Polskie drogi

Ruszył proces kobiety, która śmiertelnie potrąciła egzaminatora

Przed rybnickim sądem ruszył we wtorek proces Barbary K., która w czerwcu ub.r. podczas zdawania egzaminu na prawo jazdy śmiertelnie potrąciła egzaminatora na placu manewrowym ośrodka ruchu drogowego w tym mieście. Biegli stwierdzili u oskarżonej ograniczoną poczytalność.

Przed otwarciem przewodu sądowego obrona domagała się wyłączenia jawności procesu. Sąd częściowo go uwzględnił - utajnił wyjaśnienia oskarżonej. Po odczytaniu aktu oskarżenia dziennikarze musieli opuścić salę rozpraw. W pozostałym zakresie sprawa będzie toczyła się jawnie.

Informację o zamknięciu śledztwa w tej sprawie rybnicka prokuratura przekazała pod koniec roku, kilka dni później do sądu trafił akt oskarżenia. Do wypadku doszło pod koniec czerwca ubiegłego roku na placu manewrowym Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego przy ulicy Ekonomicznej w Rybniku. 68-letnia kobieta, która zdawała egzamin na prawo jazdy, potrąciła 35-letniego egzaminatora. Mężczyzna zmarł na skutek odniesionych obrażeń.

Reklama

W lipcu prokuratura przedstawiła kobiecie zarzut spowodowania wypadku w ruchu lądowym ze skutkiem śmiertelnym. Podejrzana odmówiła wówczas składania wyjaśnień. Nie chciała nawet powiedzieć czy przyznaje się do winy. Sformułowanie zarzutu wobec kobiety poprzedziła analiza nagrań z monitoringu, który zarejestrował przebieg wypadku, zeznania świadków oraz opinia biegłego, który wskazał, że samochód, którym jechała kobieta podczas egzaminu był sprawny.

Po wypadku badano też krew 68-latki. Nie było w niej alkoholu ani substancji psychotropowych, był w niej natomiast lek, co do którego biegli mieli początkowo wątpliwości, czy może mieć wpływ na sprawność psychomotoryczną. Po uzyskaniu dodatkowych materiałów specjaliści wydali drugą opinię, w której uznali, że stężenie leku w organizmie kobiety było poniżej stężeń terapeutycznych i w związku z tym nie miał on wpływu na sprawność psychomotoryczną kierującej.

Na terenie rybnickiego WORD-u egzaminy odbywają się równolegle na kilku stanowiskach z torami do jazd na placu manewrowym. Potrącony mężczyzna egzaminował inną osobę, próbował interweniować, kiedy zauważył, że na sąsiednim torze dzieje się coś złego. Biegły z zakresu rekonstrukcji wypadków drogowych potwierdził, że 68-latka, która wykonywała pierwsza zadanie na placu manewrowym - jazdę do przodu łukiem - przez cały czas naciskała na pedał gazu zamiast zatrzymać się przed pachołkiem. Kobieta jechała samochodem zaledwie 11 sekund, egzaminator, który stanął na torze jazdy, miał tylko 1,5 sekundy na reakcję.

W śledztwie prokuratura badała też okoliczności szkolenia 68-latki. Z dokumentacji wynika, że kobieta rozpoczęła naukę jazdy samochodem w kwietniu 2018 r., zakończyła w czerwcu, ale instruktor stwierdził, że potrzebuje dodatkowych jazd. Przeszła te dodatkowe jazdy i zdała egzamin wewnętrzny - praktyczny i teoretyczny - na początku sierpnia 2018 r. Później podchodziła do egzaminu teoretycznego. Zdała za piątym razem, w styczniu. Do egzaminu praktycznego podeszła w czerwcu.

Oskarżonej może grozić kara od sześciu miesięcy do ośmiu lat więzienia. Biegli w opinii stwierdzili u podejrzanej ograniczoną poczytalność. Może to mieć wpływ na wymiar kary, sąd może też zastosować nadzwyczajne złagodzenie kary.

Prokuratura zaznaczała, że śledztwo nie dotyczyło typowego wypadku na drodze - do tragedii doszło na placu manewrowym, a sprawcą jest osoba, która jeszcze nie zdobyła prawa jazdy. Mimo takich okoliczności - dodali - obowiązujące przepisy oraz orzecznictwo zezwalają na przedstawienie takiej osobie zarzutu spowodowania wypadku w ruchu lądowym, rozumianym szerzej niż tylko drogi publiczne. Jak zaznaczali śledczy, sąd zapewne weźmie także te szczególne okoliczności wypadku pod uwagę

PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy