Polskie drogi

Wyprzedził i zahamował. "Szukam kierowcy tira, uratował życie mojej córce"

Do niebezpiecznego zdarzenia doszło na obwodnicy Trójmiasta. Kierująca Toyotą Yaris wystraszyła się mocno hamującego BMW, straciła panowanie nad autem i kompletnie je rozbiła. Całe zdarzenie nagrała pokładowa kamera.

Takich sytuacji ciągle na polskich drogach jest wiele. Na lewym pasie ciąg samochodów, na prawym od czasu do czasu ciężarówka czy inne wolno poruszające się auto. Do tego "gniewny" w BMW, któremu trochę się śpieszy, ale który jest też niedoszłym nauczycielem. I kierująca, która nie wie, jak łatwo samochód na mokrym asfalcie wpada w poślizg. Z tego wszystkiego powstaje mieszanka, która może skończyć się tragedią.

Siedział na zderzaku i błyskał światłami. A potem wyprzedził

W tym konkretnym przypadku, zarejestrowanym pokładową kamerą Yarisa, obyło się bez ofiar głównie dzięki refleksowi kierowcy ciężarówki, który zdołał wyhamować przed obracającą się Toyotą.

Reklama

Jak możemy przeczytać w opisie filmu, kierowca BMW przed wyprzedzeniem Yarisa od kilku sekund migał światłami. Gdy kierująca nie zareagowała, wyprzedził Toyotę prawym pasem (co samo w sobie jest legalne), następnie wrócił na lewy pas i zahamował awaryjnie (co można stwierdzić po włączających się światłach awaryjnych). 

Kierująca Toyotą spróbowała uniknąć najechania na BMW, gwałtownie skręcając w prawo, w efekcie straciła panowanie nad samochodem, który rozbił się o bariery. Na szczęście kobieta nie ucierpiała. 

Na podstawie nagrania udało się ustalić numery rejestracyjne BMW, którego kierowca odjechał z miejsca zdarzenia. O sprawie została poinformowana policja.

To nie pierwsza taka sytuacja. Jaki zapadł wyrok w podobnym zdarzeniu?

Do niemal identycznego zdarzenia doszło w sierpniu 2022 roku na drodze S7. Tam niecierpliwy kierowca Volkswagena Arteon uznał, że jadący przed nim Seat Ibiza zbyt wolno wyprzedza inny samochód, dlatego zajechał mu drogę i gwałtownie zahamował. Kierowca Ibizy, podobnie jak kierująca Yarisem, na skutek gwałtownego szarpnięcia kierownicą, stracił panowanie nad autem i rozbił je o bariery. Ibizą oprócz kierowcy  podróżowała żona i dziecko kierowcy, na szczęście nikomu nic się nie stało.

Ponieważ w zdarzeniu nikt nie ucierpiał, zostało zakwalifikowane jako kolizja. Jednak kierowca Arteona został oskarżony o stworzenie zagrożenia w ruchu drogowym, co miał zrobić zajeżdżając drogę Seatowi i mocno hamując, za co kodeks wykroczeń przewiduje karę grzywny w wysokości do 30 tys. zł. Ponadto sąd może podjąć decyzję o zatrzymaniu prawa jazdy.

Sprawca kolizji stracił uprawnienia

Oskarżyciel publiczny wnosił o ukaranie kierowcy Volkswagena grzywną w wysokości 15 tys. zł i zatrzymaniem prawa jazdy na trzy lata. Ostatecznie Sąd Rejonowy w Olsztynie uznał 37-latka winnym i ukarał go grzywną w wysokości 15 tys. zł oraz zatrzymaniem prawa jazdy na rok i dwa miesiące. 

Jedno jest pewne. Widząc agresywnego kierowcę, któremu się śpieszy, który siedzi na zderzaku i błyska światłami, najlepiej mu ustąpić drogi. Nie warto ryzykować własnego mienia, a przede wszystkim - życia i zdrowia. 

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: droga ekspresowa | agresja drogowa | hamowanie | poślizg
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy