Listonosze bojkotują Teslę. Uziemili setki samochodów w Szwecji

Zaognia się konflikt między szwedzkim związkiem zawodowym IF Metall a Teslą. Do strajku, który ma na celu skłonienie amerykańskiej marki do zawarcia układu zbiorowego, przyłączyli się pracownicy firm pocztowych. W efekcie przesyłki nie trafiają do salonów i serwisów Tesli, a właściciele nie mogą korzystać ze swoich samochodów. Sprawa trafiła nawet przed oblicze sądu, który opowiedział się właśnie po stronie Tesli.

W Szwecji narasta konflikt między związkiem zawodowym IF Metall i Teslą, który od 27 października pozostaje z Teslą w sporze zbiorowym. Organizacja skupiająca ponad 300 tys. członków z blisko 13 tys. zakładów pracy w Szwecji od dłuższego czasu stara się nakłonić amerykańską markę do zawarcia porozumienia zbiorowego. Opór ze strony producenta samochodów skłonił związkowców do rozpoczęcia akcji protestacyjnej. W ostatnim czasie do strajku w obronie pracowników Tesli przyłączył się też związek zawodowy Seko, który skupia pracowników szwedzkich gigantów pocztowych - PostNord i CityMail. 

Reklama

Tesla nie chce związków zawodowych. Narasta konflikt z IF Metall

Sprawa jest wielowątkowa i ma wielowymiarowy charakter. W Szwecji działa kilka potężnych związków zawodowych, które starają się dbać o równe traktowanie pracowników przez największych graczy w danych sektorach gospodarki. Lokalne władze bardzo poważnie traktują zasadę work-life balance, a same związki zapobiegać też mają nieuczciwej konkurencji i "budowaniu przewag w oparciu o niższe koszty pracy".

Jedną z firm, która twardo przeciwstawia się zawarciu porozumienia ze szwedzkimi związkami zawodowymi, jest Tesla, której przedstawiciele tłumaczą, że to efekt globalnej polityki marki (nie stosuje takich porozumień na żadnych rynkach). Przedstawiciele IF Metall zarzucają więc Tesli wykorzystywanie pracowników i zmuszanie ich do pracy na gorszych warunkach niż u konkurencji. Z drugiej strony wielu pracowników Tesli odpiera zarzuty IF Metall twierdząc, że są one pozbawione podstaw.

Szwecja walczy z Teslą. Protestują portowcy i listonosze

Konflikt na linii IF Metall - Tesla przybrał na sile 20 listopada, gdy związkowców z IF Metall wsparły inne związki zawodowe, jak chociażby - skupiający pracowników PostNord i CityMail - związek Seko. Strajk listonoszy przybrał nietypową formę - bojkotu placówek amerykańskiej marki. W efekcie do salonów i serwisów Tesli nie trafiają przesyłki z częściami i dokumentacją, co uderza również w posiadaczy samochodów. Przykładowo nabywcy, którzy zakupili Teslę nie mogą wyjechać swoim nowym autem na drogi, bo do salonu nie trafiają przesyłki z wydziału komunikacji zawierające tablice rejestracyjne.

Tesla pozwała Szwecję

Sprawa przybrała właśnie bezprecedensowy charakter i trafiła przed oblicze sądu. Tesla pozwała szwedzkie władze i państwową firmę PostNord o to, że do oddziałów firmy przestały docierać tablice rejestracyjne dla nowo zarejestrowanych samochodów, przez co klienci nie mogli odebrać swoich aut z salonów. Pozew dotyczył nie tylko samej firmy, ale też przedstawicieli władz, którzy twierdzili, że umowa zobowiązuje ich do korzystania z pośrednictwa państwowej spółki. Wczoraj sąd okręgowy w Norrkoping orzekł, że szwedzkie władze muszą dostarczyć Tesli wydane tablice w terminie siedmiu dni lub zapłacić grzywnę w wysokości 1 miliona koron szwedzkich (95 000 dolarów).

Jednak to nie kończy sprawy. Presja na Teslę rośnie z każdym dniem, bo do strajku czynnie przyłączyć chcą się również pracownicy portowi grożący, że nie "będą rozładowywać statków z nowymi Teslami", czy elektrycy (ich strajk sparaliżować może np. serwisowanie stacji ładowania supercharger). Problemem może się też okazać rozbudowa już istniejących punktów ładowania czy serwisów, bo 28 listopada do strajku przyłączyć się też mają szwedzcy budowlańcy. 

Polak kretem w Tesli. IF Metall ma rację?

Przypominamy, że o złych warunkach pracy w serwisach Tesli zrobiło się ostatnio głośno za sprawą publikacji niemieckiego dziennika Handelsblatt bazujących na informacjach byłego pracownika norweskiego ASO marki - Łukasza Krupskiego. Polak był autorem wycieku tzw. "tesla files", czyli wewnętrznych dokumentów Tesli wskazujących na szereg nieprawidłowości m.in. w serwisach marki. Zwracał uwagę na tak poważne zaniedbania, jak chociażby brak gaśnic, odzieży roboczej czy wykorzystywanie przez mechaników stołów do obsługi baterii, których deklarowany przez producenta udźwig był mniejszy, niż masa pakietu akumulatorów Tesli Model S

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Tesla | Szwecja | samochody elektryczne
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy