Pijany Polak jechał pod prąd niemiecką autostradą i zabił trzy osoby. Jest wyrok

3 lata i 4 miesiące spędzi w więzieniu Polak, który we wrześniu ubiegłego roku spowodował makabryczny wypadek na autostradzie niedaleko Frankfurtu nad Menem. Zginęły trzy osoby, cztery kolejne zostały ciężko ranne. Kierowca miał ponad 3 promile.

3 lata i 4 miesiące spędzi w więzieniu Polak, który we wrześniu ubiegłego roku spowodował makabryczny wypadek na autostradzie niedaleko Frankfurtu nad Menem. Zginęły trzy osoby, cztery kolejne zostały ciężko ranne. Kierowca miał ponad 3 promile.


Do tragedii doszło pod koniec września ubiegłego roku na autostradzie koło Rüsselsheim, na południowy zachód od Frankfurtu. Wieczorem 35-latek jechał ciężarówką. Na drodze natknął się na korek. Zawrócił i ruszył pod prąd. 

Po około 2 kilometrach zderzył się z jadącą prawidło holenderską rodziną. Wracali z wakacji. Na miejscu zginął 53-letni mężczyzna, jego 51-letnia żona i 20-letnia córka. Ranne zostały też 4 kobiety, które podróżowały w samochodzie, który uderzył w ciężarówkę chwilę później. 

Reklama

Ciężko ranny został również sprawca karambolu. Przez wiele tygodni był w śpiączce. Na salę sądową 35-latek wszedł o kulach.

Polski kierowca twierdzi, że nie pamięta wypadku. Nie potrafił przed sądem wytłumaczyć, dlaczego jechał pod prąd. Według policyjnego raportu miał organizmie ponad 3 promile alkoholu. Sąd skazał go na 3 lata i 4 miesiące pobytu w więzieniu. Prawo jazdy będzie mógł odzyskać najwcześniej po 5 latach.

Jak podają lokalne media, po wysłuchaniu wyroku, Polak się rozpłakał.

(mpw)

RMF FM
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy