Osobówki wjadą na buspasy. Gdzie jest haczyk?

Poznań wprowadza możliwość jazdy samochodem po buspasach. Jedyny warunek to minimum trzy podróżujące osoby na pokładzie. To ukłon w stronę kierowców, którzy, po wprowadzeniu nowej organizacji ruchu w centrum, likwidacji pasów na rzecz ścieżek rowerowych, nie mają łatwego życia w stolicy Wielkopolski i stoją w gigantycznych korkach

Niestety, nie na wszystkich buspasach dopuszczony zostanie ruch samochodów. Mowa wyłącznie o buspasie na ul. Mostowej. To i tak duże usprawnienie ruchu, bo po likwidacji jednej z dwóch jezdni dla samochodów i puszczeniu autobusów wydzielonym pasem, korki wydłużyły się w tym miejscu ponad dwukrotnie. A przecież buspas w większości stoi pusty. Autobus przejedzie i na kilka minut ruch na nim zamiera.

Podobny pomysł sprawdził się już w Rzeszowie. Rozwiązanie analizują władze Krakowa i Sosnowca, jednak konkretne decyzje jeszcze tam nie zapadły.

Wolna amerykanka

W Polsce nie ma jasnych i precyzyjnych przepisów dotyczących buspasów. To zarządcy dróg i samorządowcy decydują, kiedy i jakie pojazdy mogą się po nich poruszać. Nie wszędzie buspasami mogą jeździć taksówki, bardzo rzadko wpuszczane są na nie motocykliści o samochodach zeroemisyjnych lub ekologicznych nie wspominając. Dlaczego? Zależy to od widzimisię lokalnych zespołów koordynujących.

Reklama

Ten w Warszawie zdecydował np., że niektóre buspasy w mieście będą czynne w ściśle określonych godzinach. Różnych dla różnych buspasów. Dlatego ten na Al. Jerozolimskich działa w dni powszednie w godzinach od 7:00 do 10:00 oraz od 14:00 do 19:00. Czy pomysł się sprawdził? Patrząc na ruch w tym miejscu, niewielu kierowców dostrzega tabliczkę informacyjną. Trudno się dziwić, natłok znaków drogowych na polskich drogach jest już legendarny.

HOV zamiast buspasów

Buspasy to bez wątpienia usprawnienie ruchu dla pojazdów komunikacji miejskiej, jednak duże utrudnienie dla pozostałych uczestników ruchu. Zamykając jezdnię dwupasmową do jednego pasa i wydzielając pas dla autobusów łatwo zatamować ruch. A wszystko pod hasłem usprawniania komunikacji miejskiej i namawiania mieszkańców do korzystania z niej.

Wąskie gardła powodują jednak korki ciągnące się kilometrami. A przecież autobus musi na końcu buspasa wjechać na zwykły pas ruchu lub przebić się na lewy, by skręcić. Poza tym jeździ co kilkanaście minut, zostawiając puste, niewykorzystane miejsce.

W wielu krajach na buspasy wpuszczane są samochody ekologiczne lub te, przewożące kilku pasażerów. Co więcej, wydzielane są osobne pasy na autostradach. Takie HOV, czyli "High-occupancy vehicle lane", co w tłumaczeniu oznacza pas dla pojazdów z wieloma pasażerami, z powodzeniem działa w Stanach Zjednoczonych i Kanadzie. Pierwszy powstał już w 1969 roku.


Pas carpool lane lub diamond lane (nazwa wzięła się od oznaczenia malowanego na jezdni) jest oznaczony stosownym znakiem i można nim podróżować, mając na pokładzie pasażerów. W zależności od stanu, dwóch lub trzech. Przeważnie jest to skrajny lewy pas ruchu, na który można wjechać lub z niego zjechać w dowolnym momencie.

Co ciekawe, kary za jazdę takim pasem, bez spełnienia warunku liczby pasażerów, oznacza mandat w wysokości nawet 1000 dolarów. Czy pasy HOV pojawią się w Polsce? Na autostradach z pewnością nie, bo te mają u nas zaledwie dwa pasy.

Jules

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama