Kierowca bez "prawka", auto bez hamulca. Nowe fakty ws. kolizji z pociągiem

Internetowe serwisy żyją właśnie nagraniem kolizji samochodu osobowego z pociągiem towarowym, jakie opublikowała Policja z Puław. Chodzi o zdarzenie, do jakiego doszło wczoraj w miejscowości Skoki, gdzie kierowca leciwego Forda Mondeo ominął stojące przed zaporami pojazdy i uderzył w pociąg. Według wstępnych ustaleń, przyczyną zdarzenia był stan techniczny samochodu.

Na nagraniu widać jak kierowca chodnikiem omija stojące przed rogatkami pojazdy i - o centymetry - unika zderzenia z rowerzystką. Jego podróż kończy się kilka metrów dalej, gdy samochód zderza się z cysterną kolejową.

Starym Fordem w pociąg. Winna usterka techniczna?

Jak poinformowała Interię komisarz Ewa Rejn-Kozak - oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Puławach:

Jak udało się nam ustalić, urzędnicy najpewniej odesłaliby właściciela starego Forda na stację diagnostyczną. Auto mogło się wprawdzie pochwalić ważnym badaniem technicznym, ale jego termin upływał... dzisiaj, czyli 19 października. Mężczyzna mógł nie zdawać sobie z tego sprawy, bo - jak informuje policja - nie miał prawa jazdy.  

Reklama

Dalej twierdzisz, że badania techniczne nie są potrzebne?

Wielu komentatorów zwróciło uwagę, że nagranie nie wskazuje, by kierowca w ogóle próbował zahamować. W aucie nie zapalają się światła stopu, nie widać też prób "ratowania" się hamulcem awaryjnym. Wypada jednak pamiętać, że w najlepszym wypadku mamy do czynienia z drugą generacją Forda Mondeo, która zniknęła z oferty producenta blisko 22 lata temu i jeszcze w czasach drogowej świetności znana była z podatności na korozję.

Wrak pojazdu zabezpieczony został do dalszych ustaleń przez policję. Z dużą dozą prawdopodobieństwa można jednak założyć, że przyczyną zdarzenia było pęknięcie przewodu (lub przewodów) hamulcowego, światła stopu nie działały, a "ręczny" przestał pełnić swoją funkcję dawno temu. O stanie technicznych auta świadczą m.in. widoczne na nagraniu ślady nieudolnych napraw blacharskich tylnych nadkoli.

Policyjne statystyki to fikcja?

Sens przeprowadzania obowiązkowych badań technicznych pojazdów często poddawany jest w wątpliwość. Przeciwnicy przeglądów dowodzą, że tego rodzaju obowiązku nie ma chociażby na wschodzie (Ukraina, Rosja) i w niektórych stanach USA. Często sięgają przy tym do policyjnych raportów, z których wynika, że stan techniczny ma minimalny wpływ na bezpieczeństwo drogowe.

To rzeczywiście niewiele, jeśli wziąć pod uwagę, że w całym minionym roku zanotowano 22 816 wypadków, w których śmierć poniosło 2 245 osób, a 26 415 odniosło obrażenia.

Problem w tym, że policyjne statystyki mówią wyłącznie o zdarzeniach, w przypadku których zły stan techniczny był bezpośrednią przyczyną wypadku. Nie znajdziemy więc w nich informacji o tym, czy np. "łyse opony" mogły być przyczyną utraty panowania nad pojazdem (główna przyczyna - niedostosowanie prędkości), lub niesprawne oświetlenie pojazdu nadjeżdżającego z przeciwka nie spowodowało efektu oślepienia u innego kierowcy, który - np. potrącił pieszego lub rowerzystę.

Pamiętajmy też, że gdyby - zamiast w skład kolejowy - kierowca starego Forda uderzył w drzewo i poniósł śmierć na miejscu, komunikat policyjny mówiłby zapewne o tym, że auto zjechało z drogi "z przyczyn nieustalonych". 

***

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: stan techniczny samochodu | awaria samochodu
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy