Potężne problemy GM. Zataili wadę w samochodach

W USA rosną kontrowersje wokół akcji nawrotowej dotyczącej wadliwych stacyjek montowanych w niektórych modelach produkowanych przez GM.

Akcję ogłoszono miesiąc temu. Początkowo informowano, że naprawa obejmie ponad 780 tys. samochodów Chevrolet Cobalt z roczników 2005, 2006 i 2007 oraz w Pontiaców G5 z 2007 roku.

General Motor ogłosił wówczas, że ciężki brelok u kluczy do samochodu lub uderzenia klucza w stacyjce wywołane jazdą po nierównym terenie mogą powodować, że klucz samoczynnie się przekręca, wyłączając silnik. Kierowca traci wtedy nie tylko możliwość przyspieszania, ale również wspomaganie kierownicy oraz układu hamulcowego. Jeśli w takiej sytuacji dojdzie do zderzenia, nie zadziałają poduszki powietrzne.

Wadliwy przełącznik spowodował już śmierć sześciu osób - przyznał w lutym GM. We wszystkich przypadkach chodziło o zderzenie czołowe dwóch pojazdów, przy czym trzy osoby były pod wpływem alkoholu, a część nie miała zapiętych pasów bezpieczeństwa.

Reklama

Szybko okazało się, że szacunki są zaniżone. Dziś wiadomo już, że ofiar śmiertelnych było przynajmniej 12. Śledztwa jednak trwają i obejmują kolejne wypadki. Niektóre szacunki mówią nawet o setkach zabitych! Jedna z organizacji zajmujących się bezpieczeństwem posiada listę obejmującą 303 ofiary śmiertelne. Osoby te zginęły w samochodach objętych akcją naprawczą, które uczestniczyły w wypadkach i w których nie otworzyły się poduszki powietrzne.

Akcja nawrotowa obejmuje aktualnie 1,6 mln samochodów. Na liście znajdują się Saturny Ion z lat 2003-2007, Chevrolety HHR z lat 2006-2007, Chevrolety Cobalt z lat 2005-2007, a także Pontiaki Solstice i G5 oraz Saturny Sky.

Sprawa urosła jednak do rozmiaru skandalu, gdy wyszło na jaw, że inżynierowie General Motors wiedzieli o problemie... 10 lat przed ogłoszeniem akcji nawrotowej! Trwa śledztwo prowadzone przez NHTSA, które ma wyjaśnić, jak to możliwe, że producent tak długo nie podjął prób likwidacji problemu, skoro zdawał sobie sprawę z jego istnienia.

Wiadomo już, że wyjaśnienia przed kongresem będzie składać aktualna prezes GM, Mary Barra. Przypomnijmy, że kilka lat temu w kongresie tłumaczył się prezes Toyoty, później okazało się tamta sprawa z samoczynnie przyspieszającymi samochodami była burzą w szklance wody - elektronika była sprawna, a problem dotyczył przesuwającego się dywanika... Toyota jednak nie zwlekała, ogłosiła potężną akcję serwisową i poprawiała jego mocowanie.

To jednak nie koniec problemów GM. W ostatnich dniach koncern ogłosił trzy kolejne niezależne akcje nawrotowe, już nie związane ze stacyjkami, które obejmą ok. 1,5 mln sprzedawanych w Ameryce samochodów. Analitycy szacują koszt wszystkich akcji na 300 mln dolarów.

Polub MOTO INTERIAna Facebooku. Tam znajdziesz więcej zdjęć, ciekawostkii... konkursy. Do wygrania wkrótce samochód na weekend!. Wystarczy kliknąć TUTAJ.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy