Wszystko o nowym kia picanto

Kia wprowadza na rynek drugą generację miejskiego picanto. Mieliśmy okazję pojeździć tym autem. Jaki jest koreański "maluch"?

Już pierwsza generacja picanto była całkiem sympatycznym, przyjemnie prowadzącym się autkiem, więc możemy śmiało oczekiwać, że nowy model będzie równie dobrym, miejskim samochodem.

Zasadność tych oczekiwań podkreśla stylistyka - o ile poprzednik stawiał na obłe kształty, nowe picanto wygląda znacznie bardziej, nomen omen, pikantnie. Odważniejsze, ostrzejsze linie, charakterystyczny grill, mający przypominać nos tygrysa i nietypowe tylne światła sprawiają, że trudno będzie pomylić ten samochód z konkurencją. Zwłaszcza, jeśli zdecydujemy się na wersję z diodowymi światłami do jazdy dziennej.

Reklama

Diody to niejedyny element znany dotychczas z aut plasowanych w wyższych segmentach - wystarczy spojrzeć do wnętrza. Ciekawie zaprojektowana deska rozdzielcza i plastiki, które z powodzeniem mogłyby znaleźć się w aucie klasy B, wygodne fotele z aktywnymi zagłówkami, które opcjonalnie mogą być podgrzewane - to jego najkrótsza charakterystyka.

Co więcej, jeśli ktoś nie lubi zimą jeździć w rękawiczkach, może nawet domówić podgrzewanie kierownicy! To absolutne novum w samochodzie miejskim. A skoro już o kierownicy mowa, to choć jest dwuramienna, to jej grubość sprawia, że bardzo dobrze leży w dłoniach.

Układ kierownicy ma zmienną siłę wspomagania, więc nawet długie manewrowanie po zatłoczonym parkingu nie męczy. Kiedy jednak ruszymy, natychmiast się utwardzi, przekazując kierowcy całkiem sporo informacji o tym, co się dzieje z kołami.

Równie pozytywnie zaskoczył nas układ jezdny - podczas szybko pokonywanych łuków na górskich drogach auto zachowywało się bardzo neutralnie, a ewentualne ingerencje ESP zdarzały się rzadko i były niemal niezauważalne, dzięki czemu nie psuły radości z jazdy. Pochwały należą się też układowi hamulcowemu, w skład którego mogą wchodzić tarcze nie tylko z przodu, ale i z tyłu.

Dynamiczne jazdy pozamiejskie nie służyły jednak podstawowej trzycylindrowej jednostce o mocy 69 KM. Jak na miejskie auto mierzące niespełna 3,6 m wydaje się to być wartością wystarczającą, ale osiągnięcie 100 km/h trwa aż 14,4 s. Na męczenie w górach niewielka jednostka odpowiedziała średnim spalaniem wysokości 8,2 l/100 km, czyli... dwa razy większym niż katalogowe.

Jeśli sporo zamierzamy jeździć poza miastem, zdecydowanie lepszym wyborem będzie większy, czterocylindrowy silnik o mocy 85 KM. Napędzane nim picanto do "setki" dobija już w 11,4 s, a więc o 3 sekundy szybciej. Auto jest znacznie żwawsze i można nim bez stresu wybierać się nawet w dłuższe trasy. Średnie zużycie paliwa podane przez producenta jest nieco wyższe niż przy podstawowym silniku (4,5 l/100 km), natomiast w teście samochód spalał średnio 7,5 l/100 km, czyli mniej niż picanto trzycylindrowe!

Co ciekawe, nowe picanto nie będzie oferowane z silnikami wysokoprężnymi. Kia, bardzo przytomnie, zauważała, że samochody klasy A użytkowane są na bardzo krótkich dystansach, które nie służą nowoczesnym silnikom wysokoprężnym. Dlatego fanom oszczędzania proponuje wersję zasilaną LPG. Bazą jest podstawowa jednostka, ale "podrasowana" do 82 KM.

Większa moc nie przekłada się jednak na osiągi - są identyczne, jak w najsłabszej wersji i wrażenia z jazd to potwierdzają. Przy zasilaniu benzyną auto jest całkiem żwawe, ale ponieważ bak ma jedynie 10 l, jeździć będziemy głównie na gazie (zbiornik 35-litrowy), co zapewni osiągi wystarczające jedynie do miasta. Za to średnie spalanie ma wynosić 5,9 l LPG na 100 km. Taniej się nie da...

Co ważne, również samochody z LPG będą objęte 7-letnią gwarancją producenta "od zderzaka do zderzaka".

Jakie jest więc nowe picanto? Pod wieloma względami, jak np. przestronność wnętrza, czy pojemność bagażnika (200 l), znajduje się w czołówce klasy, pod innymi (dostępne wyposażenie, prowadzenie, gwarancja), przewyższa konkurentów. Oczywiście, można mieć zastrzeżenia, że np. kierownica, choć podgrzewana, nie ma regulacji 2-płaszczyznowej, ale konkurenci nie oferują żadnej z tych opcji, więc i tak punkt dla Koreańczyków.

Nie znamy jeszcze cen, ani specyfikacji nowego picanto. Możemy jednak spodziewać się 6 poduszek powietrznych oraz wspomagania kierownicy w każdej wersji, a niebawem również ESP, którego obecność wymuszą unijne dyrektywy. Przedstawiciele Kii milczą też w kwestii ceny, poza tym, że ma ona być "konkurencyjna", co oznaczałoby kwotę poniżej 35 tys. zł.

Michał Domański

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Kia | Kia Picanto
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama