Mieliśmy okazję nie tylko pomacać Macana...

"Towar pomacany należy do macanta" - informowały wielokrotnie obśmiewane tabliczki w peerelowskich piekarniach i sklepach warzywniczych. My mieliśmy okazję pomacać Porsche Macana. Nie tylko zresztą pomacać, ale i pojeździć tym nietuzinkowym samochodem. Niestety, bez żadnych konsekwencji własnościowych...

W przedpremierowych anonsach Macana prezentowano jako "małego SUV-a", opartego na technice Audi Q5. Dla fanów marki nie brzmiało to zbyt ekscytująco. Na szczęście rzeczywistość okazała się dużo ciekawsza od zapowiedzi. Owszem, Macan ustępuje wymiarami siostrzanemu modelowi Cayenne, ale ze swoimi 4,7 m długości i ponad 1,9 m szerokości, liczącym 2,8 m rozstawem osi i 500-litrowym bagażnikiem, absolutnie nie zasługuje na określenie "mały".

Faktycznie, Macan został zbudowany na płycie podłogowej "Ku-piątki" i ponoć dzieli z nią 30 proc. części, ale to wcale nie znaczy, że stanowi wariację na temat Audi. Już sam wygląd różni go zdecydowanie od nieco mieszczańskiego SUV-a z Ingolstadt. Oparte na 21-calowych kołach z efektownym wzorem alufelg, relatywnie niskie Porsche, prezentuje się o niebo bardziej agresywnie i dynamicznie.

Reklama

Sportowe geny dostrzeżemy także we wnętrzu Macana. To, co jednak najbardziej rzuca się w oczy w czarno-stalowej kabinie, to elegancja i precyzja montażu. Mięciutka skórzana tapicerka wygodnych foteli, pokryta takim samym materiałem  deska, wykonana z czarnej alcantary podsufitka, przeniesiona wprost z modelu 918 Spyder sportowa kierownica z mile łechcącym męskie ego logo marki... Do tego charakterystyczny układ zegarów z wyskalowanym do 300 km/godz. prędkościomierzem i wielkim, umieszczonym centralnie obrotomierzem oraz umieszczona z lewej strony bezkluczykowa stacyjka. Nie ma żadnych wątpliwości - to stuprocentowe Porsche, nie żadna tam skrojona na miarę współczesnych mód namiastka.

Onieśmielać może jedynie liczba przycisków. Na początku trudna do ogarnięcia, zwłaszcza jeżeli ktoś, tak jak my, przesiadł się do Macana wprost z minimalistycznego Peugeota 308. W kabinie Porsche doliczyliśmy się w sumie około 100 (!) różnego rodzaju elementów sterujących. Na samej tylko masywnej centralnej konsoli znajduje się ich 34.

Mnogość przycisków wynika po części z doskonałego wyposażenia testowanego auta. Elektrycznie regulowane, podgrzewane i wentylowane fotele. Wysokiej klasy audio. Ledowe oświetlenie wnętrza. Biksenonowe reflektory. Okno dachowe. Nawigacja. Kamera cofania, a także inne dodatki z zakresu bezpieczeństwa i komfortu oraz liczne systemy poprawiające właściwości jezdne samochodu. To wszystko musi przekładać się na skomplikowanie obsługi.

Pierwszy, a także drugi, trzeci i każdy następny kontakt z Macanem to nieustanne pasmo zachwytów. Jedyne, co może rozczarowywać, to ilość miejsca w drugim rzędzie siedzeń. Rosłym pasażerom będzie tam nieco ciasnawo. Ale cóż - Porsche nie kupuje się po to, by wozić się na tylnej kanapie.

Nadchodzi godzina najważniejszej próby. Przekręcamy włącznik w stacyjce, pobudzając do życia drzemiący pod maskę sześciocylindrowy silnik Macana Turbo. Odgłos pracy potężnej widlastej jednostki o mocy 400 KM ściąga uwagę przechodniów, ale we wnętrzu auta jest nadal cicho. Może nawet za cicho.

Wyjeżdżamy z parkingu na wyboiste ulice miasta konstatując z zadowoleniem, że zawieszenie Macana dobrze tłumi nierówności nawierzchni. To, co najprzyjemniejsze czeka nas jednak na obwodnicy autostradowej. Przekonujemy się, że  "mały SUV" (he, he...) Porsche prowadzi się wręcz fenomenalnie. Zarówno na długich prostych, jak i łukach. Jest niewzruszenie stabilny i przewidywalny. To ważne, zważywszy jego imponujące osiągi: przyspieszenie od 0 do 100 km/godz. w 4,8 sekundy, prędkość maksymalna 266 km/godz. Szczególnego wigoru auto nabiera po wyborze trybu "Sport", w którym utwardzone zostają amortyzatory, zmienia się charakterystyka pracy silnika oraz dwusprzęgłowej, siedmiostopniowej przekładni PDK i bez tego zmieniającej biegi wyjątkowo sprawnie i niemal niezauważalnie, jak przystało na Porsche.  

Kierowcy pewności siebie dodają bardzo skuteczne hamulce oraz napęd 4x4.                   W zwykłych warunkach większość momentu obrotowego (bagatela - maksymalna wartość tego parametru wynosi 550 Nm) trafia na oś tylną, ale w razie potrzeby może zostać przeniesione na przednią.

Macan nieźle radzi sobie także poza asfaltem, w czym pomaga mu seryjny system Off Road oraz opcjonalny pneumatyczny układ zawieszenia, pozwalający o 4 cm  zwiększyć (maksymalnie do 23 cm) lub zmniejszyć prześwit auta.

Czas na krótkie podsumowanie. Powiada się, że jeżeli coś jest do wszystkiego, to jest do niczego. Porsche zadaje kłam temu twierdzeniu. Potrafiło stworzyć prestiżowy, elegancki, pakowny, świetnie wyposażony rodzinny pojazd o sportowym charakterze, znakomitych osiągach na szosie i całkiem sporych możliwościach terenowych. Niemożliwe stało się możliwe.

Małymi (?) łyżeczkami dziegciu w beczce miodu są wysokie zużycie paliwa oraz cena auta. W testowanym egzemplarzu komputer pokładowy po pokonaniu dystansu 600 km pokazał średnie spalanie na poziomie... 18,6 litra benzyny na 100 km. I niewiele tu pomaga system start/stop oraz nowatorska, przydatna na autostradach funkcja tzw. żeglowania.

Cennik Macana Turbo zaczyna się od kwoty 354 600 zł. Sięgając do listy opcji łatwo przekroczyć kwotę 400 tys. zł. Cóż, nie od dziś wiadomo, że Porsche to przyjemność dla bogatych...

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy