INTERIA.PL na premierze nowego volkswagena

Beetle, chrząszcz lub garbus. Której nazwy byśmy nie użyli, nawet osoby rozróżniające auta tylko po kolorach, będą wiedziały o czym mowa. Mały volkswagen zasługuje na miano kultowego, jak mało który samochód...

Do powstania tej ikony masowej motoryzacji przyczyniły się dwie znane osoby - Ferdynand Porsche, który nadzorował proces projektowania, oraz... Adolf Hitler, który ów projekt zlecił. Auto produkowano od 1938 aż do 2003 roku. W tym czasie na drogi wyjechało 21,5 miliona garbusów.

W 1998 roku Volkswagen postanowił stworzyć duchowego następcę i tak powstał model new beetle - auto na pierwszy rzut oka przypominające poczciwego garbusa, ale nowoczesne, oparte o technikę z golfa IV. Samochód nie zyskał jednak dużej popularności. Volkswagen widział w nim stylowy i ekskluzywny środek transportu, co przełożyło się na zaporową cenę. Mimo tego Niemcy chcą ponownie spróbować przekonać nabywców do drogiego i niepraktycznego autka w stylu retro - na rynku debiutuje właśnie kolejne wcielenie modelu new beetle. Czy tym razem uda się odnieść sukces?

Reklama

Przede wszystkim zmienił się rynek - auta takie jak fiat 500 czy mini, do tanich ani praktycznych nie należą, a mimo tego spotkanie jednego z nich, nawet na polskich drogach, nie jest wcale trudne. Wydaje się zatem, że nabywcy dojrzeli do zapłacenia równowartości kombi klasy średniej za stylowe autko miejskie.

Jeśli chodzi o samego nowego chrabąszcza, to założenia konstruktorów nie zmieniły się od poprzedniej generacji modelu. Auto oparto o płytę podłogową golfa i zapożyczono z niego większość rozwiązań technicznych. Wspólne są więc: silniki, skrzynie biegów, a nawet elementy wyposażenia wnętrza. O ile bowiem w poprzedniku starano się, aby deska rozdzielcza przywodziła na myśl projekt Ferdynanda Porsche, o tyle tu ma być znacznie nowocześniej. Wciąż znajdziemy co prawda wielki - umieszczony centralnie - prędkościomierz, a elementy wnętrza mogą być lakierowane na kolor nadwozia (przypominając nieosłonięte blachy w protoplaście), ale wszelkie dźwigienki, przełączniki, czy system nawigacji, zapożyczono z innych volkswagenów.

Podobieństwa do, o wiele mniej stylowego, rodzeństwa nie znajdziemy za to w projekcie nadwozia. Sam kształt karoserii nie pozostawia wątpliwości co do tego, z jakim autem mamy do czynienia. Charakterystyczna bryła z wyraźnie zarysowanymi błotnikami, opadająca linia dachu oraz mała przednia szyba - wszystko to przypomina poczciwego garbusa. Jedynie nowoczesne, okrągłe reflektory, kryjące diody LED do jazdy dziennej i biksenony oraz stylowe alufelgi (nawet 19-calowe!) podkreślają, że nie mamy już do czynienia z prostym, tanim autkiem dla mas.

Czy tym razem połączenie staroświeckiej stylistyki i nowoczesnych rozwiązań technicznych ma szansę odnieść sukces? Na to pytanie postaramy się odpowiedzieć w naszej relacji z jazd testowych nowym beetle'm po Berlinie i okolicach.

(MD)

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama