Polskie drogi

​Skręciła wprost pod ciężarówkę. Skazano kierowcę, który miał pierwszeństwo

Przed Sądem Rejonowym w Kielcach zakończył się proces Łukasza K., oskarżonego o nieumyślne spowodowanie wypadku drogowego, w którym zginęły cztery osoby, w tym dwuletnie dziecko.

Do zdarzenia doszło w maju 2018 roku na drodze krajowej nr 74 w miejscowości Miedziana Góra. Z ustaleń śledczych wynika, że autem osobowym w stronę Piotrkowa Trybunalskiego podróżowały trzy kobiety oraz dwuletnie dziecko. W pewnym momencie kierująca chciała wykonać manewr skrętu w lewo przecinając pas, po którym z przeciwka poruszał się samochód ciężarowy posiadający pierwszeństwo przejazdu.

Kobieta skręciła wprost przed ciężarówkę i doprowadziła do zderzenia, w wyniku czego zginęły wszystkie osoby podróżujące samochodem osobowym.

W toku śledztwa zgromadzono materiał dowodowy w postaci m.in. zeznań świadków, wyników oględzin miejsca zdarzenia i pojazdów w nim uczestniczących, wyników sekcji zwłok, czy też kluczowej dla sprawy opinii z zakresu badań wypadków drogowych. 

Zebrany materiał wykazał, iż 21-letni wówczas Łukasz K. kierując samochodem ciężarowym, poruszał się z prędkością ok. 90 km/h, czyli o około 40 km/h wyższą niż maksymalna dozwolona i tym samym pozbawił się możliwości uniknięcia zderzenia z pojazdem, którym poruszały się pokrzywdzone. Biegły wykazał, że w przypadku, gdyby poruszał się on z prędkością dozwoloną, to do zdarzenia by nie doszło, gdyż kierująca samochodem osobowym, mimo wymuszenia pierwszeństwa zdążyłaby zjechać z pasa ruchu ciężarówki.

Reklama

Łukaszowi K. prokurator postawił zarzut umyślnego naruszenia zasad bezpieczeństw w ruchu lądowym i nieumyślnego spowodowania śmiertelnego wypadku drogowego, co groziło do ośmiu lat więzienia. 

Mężczyzna nie przyznał się do winy. W sądzie podtrzymał wcześniejsze wyjaśnienia, w których zeznał, że dojeżdżając do skrzyżowania był pewien, iż kierująca autem osobowym udzieli mu pierwszeństwa. "W ostatnim momencie, gdy dojeżdżałem do skrzyżowania kierująca volskwagenem wjechała na mój tor jazdy. Nie byłem w stanie podjąć żadnych działań obronnych, żeby uniknąć tego zdarzenia" - relacjonował oskarżony.

Tłumaczył, że nie mógł ominąć auta pokrzywdzonych, ponieważ wjechałby w ciąg nadjeżdżających z przeciwka innych samochodów, bądź uderzył w pobliski dom.

Sąd przychylił się do argumentacji prokuratury i uznał Łukasza K. za winnego umyślnego naruszenia zasad bezpieczeństwa w ruchu lądowym i nieumyślnego spowodowania śmiertelnego wypadku i skazał go na karę roku pozbawienia wolności. Dodatkowo nałożył na niego dwuletni zakaz prowadzenia pojazdów. Kierowca ciężarówki będzie musiał również zapłacić 10 tys. zł zadośćuczynienia synowi jednej z kobiet, która zginęła w wypadku.

Sąd orzekł również o zwrocie kosztów przez oskarżycieli posiłkowych, po 924 zł na rzecz każdego z nich. Obciążył także oskarżonego kosztami procesu w wysokości 3 tys. zł.  

Rzecznik Sądu Rejonowego w Kielcach Tomasz Durlej powiedział, że "sąd zmienił opis czynu objętego aktem oskarżenia". Sąd uznał, że winnymi tego wypadku są kierowcy obu pojazdów. "Przekraczając prędkość oskarżony uniemożliwił sobie podjęcie manewru obronnego przed nieprawidłowo wykonującym manewr zmiany pasa ruchu samochód osobowy, który wymusił na nim pierwszeństwo przejazdu. Na skutek tego przekroczenia prędkości i z drugiej strony rażącego naruszenia zasad bezpieczeństwa w ruchu drogowym przez osoby pokrzywdzone, doszło do tego wypadku" - dodał Tomasz Durlej.

Wyrok nie jest prawomocny, obrońca Łukasza K. już zapowiedział wniesienie apelacji. Nie wyklucza jej również prokurator, który chciał dla kierowcy kary 4 lat pozbawienia wolności.

***

INTERIA.PL/PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy