Spowodowałeś stłuczkę? W ten sposób zaoszczędzisz nawet 1000 zł!

W Polsce niewielu kierowców może pozwolić sobie na komfort posiadania polisy autocasco. Wynika to nie tylko z cen tego typu usług, ale i średniego wieku pojazdów w naszym kraju (spora część zakładów ubezpieczeniowych nie oferuje polis AC dla aut w wieku powyżej 10 lat).

Chwila nieuwagi i rozkojarzenia może więc odcisnąć głębokie piętno na naszym portfelu. Standardowa polisa ubezpieczenia OC zdejmuje z kierowcy majątkową odpowiedzialność za szkody powstałe w wyniku spowodowanych z jego winy zdarzeń drogowych. Na pokrycie szkód liczyć więc może wyłącznie poszkodowany. Sprawcy pozostaje naprawa swojego pojazdu we własnym zakresie. W jaki sposób - jeszcze na miejscu zdarzenia - można zminimalizować koszty?

Przezorny kierowca zawsze powinien mieć w schowku oświadczenie sprawcy kolizji. Jeśli poczuwamy się do winy, jego wypełnienie pomoże nam zaoszczędzić nawet do tysiąca złotych! Wezwanie patrolu policji zawsze wiąże się z ukaraniem sprawcy zdarzenia mandatem karnym (do 500 zł). Dodatkowo mandat w wysokości 150 zł może grozić za nieprawidłowe zabezpieczenie miejsca zdarzenia! Pamiętajmy więc, by - po sprawdzeniu,  że nikomu nie stała się krzywda - ustawić w odpowiedniej odległości trójkąt ostrzegawczy, a samochody usunąć z jezdni, by nie blokowały drogi!

Reklama

Z perspektywy sprawcy zdarzenia wezwanie na miejsce patrolu niesie również inne nieprzyjemne okoliczności. Jeśli w wyniku kolizji uszkodzone zostały reflektory lub z pojazdu wyciekły płyny eksploatacyjne, funkcjonariusz na pewno zatrzyma dowód rejestracyjny. Oznacza to, że po naprawie, będziemy musieli stawić się w stacji kontroli pojazdów, co generuje dodatkowe koszty.

Zatrzymany dowód rejestracyjny to ogromny problem zwłaszcza dla właścicieli samochodów wyposażonych w instalację gazową. Gdy na policyjnym pokwitowaniu stoi "pojazd uszkodzony w zdarzeniu drogowym" - diagnosta, przed wystawieniem pozytywnej opinii dotyczącej stanu technicznego - zażąda od nas dokumentów potwierdzających sprawność (szczelność) instalacji gazowej. Te wystawiają jedynie wybrane jednostki Transportowego Dozoru Technicznego.

Sprawa dotyczy tzw. "doraźnego" badania zbiornika gazowego, czyli samej butli. Ma to oczywiście głęboki sens w przypadku poważnych uszkodzeń. Sęk w tym, że dowód rejestracyjny zatrzymywany jest często w wyniku błahych kolizji, w których ucierpiała lampa, kierunkowskaz czy lusterko. W takim przypadku i tak będziemy musieli wykonać "doraźne" badanie butli, za co zapłacić trzeba około 300 zł! W praktyce lepszym (acz droższym) rozwiązaniem okazuje się często wymiana butli na nową! Tej dokonamy w każdym zakładzie montującym instalacje gazowe. Zbędna będzie więc kilkudziesięciokilometrową wycieczka do TDT. Wraz z nową butlą otrzymamy też nową, ważną przez 10 lat, legalizację zbiornika.

Pamiętajmy również, że pokwitowanie wystawiane przez policjanta przy zatrzymaniu dowodu rejestracyjnego ważne jest - z reguły - przez siedem dni. W tym czasie - teoretycznie - możemy usunąć uszkodzenia i udać się na przegląd. W praktyce, często jest to niewykonalne. Po upływie terminu widniejącego na pokwitowaniu - przynajmniej teoretycznie - nie mamy prawa poruszać się samochodem po drogach publicznych! Na przegląd powinniśmy więc udać się korzystając z lawety lub - dodatkowo płatnych - czasowych tablic rejestracyjnych!

Paweł Rygas

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy