​Dobra wiadomość dla tych, co jeżdżą "szybko, ale bezpiecznie"

Uwaga kierowcy, mamy dla was dobrą wiadomość! Nie dla wszystkich, ale na pewno dla tych, którzy lubią jeździć szybciej, niż pozwalają na to przepisy. Nie będzie obowiązku instalowania w nowo produkowanych samochodach inteligentnych tempomatów, które nie pozwalałyby na podobne fanaberie. To znaczy będzie, ale tak... jakby go nie było.

21 lutego komisja rynku wewnętrznego i ochrony konsumentów Parlamentu Europejskiego przyjęła propozycję zmian w prawie unijnym, które mają w przyczynić się do poprawy bezpieczeństwa na drogach, wydatnie zmniejszając liczbę wypadków i ich ofiar.

 Projekt przewidywał, że (o ile zostanie ostatecznie zaaprobowany przez Radę Europejską, czyli wysokich rangą przedstawicieli rządów wszystkich państw UE), począwszy od jesieni 2021 r. wszystkie samochody osobowe opuszczając fabrykę będą musiały być wyposażone w kilka nowoczesnych systemów: wykrywania i ostrzegania przed pieszymi i rowerzystami znajdującymi się w pobliżu pojazdu, automatycznego nagłego hamowania, utrzymywania pojazdu na pasie ruchu oraz właśnie inteligentnego dostosowania prędkości.

"Gdy Intelligent Speed Assistance stwierdzi, że przekraczamy dozwoloną prędkość, przekaże nam stosowne ostrzeżenie, a jeżeli je zignorujemy, nie zdejmiemy nogi z gazu i nie zaczniemy hamować - samoczynnie spowolni pojazd przez chwilowe ograniczenie mocy silnika (bez użycia hamulców!)" - pisaliśmy, opierając się na m.in. na informacjach bardzo zaangażowanej w tę sprawę Europejskiej Rady Bezpieczeństwa Transportu (ETSC - European Transport Safety Council). I faktycznie - rzeczona komisja PE propozycję nowych wymogów wobec producentów samochodów przegłosowała, ale nieco odmiennej treści niż się to wcześniej wydawało.

Reklama

Dotarliśmy do dokumentu, sygnowanego symbolem GVSR 2018/0145(COD), który zawiera, jak można sądzić, pierwotną wersję projektu wraz z naniesionymi później poprawkami. W artykule 6, dotyczącym inteligentnego asystenta prędkości (ISA), widnieje podpunkt b, który pierwotnie brzmiał następująco: "it shall not be possible to switch off or supress the system"; "nie będzie możliwości wyłączenia lub ominięcia systemu". Potem... wykreślono "not" oraz "or supress". Całkowicie wyleciał podpunkt stanowiący, że Intelligent Speed Assistance będzie musiał automatycznie dopasowywać prędkość pojazdu do obowiązujących na danym odcinku drogi limitów (rozpoznawanych dzięki urządzeniu GPS i kamerze, odczytującej znaki drogowe). Ni mniej ni więcej oznacza to przekształcenie ISA z bezwzględnego stróża limitów prędkości w dobrotliwego podpowiadacza, który będzie informował kierowcę, że jedzie zbyt szybko i byłoby miło, gdyby łaskawie zwolnił.

W tej sytuacji obowiązek wyposażania każdego samochodu w inteligentny tempomat wydaje się mijać z celem. Obligatoryjna obecność ISA podniesie zapewne cenę zakupu auta, a czy wpłynie na poprawę bezpieczeństwa na drogach? W polskich realiach - bardzo wątpliwe. Z asystenta prędkości będą korzystali ci, którzy i bez tego jeżdżą ostrożnie i zgodnie z przepisami. Kierowcy ze skłonnością do brawury wyłączą go natychmiast po uruchomieniu silnika. Nawet jeżeli według dokumentu GVSR 2018/0145(COD) powinni to czynić tylko wtedy, gdy zorientują się, że wskutek złych warunków atmosferycznych, robót drogowych czy błędów w oznakowaniu system działa nieprawidłowo.


INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama