Dakar 2017

Dakar 2017. Już prawie wszystko jasne

Na dzień przed zakończeniem Rajdu Dakar jest już niemal wszystko jasne. Niemal, bo zawodnikom pozostał do przejechania jeszcze krótki odcinek specjalny o długości 64 kilometrów i długi, 722-kilometrowy dojazd do mety w Buenos Aires.

Wszyscy uczestnicy Dakaru powtarzają, że dopóki się nie dojedzie do końca, nie można być niczego pewnym. Ale tylko wypadek albo awaria auta może pozbawić Francuza Stephane’a Peterhansela siódmego triumfu w kategorii samochodów i 13. w ogóle (sześć razy był najlepszy na motocyklu) zwycięstwa. Jego przewaga nad kolegą z teamu Peugeota Sebastienem Loebem wynosi ponad pięć minut, co na tak krótkim odcinku specjalnym wydaje się niemożliwe do zniwelowania.

Wśród motocyklistów Brytyjczyk Sam Sunderland ma ponad pół godziny przewagi nad kolejnym rywalem, a w kategorii kładów Rosjanin Siergiej Karjakin dwa razy tyle. Rywalizację ciężarówek zdominowały Kamazy.

Reklama

Piątkowy, jedenasty etap z San Juan do Rio Cuarto Polacy mogą zaliczyć do udanych. Jakub Przygoński zaliczył wprawdzie dopiero 13. rezultat, ale w klasyfikacji generalnej awansował na siódmą pozycję po wycofaniu się jednego z rywali.

"Jestem niezwykle zadowolony. Oczywiście pozostał jeszcze jeden etap, ale gdyby się nic nie wydarzyło, to siódme miejsce jest bardzo dobre. Przed rajdem moim celem był dziesiątka" - powiedział PAP Przygoński.

Jak dodał, na początku etapu miał problemy ze sprężarką w samochodzie, która się przegrzewała. Razem z pilotem Tomem Colsoulem musieli ją rozebrać, co kosztowało sporo czasu. "Ale na drugiej części etapu byliśmy już bardzo szybcy, na niektórych punktach notowaliśmy 3-4 czas. Naprawdę jestem zadowolony, bo kierownictwo Mini poinformowało mnie, że ze wszystkich członków zespołu zanotowałem w tym roku największy postęp" - podkreślił Przygoński.

Trzeci na etapie był zwycięzca Dakaru sprzed dwóch lat w kategorii quadów Rafał Sonik. Polak zaznaczył, że uzyskałby lepszy czas, ale przez kilkadziesiąt kilometrów nie dał mu się wyprzedzić Argentyńczyk polskiego pochodzenia Daniel Domaszewski.

"Nie wiem, dlaczego to robił. Dawałem mu wszystkie możliwe znaki, żeby ustąpił, bo chcę go wyprzedzić, a droga była wąska. W ogóle nie reagował. Ale słyszałem, że on tak robi" - zaznaczył Sonik, który w klasyfikacji generalnej jest czwarty, ale ma niewielkie szanse na podium, ponieważ do poprzedzającego go Argentyńczyka Pablo Copettiego traci ponad godzinę.

Kolejny udany dzień zaliczył drugi polski quadzista Kamil Wiśniewski, który w debiucie w Rajdzie Dakar plasuje się na ósmym miejscu. "Dzisiaj bardzo dobrze mi się jechało. Co prawda startuje tu po raz pierwszy, ale Dakar raczej niczym mnie nie zaskoczył. Spodziewałem się, że jest to najtrudniejszy rajd świata i taki był" - powiedział.

Sobotni etap zakończy się przed automobilklubem Argentyny w Buenos Aires, gdzie zlokalizowano podium, przez które przejadą wszystkie pojazdy, które ukończą Rajd Dakar.

PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy