BMW 7 prezydenta w rowie. Pękła opona run-flat?

W czasie piątkowego przejazdu prezydenckiej kolumny, w jednym z pojazdów uszkodzeniu uległa opona. Prezydentowi Andrzejowi Dudzie, ani żadnej z towarzyszących mu osób, nic się nie stało. BOR we współpracy z policją ustala przyczyny zdarzenia.

Prezydent uczestniczył w piątek w Karpaczu (woj. dolnośląskie) w mistrzostwach Polski parlamentarzystów i samorządowców w narciarstwie alpejskim.

"W dniu 4 marca, w trakcie przejazdu kolumny specjalnej BOR, w jednym z pojazdów uległa uszkodzeniu opona. Życiu i zdrowiu osób podlegających ochronie BOR nie zagraża niebezpieczeństwo" - napisano w przesłanym PAP komunikacie Biura Ochrony Rządu. BOR podał, że przy ustalaniu przyczyn zdarzenia współpracuje z policją.

 Prezydent w piątkowej rozmowie z Faktami TVN powiedział, że auto, którym jechał, wpadło w poślizg i zsunęło się do rowu. Ale - dodał - nikomu nic się nie stało, "do żadnego poważnego wypadku absolutnie nie doszło". Podkreślił, że kierowca, funkcjonariusz Biura Ochrony Rządu, "zachował się wzorowo", zdołał opanować samochód, który nie uderzył ani w bariery drogowe, ani w samochody jadące po pasie obok. "Można powiedzieć: rzeczywiście superfachowiec" - dodał Duda.  

Prezydent zaznaczył, że samochód musi zostać zbadany. "Teoretycznie taka sytuacja nie powinna się zdarzyć, więc rozumiem, że muszą być przeprowadzone rutynowe badania także tej opony, która się rozleciała kompletnie i będzie to sprawdzone" - powiedział.

Od redakcji.  Prezydent powiedział, że "teoretycznie taka sytuacja nie powinna się zdarzyć".  Naszym zdaniem także praktycznie w  opancerzonym samochodzie, a takim jest prezydenckie BMW serii 7, to nie powinno się zdarzyć.  Tego typu limuzyny wyposażone są w specjalne opony typu run-flat o wzmocnionych ścianach bocznych.

Po pęknięciu takiej opony, zwłaszcza na tylnym kole,  nadal można bezpiecznie jechać dalej, i wcale nie trzeba jakiś super umiejętności kierowcy, aby auto opanować.  Dlaczego w tym  przypadku było inaczej?  Dlaczego auto wpadło w poślizg i wjechało do rowu?  To zapewne wyjaśni śledztwo, jakie zapowiedział już szef MSW  Mariusz Błaszczak.

INTERIA.PL/PAP
Reklama