Mandaty od ITD - przyjmować czy nie?

Sąd w identycznych sprawach najpierw ukarał jednego kierowcę na 3000 zł grzywny za niewskazanie sprawcy wykroczenia zarejestrowanego przez fotoradar ITD, a kilka dni później uniewinnił drugiego za to samo wykroczenie.

Od lipca 2011 r. Inspekcja Transportu Drogowego przejęła od policji kontrolę nad fotoradarami. Zakupiła też ponad 300 nowych urządzeń. Jednak zanim przekazano sprzęt, zmienione zostały stosowne przepisy (głównie w kodeksie ruchu drogowego) i wydano nowe, np. dotyczące lokalizacji i sposobu używania urządzeń rejestrujących oraz ich oznakowania. Nie zawsze są one jasne i zdaniem ekspertów nie dają możliwość wystawiania mandatów.

Bez prawa do sądu

Prawdziwą burzę połączoną z nadzieją wielu kierowców na bezkarność wywołał wyrok sądu w Warszawie. Może on dotyczyć nawet 30 proc. osób, które dostały mandat od Inspekcji. Artur Wdowczyk, stołeczny adwokat, dostał od ITD wezwanie, w którym miał wskazać, kto prowadził jego auto w chwili uwiecznienia samochodu przez fotoradar. Właściciel pojazdu w standardowym piśmie został poinformowany, że jeśli nie wskaże osoby kierującej, to sam zostanie ukarany.

Reklama

Ponieważ Wdowczyk nie pamiętał, kto mógł prowadzić jego pojazd, zwrócił się do ITD z prośbą o okazanie zdjęcia, które standardowo nie jest dołączane do korespondencji wysyłanej właścicielowi auta. W siedzibie Inspekcji okazało się, że nie ma szans na zobaczenie fotografii i dopiero w drodze wyjątku udało mu się przez chwilę spojrzeć na zdjęcie. Nie było jednak widać na nim twarzy kierowcy. A ponieważ w tym czasie Wdowczyk sprzedał swój samochód, nie był pewien czy prowadził on, czy nowy właściciel auta.

W związku z tym adwokat nie mógł stwierdzić, kto odpowiada za wykroczenie, a tym samym nie zgodził się na przyjęcie mandatu, który chciał mu wystawić ITD. Sprawa trafiła do sądu rejonowego Warszawa-Mokotów. On miał rozstrzygnąć, kto zawinił.

"Sędzia bardzo dokładnie przeanalizowała prawo i orzekła, że ITD nie może kierować takich spraw do sądu, bo po prostu ustawa Prawo o ruchu drogowym nie daje jej takich uprawnień" - mówi Artur Wdowczyk. Sąd nie rozpatrzył sprawy, czy kierowca może być karany, jeśli rzeczywiście nie wie, komu powierzył pojazd. Uznał, że Główny Inspektorat Ruchu Drogowego działa bez umocowania ustawowego i nie może kierować takich spraw do sądu. "Karami za niewskazanie sprawcy wykroczenia wystawianymi przez ITD powinna zająć się prokuratura. To jest przekroczenie uprawnień i wypaczenie prawidłowej wykładni prawa" - dodaje Artur Wdowczyk.

To tylko wyjątek

Czy kierowcy mogą teraz śmiało odmawiać przyjęcia mandatu i iść do sądu? "Jeśli ktoś dostał wezwanie od ITD i nie jest pewny, kto prowadził pojazd, nie powinien przyjmować mandatu i zdecydować się na sprawę w sądzie" - twierdzi Artur Wdowczyk.

Ale uwaga! Nie ma żadnej gwarancji na korzystne rozstrzygnięcie. Ten sam sąd, który odmówił ITD ukarania adwokata, w niemal identycznej sprawie na wniosek Inspekcji skazał innego właściciela pojazdu na 3 tys. zł kary właśnie za niewskazanie sprawcy wykroczenia. Kobieta została ukarana ponieważ tak samo jak Wdowczyk, nie potrafiła powiedzieć komu oddała samochód i nie chciała za to przyjąć mandatu od ITD.

Jak to możliwe, że w identycznej sprawie zapadają rozbieżne wyroki i to w tym samym sądzie? "W Polsce nie ma prawa precedensu. Sędziowie mają swobodę w interpretacji przepisów i nie muszą się kierować innymi wyrokami, co może prowadzić do sprzecznych wyroków" - mówi sędzia Igor Tuleya, rzecznik Sądu Okręgowego w Warszawie.

ITD podkreśla, że wspomniany przypadek Wdowczyka to jeden z nielicznych niekorzystnych wyroków, od którego zresztą się odwołała, więc sprawa wciąż nie jest przesądzona. Inspekcja, choć twierdzi, że bez problemu może karać kierowców oraz kierować sprawy do sądów, chce zmian przepisów. Planuje wprowadzić kary administracyjne za niewskazanie sprawcy wykroczenia, co ma ukrócić dyskusje o braku uprawnień.

Brak zdjęć

Możliwość kierowania spraw do sądu to niejedyny problem związany z karaniem przez ITD. Kierowcy zastanawiają się, dlaczego wraz z wezwaniem nie mogą otrzymać zdjęcia, tak jak niemal zawsze ma to miejsce w przypadku fotoradarów straży miejskiej.

"Spotykamy się ze skargami, kiedy właściciel firmy mającej kilkanaście pojazdów jest wzywany przez Inspekcję Transportu Drogowego, by wskazał pod rygorem odpowiedzialności karnej, kto prowadził samochód w danym momencie. Chce współpracować z Inspekcją, natomiast ITD odmawia udostępnienia mu zdjęć, przez co on nie jest w stanie zidentyfikować, czy w danym miejscu, w danym czasie osoba, którą może podejrzewać, prowadziła pojazd. W takim przypadku właściciel auta naraża się na odpowiedzialność karną za to, że nie wskazał prowadzącego pojazd" - mówi Stanisław Trociuk, zastępca Rzecznika Praw Obywatelskich.

Tymczasem Inspekcja zasłania się przepisami, a dokładnie ich brakiem i próbuje tłumaczyć, że nie ma problemu. "Aktualnie brak jest podstaw prawnych zobowiązujących organ ścigania do wysyłania właścicielowi zdjęcia wykonanego przez urządzenie rejestrujące, które de facto jest częścią gromadzonego materiału dowodowego, a ponadto żadne przepisy nie nakładają obowiązku rejestrowania wizerunku kierującego pojazdem. Gdyby taki przepis istniał, niemożliwym stałoby się egzekwowanie np. odpowiedzialności wobec motocyklistów. Należy przy tym podkreślić, że prawo wglądu do akt sprawy obwiniony nabywa dopiero w sądzie - z chwilą zawiadomienia go o terminie pierwszej rozprawy" - przyznaje Jan Mróz z ITD.

Z kolei Rzecznik Praw Obywatelskich ma wątpliwości, czy ITD może używać urządzeń rejestrujących przewinienia kierowców.

Brak przepisów

RPO zwrócił się w oficjalnym piśmie do resortu transportu z prośbą o wyjaśnienie i uporządkowanie sprawy.

"Są konstytucyjne wątpliwości, czy tak istotne kwestie jak uregulowanie materii gromadzenia przez ITD, przetwarzania, udostępniania i usuwania danych oraz obrazów dotyczących obywateli zaledwie w rozporządzeniu, jest zgodne z art. 51. konstytucji. Stanowi ona, że zasady i tryb gromadzenia oraz udostępniania informacji określa ustawa, z czego wynika, że nie można czynić tego w ministerialnym rozporządzeniu" - czytamy w piśmie Ireny Lipowicz, Rzecznika Praw Obywatelskich
do szefa Ministerstwa Transportu.

O ile kierowcy akceptują fotoradary stacjonarne zainstalowane przy drodze, to od niedawna zastanawiają się, czy ostatni zakup, czyli mobilne fotoradary montowane w 29 samochodach, mogą być legalnie używane do ścigania piratów drogowych. W tym przypadku prawo o ruchu drogowym (art. 129a) zezwala na takie działanie. Co więcej, ITD mogłaby mierzyć prędkość nie tylko z poruszającego się samochodu, ale nawet helikoptera. Nie ma też obowiązku ustawiania znaku informującego o fotoradarze na odcinku drogi, na którym wykonuje pomiar radiowóz Inspekcji z zainstalowanym fotoradarem.

Pomysły na rozwiązanie problemu

Kary administracyjne zamiast zwykłego mandatu
Właściciel pojazdu, który nie wskaże prowadzącego jego pojazd, gdy ten został zarejestrowany przez fotoradar, zostanie obciążony karą administracyjną, a nie mandatem. W tej chwili trwają prace związane z prowadzeniem nowych przepisów.

Obowiązek prowadzenia ewidencji użytkowników auta
Właściciel pojazdu, który udostępni swój samochód, ma mieć obowiązek ewidencjonowania komu i w jakim terminie powierzył auto. Dzięki temu bez problemu można będzie określić, kto popełnił wykroczenie zarejestrowane przez fotoradar.

Udostępnianie zdjęć
ITD rozważa możliwość, aby kierowca - zanim przyjmie mandat - mógł na stronie internetowej zobaczyć zdjęcie z fotoradaru.

Sebastian Sulowski

Pouczenie zamiast mandatu - PRZEPISY

Motor
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy