Diesel. Powód do wstydu czy zazdrości?

"Diesel kopci, diesel czadzi, diesel nigdy cię nie zdradzi..." Właśnie tą maksymą kierowali się zwolennicy silników wysokoprężnych w latach osiemdziesiątych.

Na silnik Diesla decydowali się wówczas głównie ci, którym samochód zapewniał nie status społeczny czy rozrywkę, lecz... chleb.

Nie bez przyczyny jednostka wysokoprężna z miejsca stała się ulubieńcem taksówkarzy czy wszelkiej maści osób trudniących się transportem. Nie chodziło wcale o to, by dojechać gdzieś dużo taniej niż inni. Diesel zapewniał niemal stuprocentową gwarancję, że do celu podróży, przez długie lata, docierać będziemy nie niepokojeni awariami.

Mimo swoich zalet diesel wciąż traktowany był przez większość kierowców, jak silnik drugiej kategorii. Producenci samochodów popularnych mieli takie modele w swojej ofercie, ale wśród marek premium jednostki wysokoprężne oferował swoim klientom w zasadzie tylko Mercedes.

Reklama

Wizerunek diesla pomogło jednak ocieplić BMW. Pojawienie się jednostki wysokoprężnej pod maską auta, które przez większość kierowców postrzegane było za luksusowe i sportowe zarazem zatrzęsło światopoglądem wielu fanów motoryzacji. Działo się to w 1983 roku, równe trzydzieści lat temu...

Pierwszym w historii autem spod znaku BMW, które otrzymało silnik wysokoprężny była "Piątka" typoszeregu E28. Samochód zaprezentowano szerokiej publiczności na salonie samochodowym we Frankfurcie. Auto nosiło oznaczenie 524td...

Konstruktorzy mieli przed sobą trudne zadanie. Trzeba było przekonać opinię publiczną do tego, że silnik Diesla może dawać kierowcy przyjemność z jazdy zachowując przy tym takie jego cechy, jak trwałość i niskie zużycie paliwa. Zdecydowano się, że najlepsze połączenie tych założeń zapewni jednostka sześciocylindrowa wspomagana turbosprężarką. Rzędowa szóstka dawała bowiem gwarancję dobrego wyważenia i długowieczności - turbo zapewniało niezbędny zastrzyk mocy.

Chociaż za podstawę przy opracowaniu nowej jednostki posłużył silnik benzynowy, trzeba było uporać się z wieloma problemami. Długi wał korbowy musiał być niezwykle wytrzymały, jednostka wymagała też odpowiednio mocnej pompy oleju i niezwykle sprawnego układu chłodzenia. W rezultacie zastosowano kuty wał korbowy, zmodyfikowane tłoki i pierścienie. Za smarowanie odpowiadała śrubowa pompa oleju, przeprojektowano kanały wodne.

Efektem prac inżynierów była jednostka generująca moc 115 KM i dysponująca maksymalnym momentem obrotowym 210 Nm. Wyposażone w nią auto przyspieszało do 100 km/h w 12,9 s i rozpędzało się do prędkości maksymalnej 180 km/h. Średnie zużycie paliwa nieznacznie przekraczało 7 l/100 km! W stosunku do wysokoprężnego 524td nikt nie ośmieliłby się użyć słowa "zawalidroga".

Z perspektywy czasu śmiało powiedzieć można, że samochód okazał się być kamieniem milowym w historii bawarskiej marki. Gdy w 1991 roku pojawił się model 525tds typoszeregu E34 silnik o zapłonie samoczynnym pod maską reprezentacyjnej "piątki" nikogo już nie dziwił. Rozwijająca moc 143 KM i maksymalny moment obrotowy 260 Nm jednostka zapewniała autu rewelacyjne osiągi. Samochód przyspieszał do 100 km/h w 11 s i potrafił rozpędzić się do prędkości maksymalnej 207 km/h. Żadna jednostka benzynowa nie była w stanie zapewnić wówczas zbliżonych wyników przy średnim zużyciu paliwa na poziomie 7 l/100 km.

Kolejnym przełomem okazał się rok 1998, gdy pod maską serii 5 pojawiła się turbodoładowana jednostka o pojemności trzech litrów. 184 KM i monstrualny wręcz moment obrotowy - 390 Nm - zapewniały dobre osiągi i rewelacyjną reakcję na gaz. Auto przyspieszało do 100 km/h w 8 s i mogło pędzić autostradą z prędkością 225 km/h. Nie był to już diesel, który mógł dorównywać jednostkom benzynowym. Był to silnik, który klienci - po prostu - pragnęli mieć w swoim aucie.

Obecnie, w trzy dekady od debiutu pierwszego BMW z silnikiem wysokoprężnym stosowanie tego typu jednostek napędowych w autach segmentu premium nikogo już nie dziwi. Mimo że konstruktorzy z Bawarii nie zrewolucjonizowali wcale świata silników Diesla (nie mają na swoim koncie rewolucyjnych patentów w tym zakresie), w dużej części udało się im zrewolucjonizować stosunek klientów do jednostek wysokoprężnych.

Jeszcze trzy dekady temu widząc na drodze samochód z silnikiem Diesla dominującym uczuciem była litość. Dziś na widok auta klasy premium ze znaczkiem "d" na tylnej klapie większości kierowców trudno pohamować zazdrość...

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy