Przełom w sprawie Fremantle Highway. Jest szansa na uratowanie płonącego statku

Dotychczasowe próby ugaszenia lub odholowania płonącego od kilku dni samochodowca, spełzły na niczym. Wydawało się, że kolejną akcję będzie można przeprowadzić dopiero za kilka dni, gdy nagle pojawił się przełom w sprawie.

Pierwsza próba holowania Fremantle Highway była nieudana

Niedawno informowaliśmy o tym, że z uwagi na osłabnięcie pożaru i zmniejszenie się ilości dymu, podjęto w piątek próbę odholowania Fremantle Highway. Eksperci ocenili, że wejście na pokład i zamocowanie lin jest bezpieczne, zaś sam statek nie posiada uszkodzeń, stwarzających ryzyko przewrócenia.

Niestety próbę musiano przerwać z uwagi na pogodę. Silny południowo-zachodni wiatr oraz dym zagrażały bezpieczeństwu załogi holownika. Wszystko wskazywało na to, że kolejną próbę holowania płonącego samochodowca będzie można przeprowadzić dopiero za kilka dni.

Reklama

Płonący samochodowiec znowu jest holowany

Tymczasem duńskie Ministerstwo Infrastruktury i Gospodarki Wodnej potwierdziło dzisiaj, że już w niedzielę popołudniu rozpoczęto drugie podejście do holowania Fremantle Highway. Ponownie zmniejszyła się ilość dymu, dzięki czemu załoga holownika mogła znowu wejść na pokład i przymocować dodatkowe liny.

Płonący samochodowiec ciągnięty jest obecnie przez dwa holowniki z prędkością 3 węzłów, co daje około 5,5 km/h. Celem jest tymczasowa przystań oddalona o 50 mil morskich na wschód od miejsca, w którym statek się zatrzymał, znajdująca się 16 km na północ od holenderskiej wyspy Schiermonnikoog. Trudno powiedzieć ile zajmie dopłynięcie tam - wiele zależy od pogody, wysokości fal oraz tego, czy ze statku nie zaczną znowu wydobywać się większe ilości dymu.

Jak doszło do zapalenia się samochodowca Fremantle Highway?

Fremantle Highway wypłynął w poniedziałek 24 lipca z niemieckiego portu w Bremerhaven i kierował się do egipskiego Port Said. Niestety już następnego dnia w godzinach wieczornych na pokładzie pojawił się pożar. Załoga podjęła próbę ugaszenia go, ale na niewiele się ona zdała. Nim liczący 23 osób personel ewakuował się ze statku jedna osoba zginęła, a kilka doznało poparzeń.

Na pokładzie samochodowca znajdują się 3783 samochody. Według pierwszych informacji wśród nich jest 25 pojazdów z napędem elektrycznym i to samozapłon jednego z nich miał być przyczyną pożaru. Szybko okazało się, że była to jedynie błędna interpretacja komunikatu Reutersa, według którego pożar wybuchł w pobliżu elektryka, ale nie potwierdzono, że to on był źródłem pożaru. Później zaś okazało się, że samochodów z takim napędem jest na pokładzie 500.

Czy uda się uratować Fremantle Highway?

Obecnie za wcześnie jest jeszcze by stwierdzać, czy płonący statek uda się odholować w bezpieczne miejsce, w którym uda się ocalić jednostkę i może część z przewożonego ładunku. Szanse z pewnością są i Fremantle Highway może nie podzielić losu Felicity Ace, na którym pożar dokonał poważnych zniszczeń, w wyniku których statek przechylił się na bok i ostatecznie zatonął. Wraz z nim na dno poszło niemal 4000 samochodów oraz odpowiedź na pytanie o przyczynę pożaru. Wtedy też szybko pojawiły się teorie na temat tego, że doszło do samozapłonu samochodu elektrycznego.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: samochodowiec | płonący samochód
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy