Powstrzymaj ten odruch, gdy dojeżdżasz do świateł. Portfel ci podziękuje

Na biegu, na luzie, na sprzęgle - są trzy metody dojeżdżania do świateł. Jedna z nich może oznaczać spore wydatki.

Wydatki, o których mowa, to kwota jaką zainkasuje od nas mechanik za przedwczesną wymianę sprzęgła. Może być ona naprawdę wysoka. Ale zacznijmy od początku. Jak najlepiej dojeżdżać do świateł? I dlaczego nie na sprzęgle?

Na czym polega hamowanie silnikiem

Hamowanie silnikiem to nic innego jak redukowanie biegów w odpowiednim momencie w taki sposób, by samochód szybko wytracał prędkość bez konieczności używania hamulców. Lista zalet tej metody jest długa. Napęd jest cały czas dostępny, a podczas hamowania silnikiem zużycie paliwa jest zerowe. Hamowanie silnikiem nie powoduje nadmiernego zużycia sprzęgła, jest ekonomiczne i cały czas kierowca ma możliwość korzystania z załączonego napędu. Ogranicza też zużycie klocków i tarcz hamulcowych, nie powodując jednocześnie emisji cząsteczek, które uwalniają się podczas tarcia klocków o tarcze.

Reklama

Nie bez powodu jest to obecnie najczęściej polecana metoda wytracania prędkości przy dojeżdżaniu do skrzyżowania lub sygnalizacji świetlnej. 

W czym pomaga jazda na luzie

Technika polegająca na dojeżdżaniu do świateł na luzie jest banalna. Gdy kierowca zobaczy sygnalizację świetlną zmieniającą się na barwę czerwoną, przerzuca przełożenie skrzyni biegów na neutralne (luz). Korzystając ze zmniejszonego oporu, dotacza się aż do zatrzymania przed wyznaczoną linią.

Wielu zwolenników tej metody jako argument podaje zmniejszone zużycie paliwa. W pewnym sensie mają rację. Silnik na wolnych obrotach potrzebuje mniej paliwa. Jednak problem zaczyna się w sytuacji, gdy kierowca musi szybko zareagować w sytuacji awaryjnej, np. przyspieszyć. Zanim włączy odpowiedni bieg (zależny od prędkości i obrotów silnika), żeby zyskać napęd, traci cenne sekundy. Najszybszym rozwiązaniem pozostaje wtedy tylko gwałtowne hamowanie.

Czemu dojeżdżanie do skrzyżowania na sprzęgle to błąd?

Niektórzy kierowcy są zwolennikami metody pośredniej pomiędzy wcześniej wymienionymi. Zanim ostatecznie zmienią przełożenie na neutralne, próbują jak najdłużej jechać z rozłączonym napędem - po prostu trzymając wciśnięte sprzęgło. W razie potrzeby mogą natychmiast zwolnić sprzęgło i odzyskać napęd. Ta metoda jest jednak potencjalnie najbardziej kosztowna. 

Trzeba mieć na uwadze, że nadmierne korzystanie ze sprzęgła znacząco skraca jego żywotność, a także żywotność połączonych z nim podzespołów (np. koła dwumasowego). Korzystając zbyt często z tej metody dojeżdżania do skrzyżowania musimy się liczyć, że zużyte sprzędło będzie wymagało wymiany szybciej niż w przypadkach, w których kierowcy stosują metodę hamowania silnikiem.

***

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: sprzęgło
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy