Polacy zrobili kopię najlepszej kampanii bezpieczeństwa świata. Jak wyszła?

Ministerstwo Infrastruktury wraz z Krajową Radą Bezpieczeństwa Drogowego rozpoczęły nową kampanię społeczną "Inni też popełniają błędy. Zwolnij". Jej głównym punktem jest spot wideo nakręcony na licencji nowozelandzkiej.

Spot, będzie emitowany w telewizji i internecie. Występuje w nim dwóch kierowców samochodów osobowych. Jeden z nich jedzie nieco za szybko, drugi wymusza pierwszeństwo, wyjeżdżając z drogi podporządkowanej. W tej niebezpiecznej sytuacji następuje scena zatrzymania czasu. 

"Przepraszam, to był zwykły błąd"

Kierowcy wysiadają z samochodów i zaczynają rozmawiać. "Przepraszam, myślałem, że zdążę, to był zwykły błąd" - mówi kierowca, który wyjechał z drogi podporządkowanej. Drugi odpowiada: "Wyjechałeś mi przed maskę, nie dam rady się zatrzymać". A, po chwili, widząc siedzące w drugim aucie dziecko, dodaje już łamiącym się głosem: "Jadę za szybko, przepraszam". 

Reklama

Po tej wymianie zdań kierowcy wracają do samochodów. 

Ostatnie spojrzenie ojca na syna

Szczególnie emocje wywołuje widok ojca, którego syn siedzi na tylnym siedzeniu jednego z samochodów. Ma on świadomość, że "zatrzymany czas" jest momentem, w którym po raz ostatni może spojrzeć na swoje dziecko. 

Chwilę później czas rzeczywisty  powraca i następuje dramatyczny moment wypadku.

Nakręcenie spotu kosztowało 422 tys. zł. Wideo powstało na licencji udzielonej przez nowozelandzką NZ Transport Agency, która swoją wersję opublikowała w 2014 roku. 

Nowozelandzki spot "Mistakes" był światowym przebojem

Agencja informowała wówczas, że spot jest skierowany do osób, które są dobrymi kierowcami, czują się dobrze za kierownicą i nie uważają, by delikatne przekroczenie prędkości było poważnym problemem - na wideo widzimy licznik pokazujący niespełna 110 km/h, podczas gdy w Nowej Zelandii w terenie niezabudowanym obowiązuje ograniczenie do 100 km/h (co ciekawe, w polskiej wersji widać prędkość niespełna 120 km/h).

Nowozelandzka kampania nosiła tytuł "Mistakes", ponieważ jej celem było wskazanie, że nawet najlepszy kierowca nie jest na drodze sam i nigdy nie wie, co zrobi inny uczestnik ruchu drogowego, czy nie popełni błędu. A błędy w życiu popełniamy wszyscy, zwykle są one podstawą do nauki, jednak w ruchu drogowym mogą skończyć się tragicznie. 

Kampania okazała się przebojem i w kolejnych latach stała się viralem, żyjąc w internecie własnym życiem.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: wypadki drogowe
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama