Rower to przecież nie auto

Prokuratura w Rybniku nie zamierza stosować taryfy ulgowej wobec rowerzystów prowadzących po pijanemu. "Rower to pojazd jak każdy inny, dlatego zostanie zajęty" - zapowiada prokurator rejonowy z Rybnika Bernadeta Breisa. Na rowerzystów padł blady strach. "To rowery będą zabierane na zawsze?" - dziwi się Mateusz Malinowski z Rybnika. "Jestem harcerzem, więc nie piję, dlatego nie obawiam się o swoje dwa kółka. Ale żeby zabierać rower? Przecież to nie auto. Rowerzyści nie stwarzają aż takiego niebezpieczeństwa" - uważa Mateusz.

W jednym z ogródków piwnych znajdujących się na rybnickim rynku siedzi kilku młodych mężczyzn. Obok nich stoją spięte łańcuchem rowery – Pisze Dziennik Zachodni. "To jak my teraz wrócimy do domu? Wypiliśmy przecież po piwku" - zastanawiają się, gdy słyszą co grozi za jazdę rowerem pod wpływem alkoholu.

"Wydaliśmy policji wytyczne, by bezwzględnie zajmowała pojazdy kierowcom prowadzącym pod wpływem alkoholu. Nie ma znaczenia, czy to samochód, czy rower. Pijani kierowcy stanowią duże niebezpieczeństwo" - tłumaczy Dziennikowi Zachodniemu prokurator Bernadeta Breisa.

Reklama
INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: prokuratura | rowery | auto | rower
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy