W Japonii zaczyna brakować paliwa

W Tokio i okolicach brakuje paliwa, a stacje zaczęły reglamentować benzynę - relacjonuje Roman Osica, specjalny wysłannik RMF FM do Japonii.

Mieszkający w Tokio cudzoziemcy zaczęli opuszczać kraj w obawie przed radioaktywną chmurą, która wydostała się na skutek wybuchu w elektrowni jądrowej Fukushima.

Tam, gdzie jeszcze jest paliwo, można zatankować za 3000 jenów, czyli około 20 litrów. Jeśli ktoś chce więcej, to musi ponownie ustawić się w kolejce.

Cały czas rosną także kolejki do sklepów spożywczych, choć ten problem dotyka bardziej osób spoza Tokio. W stolicy kraju na razie nie widać sklepowej gorączki, choć towarów jest coraz mniej.

Brakuje nie tylko jedzenia i picia, ale także agregatów, latarek i baterii, co wiąże się z zapowiedzią ograniczenia dostaw prądu. Już ponad 2 miliony gospodarstw w Japonii, głównie na północy, jest odciętych od dostaw elektryczności.

Reklama
INTERIA/RMF
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy