W Rallye du Var Kubica i długo nikt. Filmy z I i II etapu!

Dużą przewagę po piątkowej części rywalizacji Robert Kubica zmienił dziś w kolosalną. Początkowo sobota miała być dniem kontrolowania tempa, ale Polak nie potrafi i nie chce jeździć inaczej niż bardzo szybko. Od zwycięstwa dzielą go już tylko trzy niedzielne odcinki specjalne.

Startowi Kubicy w ostatniej rundzie rajdowych mistrzostw Francji towarzyszy zrozumiałe zainteresowanie. Od dobrych kilku tygodni krakowianin regularnie podnosi poprzeczkę, wybierając starty w coraz trudniejszych rajdach. Chce w ten sposób zdobyć cenne doświadczenie i możliwie najefektywniej kontynuować rehabilitację prawej ręki, uszkodzonej w wypadku z lutego 2011 roku.

Dotychczas Kubicę można było zobaczyć w lokalnych włoskich imprezach, w których rywalizacja toczy się głównie między trzecioligowymi, ale wciąż całkiem przyzwoitymi kierowcami. To, że nawet nie w pełni sprawny Kubica objeżdżał ich jak chciał, nie mogło dziwić. Polak reprezentuje bowiem ścisłą światową czołówkę zawodników, w wachlarzu umiejętności których trudno jest doszukać się jakichkolwiek słabych punktów.

Reklama

Dlatego udział Kubicy w Rallye du Var miał powiedzieć nieco więcej o jego dyspozycji po powrocie do sportu samochodowego. Jako wyzwania wymieniano zmienioną trasę rajdu, jego długi dystans, wciąż nowego dla Kubicy Citroena C4 WRC, a także znacznie lepszych rywali.

Polakowi nie zrobiło to najmniejszej różnicy. Na czterech piątkowych oesach oddalił się od doświadczonego Freddy'ego Loixa, przez wielu uważanego za faworyta rajdu, na półtorej minuty. Zwykle w takich okolicznościach prowadząca załoga przestawia się w tryb kontrolowania tempa i stosunkowo bezpiecznej jazdy, bez podejmowania zbędnego ryzyka na trudnych i krętych trasach.

Na zasugerowanie takiego rozwiązania Kubica zareagował w typowy dla siebie sposób. Stwierdził, iż nie przyjeżdża na odcinki specjalne żeby je zwiedzać. Słowa dotrzymał. Zdecydowanie wygrał każdy z pięciu sobotnich oesów, a regularnie upokarzany 42-letni Loix wypadł z trasy na trzeciej dzisiejszej próbie i odpadł z rywalizacji. Zanim do tego doszło Kubica wyprzedzał Belga w generalce o 2 minuty. Po przygodzie Loixa i kolejnych dwóch odcinkach, w tabeli czasów zaczęła świecić pięciominutowa dziura między Kubicą a nowym wiceliderem Francuzem Cedrikiem Robertem.

Trzydniowa impreza na południu Francji skończy się jutro. Rano kierowcy rozgrzeją się na 11-kilometrowym oesie La Garde Freinet. Przed południem czeka ich przejazd prawie trzy razy dłuższych odcinków Collobrieres i Vidabaun. Tych samych, na których Kubica nokautował rywali dzisiaj.

Jeszcze przed ich rozstrzygnięciem można śmiało powiedzieć, że o formie Kubicy wiemy właściwie wszystko. Dla dobrych i bardzo dobrych kierowców Polak jest po prostu za szybki. Jego miejsce jest wśród najlepszych z najlepszych. Postawa jaką prezentuję na trasach Prowansji pozwala sądzić, że znajdzie się w tym gronie szybciej niż nam się wydawało. (jk)

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy