Tanie auta z Anglii? W praktyce będzie drożej!

Wczoraj przez media przetoczyła się wiadomość, która zelektryzowała fanów motoryzacji.

Ministerstwo Transportu - pod naciskiem Unii Europejskiej - przygotowało projekt zmiany przepisów, w myśl którego w Polsce będzie można rejestrować tzw. "angliki", czyli samochody z kierownicą po prawej stronie.

Oznacza to, że nie trzeba już będzie dokonywać kosztownych (i nie zawsze bezpiecznych) przeróbek związanych z przeniesieniem kierownicy na lewą stronę. Przed zarejestrowanie diagnosta sprawdzi jedynie, czy oświetlenie i lusterka zewnętrzne zostały dostosowane do wymogów ruchu prawostronnego.

Po opublikowaniu tej sensacyjnej wiadomości na forach internetowych rozgorzała interesująca dyskusja. Przeciwnicy tego pomysłu twierdzą, że wywróci on polski rynek pojazdów używanych do góry nogami, zwolennicy podkreślają fakt, że statystyczny Kowalski będzie sobie mógł w końcu pozwolić na stosunkowo młode i bezpieczne cztery kółka. Kto ma rację? Prawda, jak zwykle, leży gdzieś po środku...

Reklama

Wbrew pozorom możliwość rejestrowania w naszym kraju tzw. "anglików" nie cieszy wcale handlarzy, którzy do tej pory zajmowali się importem pojazdów głównie z Niemiec, Francji, Włoch czy Szwajcarii. Trudniej będzie sprzedać w Polsce auta powypadkowe lub w kiepskim stanie technicznym - w Anglii samochodów po tzw. "szkodach całkowitych" w zasadzie się nie naprawia.

Czy jednak faktycznie możemy spodziewać się zalania naszego kraju przez tanie auta z Anglii? Prawdę mówiąc - tak. Tyle tylko, że większość z nich, najprawdopodobniej, bardzo rzadko poruszać się będzie po naszych drogach...

Tak naprawdę, możliwość zarejestrowania w naszym kraju auta z kierownicą po prawej stronie najbardziej ucieszy pracujących w Wielkiej Brytanii Polaków. Koszty utrzymania samochodu w Anglii są nieporównywalnie większe niż w Polsce - ceny ubezpieczeń są wysokie, samochód musi też mieć opłacony podatek drogowy (jego roczny koszt często przekracza wartość pojazdu). W praktyce można się wiec spodziewać masowego rejestrowania w Polsce aut, które przez większość czasu użytkowane będą na Wyspach.

Zgodnie z obowiązującymi w Wielkiej Brytanii przepisami, samochodem zarejestrowanym poza Zjednoczonym Królestwem można poruszać się po tamtejszych drogach przez sześć miesięcy w roku. Przez pozostałe sześć auto powinno znajdować się poza granicami Anglii. W praktyce może się więc okazać, że wielu naszych rodaków zdecyduje się na zakup dwóch aut (obu zarejestrowanych w Polsce), z których jedno, przez sześć miesięcy w roku, stać będzie sobie grzecznie na parkingu w naszym kraju... W wielu przypadkach takie rozwiązanie może się okazać tańsze, niż zarejestrowanie jednego auta w Wielkiej Brytanii (w Polsce nie trzeba np. płacić podatku drogowego).

Jeśli rodacy pracujący w Anglii masowo zdecydują się na taki krok, polskie urzędy faktycznie zanotują ogromny boom na samochody z kierownicą po prawej stronie. Z punktu widzenia polskiego budżetu, takie rozwiązanie wydaje się korzystne. Przy pierwszej rejestracji trzeba będzie bowiem opłacić akcyzę i zapłacić tzw. opłatę recyklingową. Urzędy zarobią też na wydawaniu tablic i dowodów rejestracyjnych.

Niestety, finansowe skutki tego rodzaju "cwaniactwa" najprawdopodobniej odczujemy wszyscy. Jeśli skala zjawiska okaże się duża, można się spodziewać wzrostu cen polis obowiązkowego ubezpieczenia OC. Koszty naprawy samochodu w Wielkiej Brytanii są bowiem zdecydowanie wyższe niż w Polsce.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy