"Terenowa" limuzyna

Od wielu lat luksusowe SUVy skutecznie podkradają klientów reprezentacyjnym limuzynom. Jednym z nich jest, trzecia już generacja, Lexusa - model RX.

Ostatnia odsłona "terenowej" limuzyny z Kraju Kwitnącej Wiśni konsekwentnie nawiązuje do poprzednich generacji, dzięki czemu auto, choć wygląda "świeżo", jest łatwo rozpoznawalne. Jedyne zastrzeżenie mamy do stylizacji "nosa", który jest dziwnie spłaszczony i wygląda, jakby ktoś autem wjechał w ścianę przy parkowaniu.

Szybko jednak zapomnimy o dyskusyjnym przodzie, kiedy siądziemy na miejscu kierowcy i wciśniemy przycisk Start. Wygodny i obszerny fotel, który do tej pory odsunięty był do tyłu, przysunie się do kierownicy, która, również elektrycznie, powróci do naszej preferowanej pozycji, zaś na wielkim ekranie umieszczonym wgłębi konsoli centralnej, zobaczymy nie tylko obraz z kamery cofania, ale również z kamery bocznej, pokazującej prawy bok samochodu. Wszystko to przy akompaniamencie 3,5-litrowej V "szóstki" delikatnie pomrukującej w tle.

Reklama

Po ruszeniu wrażenie jazdy luksusową limuzyną pozostaje niezmienne. Pneumatyczne zawieszenie sprawia, że auto płynie po drodze, podgrzewane i wentylowane fotele delikatnie obchodzą się z kręgosłupem, zaś aktywny tempomat z radarem (dzięki któremu auto "widzi" jadące przed nami samochody i samo utrzymuje za nimi bezpieczny dystans) pozwala się zrelaksować, najlepiej przy dźwiękach świetnego zestawu audio Mark Levinson. Bardzo fajnym dodatkiem jest też Head Up Display, który wyświetla na przedniej szybie przed kierowcą informacje o prędkości, a także piktograficzne komunikaty z nawigacji satelitarnej.

Również układ napędowy wpisuje się w obraz relaksującej limuzyny. Benzynowe V6 o mocy 277 KM potrzebuje jedynie 8 s na rozpędzenie ważącego nieco ponad 2 tony kolosa do 100 km/h, co pozwala na spokojne i bezpieczne wyprzedzanie. Świetnie spisuje się również 6-biegowy "automat", który może i nie jest mistrzem w szybkiej zmianie biegów, ale robi to niezauważalnie, a tego przecież oczekujemy w aucie luksusowym. Średnie spalanie na poziomie 10,6 l/100 km jest adekwatne do masy i mocy samochodu.

Kto chciałby poszaleć swoim lexusem poza asfaltowymi drogami, ten się zawiedzie - RX to nie range rover. Jedyne "offroadowe" przełączniki to ten regulujący wysokość prześwitu oraz blokujący rozdział mocy między osiami w proporcjach 50:50. Żadnej góry tym autem nie zdobędziemy, ale na wycieczki leśnymi duktami w zupełności wystarczy.

RX 350 ma też niestety swoje wady - nawigację obsługuje się "grzybkiem" na tunelu środkowym, który działa jak myszka komputerowa, co wymaga precyzji, o którą trudno w poruszającym się aucie. Trochę do ideału brakuje również aktywnemu tempomatowi, który, w przeciwieństwie do tych stosowanych u konkurencji, nie potrafi sam zatrzymać samochodu, tylko poniżej 40 km/h brzęczykiem informuje, że wyłączył się i sami musimy przejąć kontrolę nad autem.

Ponadto atmosfera luksusu zakłócana jest przez drewno wyglądające jak plastik (którym pokryto również, bardzo śliską przez to, kierownicę), elektroniczny zegarek wyglądający jak wzięty z yarisa oraz tworzywo sztuczne pokrywające deskę rozdzielczą, które mój kolega skomentował słowami "O, takie samo, jak u mnie w avensisie! Trochę więcej, ale materiał ten sam". Innymi słowy, Lexus wciąż nie może pozbyć się tych drobiazgów przypominających, że tak naprawdę, nazywa się Toyota. Luksusowa, ale nadal Toyota.

Jeśli jednak komuś to nie przeszkadza i nadal nosi się z zamiarem kupna RXa, musi pamiętać, że posiadanie luksusowego SUVa ma swoją cenę. W tym konkretnym przypadku wynosi ona 330 tys. zł za testowaną wersję Prestige, a to sporo. Pocieszające jest jednak to, że wszystkie wcześniej wymienione elementy wyposażenia otrzymamy seryjnie. Jedyne opcje to lakier metalik (5100 zł) oraz "kino samochodowe" z ekranami w zagłówkach przednich foteli (16 400 zł).

Czy warto zatem zainteresować się lexusem RX 350? Sądzimy że tak - jest on ciekawą alternatywą dla niemieckiej konkurencji i po prostu bardzo dobrym samochodem. Jeśli tylko nie przeszkadzają nam elementy wnętrza przypominające o pochodzeniu marki Lexus, będziemy z tego auta bardzo zadowoleni.

Michał Domański

Oceń swoje auto. Wystarczy wybrać markę... Kliknij TUTAJ.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: auto | limuzyna | limuzyny
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy