Oto nowy pomysł... Hyundaia i Ubera

Hyundai to kolejna firma motoryzacyjna, która chciałaby robić latające taksówki. Koreańczycy jako partnera wybrali Ubera.

Koncepcyjny pojazd (śmigłowiec?) o nazwie S-AI został zaprezentowany na targach CES w Las Vegas. Koncepcja nie jest nowa, aczkolwiek trudna do zrealizowania technicznie. Obiekt składa się z przypominającej helikopter kabiny wyposażonej w cztery główne i cztery dodatkowe silniki i śmigła. Start i lądowanie odbywa się pionowo, wówczas wszystkie wirniki pracują, jak w klasycznym śmigłowcu wirnik główny, wytwarzając siłę nośną.

Następnie, gdy S-AI zaczyna nabierać prędkości, cztery główne wirniki przestawiają się i zaczynają pracować w poziomie, napędzając śmigłowiec, natomiast siłę nośną wytwarzają skrzydła. W tym samym czasie wirniki wspomagające start przestawiają się w tzw. chorągiewkę i przestają działać.

Teoretycznie brzmi to prosto, ale newralgicznym i najbardziej niebezpiecznym momentem jest przejście ze wnoszenia do lotu poziomego. To właśnie dlatego rozwiązanie tego typu nie stało się powszechne w lotnictwie - chyba jedyną maszyną działającą na tej ogólnej zasadzie jest wojskowy, wyposażony w dwa duże przestawialne śmigła, amerykański V-22 Osprey.

Reklama

Hyundai S-AI ma napęd elektryczny, stąd zasięg jest ograniczony do 100 km. Maksymalna prędkość ma wynosić 290 km/h co oznacza około 20 minut lotu. Projektowana wysokość lotu to od 300 do 600 metrów.

Początkowo śmigłowiec ma być być obsługiwany przez pilota, wówczas będzie mógł zabrać czterech pasażerów. Jednak projekt zakłada również loty autonomiczne. Pomysł obejmuje również budowę specjalnych platform startowych, dzięki czemu możliwe będzie zebranie kompletu pasażerów udających się w tym samym kierunku. W tym zakresie planowane jest wykorzystanie technologii Ubera.

Hyundai jest ostrożny w określeniu wejścia latającej taksówki do użytku i wstępnie mówi o 2028 roku. Natomiast przedstawiciele Ubera twierdzą, że w ograniczonym, testowym zakresie może to się stać już w 2023 roku.

Warto dodać, że Koreańczycy nie są jedynymi, którym marzy się lotniczy transport miejski. Nad podobnym rozwiązaniem pracują wspólnie Daimler, Geely i Toyota oraz Porsche z  Boeingiem.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy