabi zająć dwie pierwsze lokaty, wtedy wyprzedziliby rywali o pół punktu.

INTERIA.PL/PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy