Genewa 2017

Genewa 2017, czyli pozwólmy cieszyć się samochodami

Po latach, kiedy branża motoryzacyjna zachłysnęła się ekotrendami, przyszedł czas na prawdziwą radość z faktu posiadania wyjątkowego pojazdu. Podczas pierwszego dnia prasowego na Salonie Samochodowym w Genewie największe zainteresowanie budziły premiery aut marzeń, które posiadać mogą nieliczni, ale cieszyć mogą wielu. Pojazdy elektryczne i autonomiczne? Są obecne, ale tej wiosny w Szwajcarii królują supersamochody.

Genewski salon to wydarzenie dość specyficzne. Pozornie jest to impreza o wydźwięku narodowym, jednak w praktyce szwajcarski show ma zasięg nie tylko europejski, ale i światowy. Nie dziwi zatem, że w halach Palexpo producenci celebrują premiery globalne oraz  europejskie, a gdzieś tam w tle jest walka o bogatego lokalnego klienta. Szwajcarzy, choć ograniczenia prędkości są u nich częste i rygorystycznie przestrzegane, szybkie i piękne samochody lubią, a więc są również gotowi sporo za nie zapłacić.

Reklama

Najczęściej komentowanym wydarzeniem w targowych halach była transakcja na linii General Motors - PSA (Peugeot/Citroen/DS). Francuzi kupili europejskie aktywa amerykańskiego koncernu, stając się tym samym drugim co do wielkości motoryzacyjnym przedsiębiorstwem na Starym Kontynencie.

Kto na tym wyjdzie najlepiej? Dzisiaj trudno o tym przesądzać. Niemieckie związki zawodowe reprezentujące pracowników za naszą zachodnią granicą podobno porozumiały się już z nowym zarządem Opla. Wątpliwości co do losów innych fabryk rozsianych po Europie nie zostały jeszcze wyjaśnione, włączając w tą grupę również zakłady w Gliwicach oraz Bielsku Białej. Losy ponad 4 tysięcy osób zatrudnionych w polskich fabrykach powinny rozstrzygnąć się niebawem, kiedy szefostwo PSA przedstawi strategię na przyszłość, a której ważnym elementem jest obniżenie kosztów poprzez odpowiednie wykorzystanie zasobów własnych.

Po wczorajszym dniu w dużo lepszych nastrojach są polscy pracownicy Fiata. Podczas specjalnej konferencji Sergio Marchione, dyrektor FCA, odniósł się zarówno do samej transakcji (uznał ją za bardzo korzystną dla PSA, dzięki zwiększeniu efektu skali), a także nakreślił nieco plany na najbliższą przyszłość całej grupy w Europie.

Najważniejsza informacja - do Tychów wróci produkcja Fiata Pandy, ale nie aktualnej, lecz następnej generacji. Całość planowana jest na lata 2019/2020, dzięki czemu pewne jest utrzymanie, a nawet zwiększenie zatrudnienia w śląskich zakładach FCA. Radość w Tychach jest jak najbardziej uzasadniona.

Skoro grupa PSA dokonała dobrego zakupu, to może również FCA pokusi się o powiększenie swojego portfolio marek? Pytany o to Marchione nie wykluczył takiej ewentualności, a w kuluarach pojawiła się plotka iż atrakcyjnym podmiotem do kupienia może okazać się... General Motors. Abstrakcyjny scenariusz? Pozornie tak, ale podobnie sprawa transakcji PSA i Opla wyglądała jeszcze kilka dni temu.

Odkładając na bok biznesowe spekulacje, warto przyjrzeć się salonowym nowościom. Bez dwóch zdań hitem wtorkowego planu prezentacji było pokazanie światu Ferrari 812 Superfast. Prawie 800 koni mechanicznych zamkniętych w tradycyjnie czerwonym nadwoziu z logo skaczącego konia zrobiło piorunujące wrażenie.

Mało mocy? Proszę bardzo, mocniejszy jest Bugatti Chiron. Stado 1500 koni mechanicznych rozpędzi tego potwora do prędkości 420 km/h, co nawet na niemieckich autostradach wydaje się szaloną wręcz liczbą. Eksponowane w Genewie pojazdy tuż po zamknięciu salonu pojadą do szalenie bogatych nabywców. Spośród 500 zaplanowanych do produkcji egzemplarzy, 220 zostało już sprzedanych. Z zamówieniami trzeba się zatem spieszyć.

Rodzina Porsche w Genewie powiększyła się o pełnokrwiste... kombi, dla niepoznaki nazwane Sport Turismo. Panamera z takim właśnie nadwoziem wygląda ładnie, zachowując przy tym wszystkie cechy jakich oczekujemy od samochodu Porsche. O modelu 911 GT3, który jako jeden z nielicznych w rodzinie niemieckiego producenta, oddycha bez pomocy turbosprężarki wspominamy z dziennikarskiego obowiązku.

Napięty harmonogram prezentacji obejmował także inne sportowe samochody, ale było coś również dla przeciętnego, zmotoryzowanego Kowalskiego.

Toyota pokazała nową generację Yarisa. Mitsubishi zaprezentowało koło ratunkowe dla marki, czyli model Eclips Cross. Swift już niebawem uzupełni gamę Suzuki, Subaru gruntowanie odświeżyło XV, Volkswagen przywiózł do Genewy następcę sportowego CC, czyli kuszącego Arteona. Dla miłośników bezdroży Jeep przywrócił model Compass.

W klasie premium uwagę przykuła druga generacja Volvo X60, całkowicie nowy w gamie Range Rover Velar, Audi RS5, a także kabriolet klasy E u Mercedesa. Gwiazdą stoiska Alfy Romeo był przepiękny SUV o wdzięcznej nazwie Stelvio.

Poniedziałek na tragach w Genewie pozwala fanom motoryzacji zachować nadzieję, że ogólnoświatowy wyścig w zmniejszaniu pojemności silników powoli dobiega końca. Konkurencja polegająca na wsadzeniu jak najmniejszego silnika do największego możliwego samochodu okazała się ślepym zaułkiem i od teraz może być już tylko lepiej.

Hybrydy - tak. Auta elektryczne również są OK. Dzisiaj my kierowcy, chcemy aut, które będą nas cieszyć.

Marek Wicher/Genewa

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy