Czy nie jeżdżąc autem zapłacimy mniejsze OC?

5 kwietnia br. do sejmowej Komisji Infrastruktury trafił poselski projekt ustawy o zmianie ustawy Prawo o ruchu drogowym. Przewiduje on możliwość czasowego wycofania pojazdu z ruchu.

Przyjęcie nowelizacji oznaczałoby, że posiadacze motocykli czy aut sezonowych, takich jak kampery i kabriolety, będą mogli skorzystać z preferencyjnych cen polis OC w czasie, kiedy nie używają pojazdów. Jak wpłynie to na rynek ubezpieczeń komunikacyjnych?

Projekt ustawy przewiduje zmianę brzmienia art. 78a kodeksu drogowego, regulującego kwestię czasowego wycofania pojazdu z ruchu. W tej chwili taka możliwość przysługuje jedynie właścicielom samochodów ciężarowych i przyczep o masie całkowitej od 3,5 tony, ciągników samochodowych, pojazdów specjalnych oraz autobusów. Obecnie obowiązująca ustawa nie przewiduje natomiast takiej ewentualności dla właścicieli motocykli, skuterów, aut sezonowych, czy całkowicie niezdatnych do ruchu, np. po poważnym wypadku.

Reklama

To oznacza, że muszą oni odprowadzać pełne składki OC za cały rok, nawet za te miesiące, kiedy ich pojazdy stoją w garażu. Zerwanie ciągłości polisy grozi zaś naliczeniem kary przez Ubezpieczeniowy Fundusz Gwarancyjny - za przerwę w polisie trwającą dłużej niż 14 dni trzeba zapłacić aż 4000 zł.

- "Przyjęcie tego projektu przyniesie niewątpliwe korzyści właścicielom pojazdów używanych sezonowo lub np. znajdujących się w długotrwałej naprawie. Będą oni mogli wówczas skorzystać ze specjalnych warunków ubezpieczenia OC. Wprawdzie nadal będą musieli posiadać polisę, jednak składka za okres, w którym auto będzie wycofane z ruchu ulegnie obniżeniu o co najmniej 95%" - komentuje Maciej Kuczwalski, ekspert CUK Ubezpieczenia. Choć projekt ustawy wzbudza entuzjazm kierowców, wielu zastanawia się, czy koszty procedury administracyjnej nie przewyższą ewentualnych oszczędności. Co prawda projekt uściśla, że opłata za wydanie decyzji nie będzie przewyższać kwoty 150 zł, jednak ostateczną jej wysokość poznamy dopiero po wejściu w życie ustawy.

Niepokój budzą także ewentualne skutki, jakie ustawa wywrze na rynek ubezpieczeń komunikacyjnych. Choć ceny OC nadal idą w górę, sektor ten wciąż pozostaje nierentowny. - Kwoty świadczeń wypłacanych przez ubezpieczycieli przewyższają składki wnoszone przez kierowców. Tak długo, jak w rezerwach będzie brakowało środków na odszkodowania, ubezpieczyciele będą zmuszeni podnosić ceny OC. Na ten moment trudno jest przewidzieć, jakie skutki dla ubezpieczycieli będzie miało wprowadzenie prawa do czasowego wycofania pojazdu z ruchu, jednak z pewnością będzie to oznaczało niższe wpływy do rezerw. W efekcie takiej zmiany moglibyśmy mieć zatem do czynienia z kolejną falą podwyżek OC - komentuje Maciej Kuczwalski.

W polskim prawie już kiedyś istniała możliwość czasowego wycofania pojazdu z ruchu. Jednakże przepis ten przestał obowiązywać w 1997 roku. Po prawie dwudziestu latach temat doczekał się ponownego podjęcia za sprawą interpelacji posła klubu Kukiz’15 Piotra Liroya-Marca. W listopadzie 2016 roku, w odpowiedzi na interpelację, Ministerstwo Infrastruktury i Budownictwa zapowiedziało, że poprze inicjatywę poselską.  Pod obrady Sejmu projekt trafił pod koniec marca.

- Prace legislacyjne są dopiero na początkowym etapie, dlatego nie sposób przewidzieć, czy ustawa wejdzie w życie i jakie ostatecznie będzie miała brzmienie. Póki co kierowcy samochodów używanych sezonowo są zmuszeni poszukiwać innych sposobów, które pozwolą im zaoszczędzić na OC. Na co warto zwrócić uwagę - różnice w cenach dla takich samych ubezpieczeń OC uwzględniających identyczny profil klienta, ale w różnych towarzystwach wynoszą nawet kilkaset złotych. Porównywanie ofert poszczególnych ubezpieczycieli jest obecnie najlepszym sposobem na oszczędności przy zakupie OC - dodaje Maciej Kuczwalski.

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy