Bezumowny brexit to katastrofa dla motoryzacji

W poniedziałek BMW Group pochwaliło się rekordowymi wynikami sprzedaży Rolls-Royce’a. Chociaż marka przeżywa właśnie okres największego prosperity, nad fabryką w Goodwood zbierają się czarne chmury...

Ubiegły rok zamknął się dla ikony motoryzacyjnego luksusu rekordową liczbą 4 107 samochodów sprzedanych samochodów. To nie tylko o 22,2 proc. więcej niż na koniec 2017 roku. Mamy do czynienia z najlepszym wynikiem w liczącej 115 lat historii marki.

Niestety, Brytyjczycy nie mają wcale powodów do zadowolenia. Wszystko przez widmo zbliżającego się wielkimi krokami brexitu. Zarząd Rolls-Royce’a już szykuje się na najgorsze. Dyrektor generalny firmy - Torsten Mueller-Oetvoes - ostrzega przed możliwością produkcyjnego paraliżu.

W wywiadzie dla AutomotiveNews czytamy, że do budowy swoich pojazdów Rolls-Royce wykorzystuje około 32 tys. części pochodzących od ponad 600 dostawców z całego świata. Zaledwie 8 proc. podzespołów powstaje w Wielkiej Brytanii. Pozostałe 92 proc. dostarczanych jest w większości w systemie "just-in-time", czyli - z maksymalnym pominięciem procesu magazynowania w samej fabryce. Oznacza to, że każdego dnia zakład w Goodwood przyjmuje około 35 ciężarówek trafiających do Wielkiej Brytanii z Europy Kontynentalnej.

Reklama

Jeśli - zgodnie z planem - 29 marca Wielka Brytania opuści struktury Unii Europejskiej bez wcześniejszego zawarcia umów handlowych, całkiem prawdopodobne, że ciężarówki utkną na granicach. To z kolei spowoduje paraliż na liniach produkcyjnych. Firma nie dysponuje bowiem odpowiednim zapleczem do składowania niezbędnych na etapie produkcji podzespołów w Wielkiej Brytanii.

Podobne problemy spotkać mogą wszystkich producentów z branży motoryzacyjnej dysponujących zakładami produkcyjnymi zlokalizowanymi na Wyspach. Przypominamy, że za wyjątkiem rdzennie brytyjskich marek, w Wielkiej Brytanii swoje fabryki mają m.in. Honda (Swindon), PSA (Ellesmere Port, Luton), Toyota (Burnston) czy Volkswagen (Crewe).

Czarny scenariusz związany z tzw. "twardym" brexitem zdaje się ziszczać. Wczoraj wieczorem brytyjska Izba Gmin nie poparła proponowanej przez rząd umowy wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej. Przeciwko propozycji zagłosowało 432 posłów przy zaledwie 202 głosach poparcia. Media już ogłosiły to "najwyższą porażką urzędującego premiera w historii brytyjskiego parlamentaryzmu".

PR


INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama