Consumer Reports: downsizing jest przereklamowany

Consumer Reports - największa organizacja konsumencka w USA - krytykuje auta z niewielkimi silnikami wspomaganymi turbosprężarkami. Powód? W rzeczywistości zużywają one więcej paliwa niż deklarują to producenci.

"Nic nie zastąpi pojemności" - wyznaje stara, amerykańska zasada dotycząca budowania silników. Od paru lat kolejni producenci zastępują jednak wolnossące jednostki mniejszymi, wspomaganymi turbosprężarkami. Trend ten nazywa się downsizingiem, a jego najbardziej znane przykłady to m.in. volkswagenowskie motory TSI oraz fordowskie EcoBoosty. 

Na downsizingu teoretycznie korzystają wszyscy - kierowca ma do dyspozycji wyższy moment obrotowy przy niższych obrotach i nie musi zapędzać wskazówki obrotomierza w jego górne rejestry. Producenci mogą z kolei oszczędzić na produkcji silników, a dzięki obniżeniu zużycia paliwa ich jednostki spełniają coraz bardziej wyśrubowane normy emisji spalin.

Reklama

Consumer Reports - największa na świecie niezależna organizacja konsumencka, założona w USA w 1936 roku - krytycznie wyraża się jednak o nowej modzie. Mimo że oficjalnie downsizing pozwala osiągać znakomite wyniki zużycia paliwa, rzadko pokrywają się one z tymi uzyskanymi podczas normalnej eksploatacji. Przedstawiciele CR stwierdzają, że niewielkie, turbodoładowane silniki wcale nie są bardziej oszczędne od większych jednostek wolnossących, a zdarza się nawet, że z nimi pod tym względem przegrywają. Z powodu równomiernej charakterystyki i faworyzującego długie biegi zestopniowania przekładni gorzej wypadają także w sprincie od 0 do 100 km/h.

Dodatkowy moment obrotowy generowany przez turbosprężarkę czyni codzienną jazdę wygodniejszą, gdy jednak kierowca często korzysta z potencjału doładowania, zapotrzebowanie na paliwo gwałtownie wzrasta. Zwłaszcza w przypadku mniejszych jednostek, o pojemności 1,4 lub 1,6 litra, dynamiczne przyspieszenie i tak wymaga zredukowania przełożenia.

Organizacja wskazuje jako przykład Forda Fusiona (lokalny odpowiednik Mondeo) z turbodoładowaną jednostką 1.6 EcoBoost (178 KM). W stosunku do bazowego, wolnossącego silnika o pojemności 2,5 litra i mocy 175 KM wymaga ona 795 dolarów dopłaty, jednak zużywa więcej paliwa od większości konkurentów, nie wyróżniając się przy tym lepszymi od nich osiągami.

To samo dotyczy wersji 2.0 EcoBoost (240 KM), która przegrywa z V-szóstkami Toyoty, Hondy i Nissana nie tylko na stacji benzynowej, ale i pod względem kultury pracy.

Za zbyt duży apetyt krytykowane są również m.in. Hyundai Sonata Turbo (odpowiednik i40, w Europie nieoferowany w takiej wersji) czy Ford Escape 2.0T (europejska Kuga).

Są jednak i bardziej udane przykłady downsizingu. Należy do nich BMW 328i, zasilane turbodoładowaną jednostką benzynową R4 o pojemności 2 litrów. Dobre osiągi przy rozsądnym zużyciu paliwa nie dają powodów do tęsknoty za stosowanym wcześniej, wolnossącym silnikiem R6.

msob, źródło: CR

Downsizing a trwałość silnika - PORADY

magazynauto.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy